Rozdział 13

102 6 0
                                    

Trzy tygodnie później

Stałam przed lustrem poprawiając swój kok i makijaż. Dzisiaj miałam zawody, które za wszelką cenę chciałam wygrać. Przez ostatnie tygodnie ćwiczyłam jak najwięcej tylko mogłam przy okazji zaliczając wywrotkę, przez którą mam złamany mały palec u ręki.

Bill razem z chłopakami nie mieli żadnej trasy koncertowej, dzięki czemu będą dzisiaj towarzyszyć mi na trybunach. Z babcią uzgodniłam, że zostanie w domu oglądając wszystko w telewizji, ponieważ jej stan zdrowia ostatnio trochę się pogorszył.

Założyłam swój strój, w którym ledwo się zapięłam, bo moja waga od ostatniego czasu wzrosła prawie 20 kilo. Sukienka była niesamowicie niewygodna i czułam się w niej okropnie. Nie miałam innej opcji niż pojechać w niej, chyba że założyłabym zwykłe dresy, które nie będą wyglądały profesjonalnie na lodzie. Nie miałam czasu, aby jechać do sklepu i kupić coś lepszego więc postanowiłam pojechać w szarych dresach i czarnym, zwykłym topie. Bałam się, że moja stara sukienka pęknie, kiedy będę wykonywała jakiś piruet czy coś.

Zeszłam na dół z workiem na plecach, w którym miałam swoje łyżwy oraz dwie butelki wody. Wzrok wszystkich osób zatrzymał się na mojej osobie.

- Heja - powiedziałam witając się z Gustavem, Georgem, Tomem oraz Billem.

Widziałam jak czarnowłosy mi się przyglądał, jednak nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Mówiłaś, że przebierzesz się na górze, abyś nie musiała robić tego w szatni - oznajmił, kiedy żegnałam się z babcią.

- Wiem, dlatego jestem już ubrana - powiedziałam wychodząc z domu.

- Będziesz jeździła w dresach?

- Tak. Zapomniałam, że po ostatnim założeniu tamtej sukienki przytyłam naprawdę sporo i ledwo się w niej dopięłam. Z resztą była nie wygodna i bałam się, że strzeli.

- Mogłaś mi powiedzieć. Pojechalibyśmy do sklepu i coś byś sobie wybrała.

- Zapomniałam o tym. Ja sama dopiero po założeniu jej dowiedziałam się, że jest za mała. Ale jak tak o tym myślę, to dobrze, że tak się stało. Dresy będą o wiele wygodniejsze - uśmiechnęłam się lekko wchodząc do samochodu.

Razem z Billem i Tomem siedzieliśmy z tyłu, a Gustav i Georg, który kierował, zajęli miejsca z przodu.

Całą drogę rozmawiałam z chłopakami śmiejąc się co jakiś czas z ich głupich żartów.
Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się na miejscu. Wyszłam powoli z samochodu czekając na chłopaków i wszyscy razem udaliśmy się do środka. Bardzo często odbywały się tutaj zawody, na które jeździłam razem z rodzicami. Znałam to miejsce nawet dobrze i wiedziałam gdzie co się znajdowało.

Udaliśmy się do recepcjonistki, która wpuściła nas bezproblemowo do środka, dając mi klucz do szafki, w której mam zostawić swoje rzeczy. Chłopaki poszli zająć miejsca na trybunach, a ja udałam się do szatni, w której były już moje rywalki. Skierowałam się do swojej szafki, wkładając do środka worek, z którego wyciągnęłam swoje łyżwy. Założyłam je na nogi i związałam sznurówki w kokardkę.

Mojej matce zawsze zależało, abym miała wszystko co najlepsze jeśli chodzi o łyżwiarstwo. Kiedy zaczynałam swoją karierę z tym sportem, pojechaliśmy do sklepu i moja rodzicielka kupiła mi najdroższe łyżwy jakie były tylko na stanie oraz tamtą sukienkę, w którą się prawie nie mieszczę, i zapłaciała tam więcej pieniędzy, niż można dzisiaj wygrać za zajęcie pierwszego miejsca.

Napiłam się wody i kiedy chciałam wyjść z szatni zostałam pociągnięta mocno za ramię.

- Hej, ty chcesz w czymś takim się tam pokazać - powiedziała znajoma mi dziewczyna. To była ta sama, z którą przegrałam ostatnie zawody, a potem uciekłam z domu. Niejaka Layla Smith zaczęła się głośno śmiać razem z innymi dziewczynami z szatni. Razem z nią była również tamta brunetka, dzięki której dowiedziałam się właśnie o tych zawodach. Uśmiechnęłam się szeroko wyobrażając sobie jakie będą miały miny wszystkie te laski, kiedy to ja, w zwykłym dresie wygram 100 tysięcy euro. - Czekaj. Maya Williams? Nie wierzę, dziewczyno. Jaka ty jesteś gruba, a jaką brzydka z bliska. Co ty tutaj robisz tak ubrana. Rodzice nie kupili nic lepszego? Ach szkoda. Jebane bananowe dziecko. Wszystko co chce, to ma. W końcu dopływ pieniędzy się skończył? Jaka szkoda. Pokaże ci dzisiaj kto tu rządzi. Tylko się czasem nie popłacz. O, albo powiedz mamusi, że tak się z ciebie śmiałam. Może pojedziecie na jakieś zakupki w nagrodę, bo jej córusia została wyśmiana. Jeb się suko. Mam nadzieję, że jak przegrasz to rodzice cię zabiją ze złości. A ten paluszek - wskazała w stronę zagipsowanego palca - odpadnie ci po mocny laniu - zaśmiała się głośno, a mi na leciały łzy do oczu.

Po moim dobrym humorze nie było ani śladu. Po tym jak wypomniała mi rodziców, których szczerze nienawidzę, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie mogłam jednak płakać, bo mój makijaż, nad którym siedziałam ponad dwie godziny, poszedłby na marne.

Usiadłam sobie na ławce uspokajając się lekko, ale cały czas myślałam o wcześniejszych słowach brunetki. Bananowe dziecko, jak mogła tak powiedzieć nie znając mojej sytuacji rodzinnej? Wiem, że moi rodzice starali się, aby to tak wyglądało i najwidoczniej się im udało skoro ktoś taki jak Smith, mi to wypomniała. Czułam się beznadziejnie jednak nie mogłam się nad sobą użalać, tylko pokazać im wszystkim, że się mylą i takie bananowe dziecko jak jak coś potrafi.

Wstałam szybko biegnąc w stronę lodowiska, aby zostało mi jeszcze trochę czasu na rozgrzewkę. Każda dziewczyna stała już na lodzie, a między nimi była... O mój Boże. Między nimi stała moja ukochana trenerka, która we mnie tak bardzo wierzyła.

Ściągnęłam ochraniacze na ostrze na łyżwach, położyłam je na ławce i szybko podjechałam do pani Alessandry.

- Dzień dobry! - krzyknęłam uśmiechając się szeroko.

- O mój Boże, Maya - kobieta przytuliała mnie mocno. - Dziecko gdzieś ty była. Nawet nie wiesz jak tęskniłam za tobą na treningach. Czemu na nie już nie chodzisz? Twoja mama nie chciała mi o niczym powiedzieć. A właśnie przyjechałaś z rodzicami, prawda?

- Nie, przyjechałam z chłopakiem i przyjaciółmi - powiedziałam omijając wcześniejsze pytanie.

- Rozumiem. Leć się rozgrzać, tak jak dziewczyny. Wierzę w ciebie. Jestem pewna, że wygrasz nawet z tym złamanym palcem - zaśmiała się cicho i spojrzała na mój gips.

- Dziękuję - powiedziałam i ruszyłam trochę porościągać stawy.

Po kilku minutowej rozgrzewce, pojeździłam trochę po lodowisku robiąc różne figury, aby dokładnie się przygotować. Potem, razem z innymi, zeszłam z lodowiska i rozpoczęła się zawzięta rywalizacja. Byłyśmy wołane po nazwiskach i każda dziewczyna pokazywała co potrafi.

Rozglądałam się po trybunach, co jakiś czas patrząc na chłopaków, którzy z zaciekawieniem oglądali inne dziewczyny. Spojrzałam w stronę siedzeń na samej górze, a wtedy moje oczy spotkały się z innym i miałam ochotę się zabić.

_______________________________________

Jeśli są jakieś błędy, to bardzo przepraszam!

Shiny ice surface - Bill Kaulitz Where stories live. Discover now