2

1 0 0
                                    


Victoria Nawet nie widziała kiedy znalazła się w bibliotece, był to mały pokój gdzie pod ścianami stały regały z starymi podniszczonymi książkami, na środku stały biurka a na nich  świece. Po bibliotece krążyła opiekunka i pilnowała siedzących przy stołach dzieci. Victoria w sumie nie wiedziała po co tu przyszła miała już wszystkie lekcje zrobione ale oszołomiona zdarzeniem którego była  przed chwilą świadkiem po prostu posłuchała rozkazu przewodniczącego. Zawróciła na korytarz z sypialniami.
Miała pokój razem z 3 dziewczynami- wszystkie bez mutacji  - gdy weszła do pokoju przypomniała sobie że nie dała im planu. W sypialni była tylko jedna dziewczyna - Łucja, miała ona  15 lat długie czarne  włosy zaplecione w warkocz i zielone włosy.
-hej, mam plan na ten tydzień - powiedziała i podała pogniecionych papier dziewczynie
-dzięki-spojrzała na plan a jej brwi umówimy się bardziej im dłużej czytała - 3 dni z niemowlaki !?- wykrzyczała opadając na łóżko- ja tam chyba do niej pójdę i z nią pogadam.
-Ja mam 2 dni-próbowała pocieszyć Łucję siadając na łóżku- wiesz że z nia nie da się dogadać, ale jeśli do niej pójdziesz to mogę z tobą. Może jak więcej osób to zmięknie.
-Jeśli my mamy tyle obowiązków - zaczęła zdenerwowana- to co robią te opiekunki ?! Przecież tych dzieci jest tu z 3 to chyba nie potrzeba jakoś dużo ludzi do tego- wstała pogniotła papier i rzuciła na łóżko - Idę do biblioteki - wyszła trzaskając drzwiami.
Victoria nic specjalnego nie robiła ale była bardzo zmęczona. Może to spotkania z Dominiką tak wyzionęło z niej energię ? Podeszła do szafy i wyciągnęła piżamę - łatwo ją było odróżnić od piżam koleżanek  bo miała na plecach 2 dziury na skrzydła. Poszła do łazienki, popatrzyła w lustro i zobaczyła chudą twarz z bladą cerą jasnymi niebieskimi oczami i krótkimi blond prawie białymi włosami wpadającymi trochę w niebieski.
Gdy wróciłaś do pokoju były w nim pozostałe 2 dziewczyny - Zuza  i Dalia. Bardzo nie lubiła Zuzy była w jej wieku, miała czarne włosy do pasa i była niska. Dziewczyny nie lubiły się bo Zuza nienawidziła osób z mutacjami, jej ojciec został zabity przez centaura gdy miała 9 lat, gdy opowiadała  te historie wszyscy stwierdzili ze to wina jej ojca. Dalia miała włosy rudo-blond. Była wysoka i o rok starsza .
-mam plany - wzięła papiery z łóżka i dała dziewczyną .
-już idziesz spać? - powiedziała Zuza ironicznym tonem - to ja ci nie będę przeszkadzać i tak miałam się spotkać z moim CHŁOPAKIEM, który jest przewodniczącym - powiedziała stawiając  wychodząc z pokoju .
-Myśli że komukolwiek to imponuje że ma chłopaka w wieku 12 lat. -mówiła Victoria  pod nosem - ciekawe kiedy się dowie że jej ukochany jest inny.
-Nie przejmuj się nią - mówiła Dalia wyciągając z szafy piżamę- Ona nikogo nie lubi, myśli że się popularna - prychnęła i poszła do łazienki.
Victoria poszła spać wcześnie, żeby zasnąć zanim wróci Zuza z swoimi tekstami. Zasnęła prawie odrazu.
Obudziła się wcześnie, niebo było jasno niebiesko, za chwilę miał być wschód. Po cichu wstała w wzięła z szafy ubrania. W budynku panowała cisza- jeszcze nikt nie wstał - był czerwiec więc wcześnie robiło się jasno. Poszła do kuchni po wodę i przy okazji zobacz która godzina- 4:05- może jeszcze uda jej się zasnąć- pomyślała - przecież jeszcze  tak wcześnie ,ale była tak wyspana że nie zasnęła by. Postanowiła się wykradać z budynku i trochę się przejść ,w sumie dawno z niego nie wychodziła. Mogli wychodzić z sierocińca kiedy chcieli ale ostatnio Victoria była przygnębiona swoimi urodzinami i przytłoczona lekcjami. Gdy chodziła wśród drzew w ciszy w której słychać było tylko ptaki popatrzyła się na wróbla - może polatam - pomyślała rozglądając się czy nikogo nie ma, nikogo nie było. I wzbiła się w powietrze, leciała nisko bo nie czuła się pewnie z lataniem. Wzbiła się nieco  wyżej robiąc kółka wokół Lasku. Lepiej jej się latało gdy nie było ciemno i zimno nie uderzało jej w twarz.
Zobaczyła dziewczynę idącą gdzieś ,nudziło jej się więc stwierdziła że poleci za nią. Dziewczyna szła do studni. Była młoda ale jakimś cudem uniosła  drewniane wiadro, było widać z jakim trudem je niosła. Victorii zrobiło się jej trochę żal, w odpowiedniej odległości od niej wylądowała i podbiegła do dziewczyny
-pomoc ci ? - zapytała zdyszana - wygląda na ciężkie 
-jeśli chcesz -powiedziała z wielkim trudem ale udając niewzruszaną.
Victora chwyciła wiadro i teraz niosły razem
-gdzie mieszkasz ? Pierwszy raz cię widzę -wypytywała  Victoria czując chęć wygadania się - chodzisz do szkoły ? Ja właściwie w niej mieszkam bo wiesz sierociniec.
-nie chodzę do szkoły - odpowiedziała lekko zarumieniona z zawstydzania - nie stać moich rodziców.
Zapadła niezręczna cisza. Gdy podeszły pod duży dom Victoria zdziwiła się.
-Mają taki dom i nie stać ich na szkole ?
-to nie nasz dom. Moi rodzice pracują tutaj, i przy okazji pozwalają nam tu mieszkać. Dzięki za pomoc. Nie mam jak cie wynagrodzić.
-Nie trzeba nie dała byś sobie rady sama - dziewczyna zrobiła trochę złą minę - znaczy napewno nie tak szybko - zreflektowała się - jak masz na imię ?
-Jaśmina
-Victoria
I podały sobie rękę
- muszę iść - powiedziała Jaśmina i zwinęła wiadro -jeszcze raz dziękuję -  Ukłoniła się
Victoria wróciła do sierocińca była już piąta. W budynku było trochę głośniej ale nadal cicho, gdy weszła wpadła na panią Dominikę
-A co to za wymykanie po nocach? -mówiła popijając herbatę- polatać się chciało ?
-Dzień dobry ja po prostu wcześnie wstałam i chciałam się przejść.
-wiesz ze mnie nie okłamiesz wiem że latałaś , mam nadzieję że nikt cię nie widział ?
-nie wioska była pusta.
-to dobrze.Dobrze pamiętam ze masz dyżur w kuchni? Już idź pomóż robić śniadanie- kiwnęła głową w stronę kuchni i poszła do piwnicy.
W kuchni był juz 1 chłopak i opiekunka.
-Dzień dobry- powiedziała wchodząc do kuchni - w czym mogę pomóc?
-Możesz pokroić chleb, a ty Dawid - pokazała głową bo ręce miała zajęte myciem naczyń - możesz iść po wodę.
-Nie umieją po sobie zmywać- mruczała pod nosem - wszytko za nich trzeba robić.
W sierocińcu było około 30 dzieci więc jedzenia było dużo.
-pokroiłam - oznajmiła po około 30 minutach  - coś jeszcze mam zrobić ?
-idź nakryj do stołu. Tu masz talerze.
Kuchnia i jadalnia były połączone
Znajdowały się  w niej 4 okrągłe stoły każde z 10 krzesłami. Victoria robiła kilka kursów z talerzami i sztućcami. Zazwyczaj na śniadanie była jajecznica lub kanapki, dzisiaj była jajecznica. Około 6 zaczęli się schodzić inni, Victoria zjadła szybko bo chciała przed lekcjami iść się przebrać(trochę się pochlapała woda gdy niosła wiadro ).
Lekcje minęły jej szybko. Podobnie jak poprzedniego dnia szybko zasnęła. Obudziła się nieco później ale nadal było wcześnie ,tego dnia też miała dyżur w kuchni

ViWhere stories live. Discover now