Rozdział 14

96 8 3
                                    

Moje oczy napotkały się z oczami mojej matki.   Byłam przerażona, bo zobaczyłam jak każe ojcu spojrzeć w moją stronę. Podeszłam do pani Alessandry mówiąc, że muszę iść do toalety i pobiegłam w stronę szatni. Okłamałam ją, ale nie miałam innej opcji.

Wyciągnęłam z worka telefon i wysłałam szybką wiadomość do Billa.

Maya
Bill mamy problem.

Bill
Co się stało?

Maya
Moi rodzice tu są. Widzieli mnie. Zabiją mnie przy najbliższej okazji!

Bill
Spokojnie. Zejdę do ciebie. Później wymyślimy co dalej.

Maya
Dziękuję <3

Bill wiedział o mojej sytuacji rodzinnej. Ostatnim razem, kiedy został u mnie na noc opowiedziałam mu o wszystkim ze szczegółami. Myślałam jednak, że rodzice to jest już przeszłość i nigdy ich już nie spotkam, ale teraz boję się o własne życie.

Wyszłam szybo z szatni kierując się w stronę lodowiska, kiedy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.

- Błagam nie róbcie mi nic. Obiecuję, że wam to wyjaśnię tylko nie bądźcie źli - powiedzialalm z zamkniętymi oczami, modląc się, żeby kiedykolwiek zobaczyć jeszcze chłopaków czy babcię, przed śmiercią.

- Hej spokojnie, słońce. Spójrz na mnie - usłyszałam głos ukochanego i kamień spadł mi z serca.

Otworzyłam oczy wtulając się w Billa, a on pocałował mnie w czoło. Uwielbiałam jak to robił.

- Chodź. Jak tutaj wchodziłem została tylko jedna dziewczyna, później będzie twoja kolej - pociągnął mnie lekko za rękę prowadząc pod lodowisko.

Oprócz mnie stała jeszcze obok Layla, która po zobaczeniu młodszego Kaulitza pobiegła w jego stronę.

- O mój Boże, Bill! Miło mi cię widzieć na żywo! Jak się masz? Co tutaj robisz? Chcesz się może gdzieś spotkać? Tak wiesz, na kawę, herbatę, o albo McDonald'a! Wiem, że go uwielbiasz!

- Posłuchaj Smith. Bill się z tobą nigdzie nie umówi. Jesteś śmieszna jeśli pomyślałaś chociaż przez chwilę, że chciałby być z kimś takim jak ty. Bill jest już zajęty i nie myślę, żeby chciał zamienić mnie, na ciebie. Musiałby naprawdę nisko upaść, aby cię polubić. Oprócz lasek, które liżą ci dupę, nikt cię nie lubi. Nawet ja, jak ty mnie nazwałaś?  Taka gruba i brzydka z bliska potrafi znaleźć sobie chłopaka. Takie bananowe dziecko, które jak myślałaś wszystko ma, ale nawet nie wiesz w jakim jesteś błędzie. Mam nadzieję, że kiedyś dowiesz się prawdy i będzie ci wstyd, że mnie tak wyzywałaś. No ale cóż. Życzę ci powodzenia, a teraz idź dopóki nie dostałaś jeszcze w mordę - powiedziałam wnerwiona i miałam ochotę rozszarpać tę dziewczynę, ale jak zobaczyłam, że jest jej głupio, że ośmieszyłam ją przed idolem, starczyło mi, aby poprawić sobie humor.

Dziewczyna odeszła zostawiając mnie i czarnowłosego sam na sam, po czym została zawołana na lodowisko, na które prędko weszła.

- Rozumiem, że się nie lubicie - usłyszałam głos Billa przytulającego mnie od tyłu.

- Tak - odpowiedziałam wtulając się w chłopaka. - Co zrobimy z moimi rodzicami? Teraz napewno wiedzą, że mieszkam u babci, a nie chcę, żeby stała jej się krzywda. Z resztą po ich minie wnioskuje, że zabiją mnie tutaj na miejscu.

- Będzie dobrze. Nie martw się. Jeśli będzie trzeba zadzwonimy po policję.

- Nie będzie dobrze - mruknęłam cicho. - Matkę da się znieść. Nigdy nie podniosła na mnie ręki, znęcała się tylko psychicznie, ale ojciec? Boje się go panicznie. Na samą myśli co może mi zrobić jest mi niedobrze.

- Posłuchaj mnie, słońce. Nie pozwolę zrobić ci krzywdy. Jeśli będzie trzeba zamieszkasz razem ze mną, albo kupimy jakieś mieszkanko i zamieszkamy tam we dwoje. Powiedziałem już chłopakom o całej sytuacji, więc możesz na nich również liczyć.

Uśmiechnęłam się lekko słysząc słowa czarnowłosego. To naprawdę miłe z jego strony, że chce mi tak pomóc. Nie wiem czym zasłużyłam sobie na tak wspaniałego chłopaka.

Nawet nie wiem, kiedy zostałam zawołana, przez prowadzącego, na lód. Pocałowałam Billa w policzek i weszłam na lodowisko. Zobaczyłam, że jurorzy zaczęli do siebie szeptać, zapewne o tym, jak wyglądam. Spojrzałam ostatni raz w stronę mojego chłopaka i kiedy włączono mi muzykę, zaczęłam wykonywać różne figury, które ćwiczyłam podczas ostatnich trzech tygodni. Nauczyłam się trzech nowych, trudnych rzeczy, których rzadna z moich konkurentek nie wykonała.

Po kilkunastominutowym jeżdżeniu bez przerwy, byłam już lekko wyczerpana, jednak ostatni piruet zrobiłam bezbłędnie i uśmiechnęłam się szeroko. Widziałam zdziwione miny przeciwniczek i dumny wzrok mojego chłopaka.

Ukłoniłam się lekko i podjechałam do Billa całując go w usta.

- Udało się, widziałeś!? Zrobiłam wszytko dobrze, bez żadnego błędu!

- Jestem z ciebie niezmiernie dumny - odpowiedział czarnowłosy oddając wcześniejszy pocałunek. Staliśmy tak kilka chwil, kiedy usłyszałam pewien głos. Głos, którego chciałam wyzbyć się z pamięci, a teraz słyszę go na żywo.

______________________________________

Przepraszam za wszystkie błędy!

Shiny ice surface - Bill Kaulitz Where stories live. Discover now