21. Nocne wydarzenia

59 7 0
                                    

Noc już zapadała, kiedy to powoli wpływaliśmy do zatoki. Woda przyjemnie kołysała się przez naszą łódkę, co tylko wprawiało mnie w błogi i senny nastrój. Te ciche poruszenia naprawdę chciały ułożyć mnie do snu. Starałam się skupić myśli na czymś, co było wokół, ale słońce zaszło na dobre kilka godzin temu. Panowała teraz istna szaruga. Miała ona się już zaraz przemienić w ciemność i dać nam za kilkanaście godzin nowy dzień.

Łucja ziewnęła obok mnie, co tylko jeszcze bardziej mi uzmysłowiło, że wszyscy jesteśmy naprawdę zmęczeni i mamy po prostu dosyć tego dnia. Zamiast w jakikolwiek sposób iść do przodu na jak najszybsze spotkanie z Kaspianem, straciliśmy połowę dnia, siły i nerwy. Nie chciałam żywić do nikogo urazy, bo nie mogliśmy przewidzieć, że spotka nas takie niebezpieczeństwo. Oczywiście innego zdania jest chociażby Zuchon, który był zdecydowanie zezłoszczony na Piotra. 

Zezłoszczony... To złe słowo, zbyt słabe. 

Przechyliłam się przez prawą stronę, wkładając palce w morską toń. Zimno w momencie odrobinę mnie rozbudziło, pobudzając moje zmysły. Zdałam sobie sprawę, że w rytm wioseł gdzieś w oddali, przygrywały nam za nocy żyjące ptaki. Na moje usta od razu wkradł się uśmiech. Miło było usłyszeć jakieś życie.

Takie, które nie chce nas zabić.

- Może nie wychylaj się aż tak bardzo? - odezwał się dość groźnie Piotr. - Wystarczy nam wrażeń na dzisiaj.

- Nie przesadzaj, nic królowej nie będzie - głos zabrał Zuchon, który jak gdyby czekał na okazję do spięcia z Wielkim Królem. Zrobiło się gęsto.

- Nie kłóćmy się już. Dzień był ciężki, jesteśmy rozdrażnieni. Potrzebujemy odpoczynku. Sen zrobi dobrze każdemu - Zuzanna siedziała na dziobie z cały czas założoną na łuk strzałą, by w razie co zareagować. Miałam momentami wrażenie, że intensywnie wpatruje się we mnie, co mnie przerażało. Rozumiałam wtedy, że dziewczyna nie czuje się komfortowo z faktem, że przebywa ze mną na tak małej przestrzeni, bez możliwości ucieczki.

Nie odzywając się, biorąc jedynie głębszy wdech, siedziałam znów w pełni na łodzi. Też nie chciałam słyszeć żadnych kłótni czy też jeszcze bardziej irytować Zuzanny, więc po prostu nie będę dawać im do tego pretekstu.

Chciałam myśleć o domu, o tacie i Koriamie, ale nie miałam sił. Faktycznie potrzebowałam już zamknąć oczy i pozwolić sobie na zasłużony odpoczynek. Czułam się przytłoczona i by sobie z tym wszystkim poradzić, potrzebowałam czystego umysłu.

Złapałam przez chwilę kontakt wzrokowy z Edmundem. Jego oczy były wręcz mleczne, wołały o sen. Wiosłowanie jest naprawdę ciężką aktywnością - mięśnie rąk zaczynają Cię palić szybciej, niż Ci się może wydawać, a klatka piersiowa przez maltretowane płuca wręcz zapada się do środka. Szybko się okazuje, że jesteś już jak zużyta zabawka. W dodatku trzeba pamiętać, że żadne z nas nie było obecnie dorosłymi, co najwyżej mogliśmy nazywać siebie nastolatkami. Nasze ciała nie były gotowe na taki wysiłek. Wszystko to kierowało mną, by zaproponować Edmundowi zamianę, ale powstrzymywał mnie fakt, że widziałam już piasek, wręcz czułam, jak może aksamitnie przelewać się między palcami. W dodatku z Zuzanną udało nam się namówić chłopaków tylko na jedną zmianę i to był naprawdę nie lada wyczyn. Rozumiałam, że ich honor na to nie pozwalał, ale potrzebowaliśmy energii, bo nie wiadomo co mogłoby się wydarzyć. Wiedzieliśmy już, przekonaliśmy się na własnej skórze, że Narnia nie jest już tak przyjazna i bezpieczna, jak za naszych czasów. Musieliśmy być czujni, uważni, gotowi w każdym momencie na wszystko. Dobrym pomysłem więc było, by panowie przez chwilę nabrali oddechu, a my chwilę powiosłowały.

- Nie rozumiem Edmundzie, jak mogłeś spędzać tyle czasu na morzach... - odezwała się Łucja śpiącym głosem. Wróciłam tym samym bardziej do rzeczywistości, porzucając zbędne myśli.

Żywot NiezwyciężonejWo Geschichten leben. Entdecke jetzt