III

107 15 3
                                    

~Peter Parker~

- Wiesz, że jeżeli chcesz, żebym ci pomogła, musisz się otworzyć Pete? - spojrzała na mnie tym swoim ciepłym wzrokiem, a ja po prostu siedziałem. Minęło może piętnaście minut, a ja dalej nic nie powiedziałem. Ani słowa. Czułem, że mam w sobie blokadę i nie mogę jej zdjąć przed nikim innym, niż Starkuś. Po prostu bałem się, chociaż starałem się tego nie pokazywać. Bałem się jak cholera, że za chwilę znów znajdę się w tej podmokłej norze, że przyjdzie po mnie facet w bieli, a Kingpin będzie na to patrzył. - Obiecuję, że nikomu nie wyjawię tego, co powiesz. Jestem trochę jak ksiądz, bo mam tajemnicę spowiedzi - zaśmiała się życzliwie. Uśmiechnąłem się lekko.

Na początku nie byłem pewien, czy ten psycholog to dobry pomysł, ale kiedy mój opiekun zaznaczył, że też chodził w to samo miejsce, troszkę pewniej poczułem się z tym faktem. Odkąd Tony mnie uratował, nie mogłem rozluźnić mięśni. Jak ktoś mnie ledwie dotknął, panikowałem albo jeszcze bardziej spinałem się, myśląc, że za moment nadejdą tortury. Czekało mnie długie parę lat męki, żeby pozbyć się tego jebanego gówna.

- Nie powie pani Tonemu? - zapytałem cicho, ledwie dosłyszalnie.

Odkąd nie musiałem już być Wrenchem, wszystko zaczęło wyglądać inaczej. Świat przestał nagle wyglądać jak zapyziała dziura, a ja nie musiałem sprzedawać dragów, okradać i zabijać, żeby przetrwać. Co prawda nie zabiłem nikogo, ale doszłoby do tego, gdybym nie został powstrzymany przez miliardera.

- Oczywiście, że nie, chyba że będzie to szkodziło twojemu zdrowiu fizycznemu - odparła poważnie.

- Ja... Boję się proszę pani. Wszystko wraca do mnie. W sensie to... to poprzednie życie. Nie mogę o nim zapomnieć - westchnąłem, łapiąc się za włosy i ciągnąc za nie lekko. Potrzebowałem bólu.

- To bardzo zrozumiałe Peter. Musiałeś być przyzwyczajony do tamtego życia, kiedy jeszcze nim żyłeś, a teraz kiedy zaznałeś innego i chciałbyś się odciąć od złych wspomnień, okazuje się, że to nie takie proste. W zasadzie to nie jest możliwe. To nigdy nie zostanie wymazane z twojej głowy Pete - wyjaśniła, a ja wziąłem kilka głębszych oddechów. - Spokojnie, oddychaj. Jesteś przecież tutaj po to, żebym pomogła ci nauczyć się z tym żyć, czyż nie?

Kiwnąłem głową na potwierdzenie i już po chwili było trochę lepiej. Musiałem się uspokoić i dać sobie w końcu pomóc, bo sam nie miałem szans poradzić sobie z traumą.

- To co, jesteś w stanie mi zaufać i opowiedzieć wszystko od początku? - entuzjazm w jej głosie przekonał mnie w końcu, że nie będzie miała zamiaru mnie wydać do Kingpina. Mieszkałem teraz w wieży do cholery. Nikt nie mógł tam wejść bez wiedzy miliardera.

- Tak - odpowiedziałem krótko. - Wszystko zaczęło się od tego, że...

***

Kiedy wyszedłem z gabinetu, Tony wciąż czekał pod drzwiami. Wyglądał na zmartwionego, ale kiedy zobaczył całą moją zapłakaną twarz, od razu zerwał się na równe nogi.

- Co się stało Pete, wszystko w porządku? - zapytał, po czym popatrzył na doktor Davis.

- Porozmawialiśmy troszkę, Peter ma stwierdzony PTSD i stany lękowe, ale wszystko jest do ogarnięcia - odpowiedziała lekko smutna. Ustaliliśmy, że diagnoza zostanie przekazana Starkusiowi, a resztę zachowa dla siebie. Opowiedziałem jej w skrócie historię mojego życia, parę razy się popłakałem, Mary z resztą też. Powiedziała mi, że jeszcze nie spotkała się z tak traumatyczną opowieścią. - Do zobaczenia na następnej sesji Pete - rzuciła i zamknęła drzwi. Powiedziałem jej, że wolę sam porozmawiać z opiekunem.

LOST BY CHOICE Where stories live. Discover now