jeszcze raz

931 49 7
                                    

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Nic dziwnego jak pół nocy przepłakałam. Próbowałam jeszcze zasnąć. Jakąś 1 godzinę później przyszedł do mnie Dylan.

- co chcesz? - zapytałam pociągając nosem

- grzeczniej dziewczynko- upomniał mnie - chodź na śniadanie.

Dzisiaj wyjątkowo byłam głodna, ale nie chciałam schodzić na dół, do blanche i cama, ponieważ najadłam się wstydu przez wczoraj.

- nie, nie jestem głodna.

- bez dyskusji

- no ale...

- nie ma ale idziemy zjeść śniadanie, musisz jeść, i tak za mało ważysz.

- dobra...

Zeszliśmy razem z Dylanem na dół. I weszliśmy do kuchni. Na szczęście był tam tylko tony, który coś jadł. Pewnie śniadanie.

- Siema młoda - przywitał się ze mną Shane

- Cześć młody - przedrzeźniłam go i wtedy Dylan się zaśmiał i zrobił mi śniadanie

- Oto kanapki dla mojego robaczka

- Nie jestem robaczkiem, a już NAPEWNO nie twoim - odpowiedziałam

-moim, moim, a teraz jedz - polecił mi Dylanek

- DYLANUSSSSS!!!! - wydarłam się - NIE. JESTEM. TWOIM. RO. BACZ. KIEM!!!

- dobra dobra, jedz

Wiedziałam, że dalej mnie uważa za robaczka ale nie chciałam się już z nim kłócić. W połowie mojego jedzenia przyszedł Shane.

- hej, Hailie czemu wczoraj tak szybko uciekłaś? - zapytał Shane

Po tym co usłyszałam wstałam i po prostu poszłam na górę.
Gdy byłam w pokoju to skierowałam się na balkon, przymknęłam drzwi balkonowe i zasłoniłam zasłony by nikt mnie tu nie znalazł.

Pov* Dylan

Jak już opierniczyłem tego debila Shane to poszłem do mojego robaczka.
Jak otworzyłem drzwi to nikogo nie było więc skierowałem się do garderoby a później do łazienki. Nigdzie jej nie było.
Wpadłem jak oparzony do salonu gdzie znajdowali się wszyscy.

- NIGDZIE NIE MA HAILIE!!!- wydarłem się na nich.

- JAK TO JEJ NIE MA!!!- krzyknął tony

- dzwonimy do Vinca, niech przyleci - postanowił ojciec

Po 5 godzinach przylecieli razem z Willem

Pov*Hailie

Usłyszałam na dole Vincenta więc poleciałam jak jebany ptak na dół przywitać się.

- VINCE,WILL!!!- wydarłam się gdy ich zobaczyłam - przylecieliście?! Po co?!

- przyjechaliśmy bo podobno nigdzie cię nie ma - odpowiedział zdziwiony Vinc

- co? Byłam na balkonie

- no to świetnie sprawdziłeś jej pokój Dylan - odezwał się will

Przytuliła willa i Vinca. I do końca dnia słyszeliśmy opiernicz dla Dylana od Vincenta. Ogólnie nie zapoznałam się z blanche i Camem. Około 21 poszłam się myć i spać.
Nawet super wyszło z tym chowaniem się bo will i Vinc mają wakacje.

___________________________________________

🌟10 gwiazdek = kolejny rozdział🌟

Miłego czytania❤️

Rodzina Monet W Innym Wydaniu Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz