...dzwonił Vincent Monet we własnej osobie, no ja pierdole, czemu akurat teraz!! Gdy jestem z nią!!
Pokazałem Hailie telefon, a ona od razu miała przerażoną minę i szybko wyciszyła telewizor z włączonym filmem.
Odebrałem.
- Halo? - usłyszałem ten lodowaty głos- Tony gdzie ty jesteś?
- no jak to gdzie? - zapytałem niby spokojnie, lecz w środku panikowałem, bo nie pamiętam czy wyłączyłem lokalizację.- na cmentarzu
- wiem, ale miałeś być tam chwile i wrócić, a niema cię od jakoś 5 godzin. - oznajmił nad wyraz spokojnie Vincent.
- dobrze, już zaraz wracam
- nie, nie zaraz tylko teraz. - powiedział ostro i chłodno mój najstarszy brat. - nie chcę byś wracał po nocach.
- okej, już się zbieram - oznajmiłem smutno, że muszę się pożegnać już z siostrą - pa
Zakończyłem połączenie.
- muszę jechać - powiedziałem smutno- ale jutro przyjadę i kupię ci kilka ciuchów, a na razie możesz chodzić i spać w moich - przerwałem, ale po chwili mi się coś przypomniało - a i możesz wychodzić na plaże, bo nie chodzą tu ludzie - uśmiechnąłem się smutno i wstałem z kanapy, co też uczyniła Hailie
- dobrze to do zobaczenia...- powiedziała mając łzy w oczach. Od razu widząc to przytuliłem ją na pocieszenie - kocham cię Tony.
- ja ciebie też siostrzyczko - szepnąłem i się od niej oderwałem mimo, ze tego nie chciałem. - Do zobaczenia...
Powiedziałem i skierowałem się do wyjścia. Wyszedłem zostawiając moją siostrę samą i pojechałem do miejsca, do którego aktualnie nie chciałem najbardziej jechać.
Przemierzałem okolicę, aż dojechałem do domu. Zsiadłem z motoru i wszedłem do domu, A tam powitał mnie widok wszystkich moich członków rodziny, oprócz Hailie siedzących na kanapie. Nie było by to nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że razem z nimi siedziała...mama. Tak! Lindsay Monet żyje, i siedzi na kanapie w moim domu i popija sobie herbatkę jak gdyby nigdy nic, śmiejąc się z resztą z nie wiadomo czego. Gdy się im tak przypatrywałem, zauważyłem jeszcze jednego gościa, którym jest Adrien Santan we własnej osobie. Tak samo jak moja matka popijał jakiś napój, ale jedynym przeciwieństwem było to, że w ogóle się nie uśmiechał. Az czego zaobserwowałem przez cale moje życie jest to, że Adrien Santan jest znany z kpiących uśmiechów.
- ekhem - odkaszlnąłem, by wszyscy zgromadzeni widzieli, że tu jestem - co tu si e dzieje? - zapytałem mimo, że znałem odpowiedź - i co oni tu robią? - wskazałem na moją matkę i Santana
Wszyscy się zdziwili, pewnie dla tego, że nie ucieszyłem się na widok mamy, podobnie jak Dylan, który wyglądał, jakby wolał stąd jak najszybciej wyjść i nie wracać.
- synku - zaczęła mama podchodząc do mnie - tęskniłam... - chciała coś jeszcze powiedzieć, lecz jej przerwałem.
- no okej, mogę już iść do pokoju? - powiedziałem powoli tracąc cierpliwość, widziałem jak z mojego komentarza Dylan się wrednie uśmiechnął i powiedział wyprzedzając ojca, który chciał już zwrócić mi uwagę.
- niestety nie możesz, już próbowałem - przerwał na chwilę mój brat i kontynuował- bo chcą spędzić czas CAŁĄ RODZINĄ - podkreślił dwa ostatnie słowa, a ja już wiedziałem co mu chodzi - tylko zapomnieli o jednej rzeczy, a prostując osobie...o Hailie. -powiedział zaciskając szczękę - nie no przecież ona nie żyje, ale co mi tam zrobi my sobie spotkanie rodzinne od razu po jej pogrzebie!!- wykrzyczał zdenerwowany Dylan
Wstał i chciał odejść, lecz zatrzymał go głos ojca.
- jak ty się zachowujesz!!! - krzyknął - natychmiast przeproś mamę.
Prychnął.
- nie zamierzam - zgarnął mnie za rękę czemu nie opierałem i poszliśmy na górę do jego pokoju. Był bardzo zły, albo raczej wkurwiony.
- aż tak źle się wytłumaczyła? - zapytałem rozbawiony siadając przy biurku Dylana.
Prychnął.
- nawet sobie nie zdajesz sprawy jaką głupią miała wymówkę. - powiedział lekko się rozluźniając i kładąc się na łóżku - powiedział, że jacyś faceci ją porwali i wywieźli poza kraj i nie wiedział jak wrócić, jakoś sobie poradziła przez te 16, prawie 17 lat, aż nagle znalazła Santana, który jej pomógł i przyprowadził tutaj, zajebiście, nie?
- ale wiesz, ze jest to możliwe, nie? - zapytałem
- no wiemmmm - westchnął - ale na chuj ją tu przyprowadzał...
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- proszę - powiedział niechętnie Dylan spodziewając się, kogoś z rodziny, lub samą Lissy.
Ale, nie. Wszedł Adrien Santan we własnej osobie. Razem z Dylanem mieliśmy szok wymalowany na twarzy.
- możemy pogadać? - zapytał Adrien i usiadł na jakimś krześle, które nie wiem po chuj tu jest.
- em...jasne - powiedziałem nadal w szoku.
________________________________________________________________________________
hejka!
Ja tylko szybko. Błagam powiedzcie mi kurwa czy dobrze piszę imię ich mamy. Z góry dziękuje.
miłego czytania!
CZYTASZ
Rodzina Monet W Innym Wydaniu Tom 1
Teen Fiction(Wstęp) Hailie monet mieszka z ciocią Gabriellą (tak to jest w książce mama Hailie) i jej partnerem oboje znęcali się nad nią psychicznie i fizycznie. (Jak coś to mama Hailie to Lindsay monet i Camden monet ) Zapraszam do czytanie Przepraszam za b...