Prolog

158 22 6
                                    

Anastazja przemierzała korytarze odbudowanego, obsydianowego zamku Herobrine'a z zamyśloną miną. Herobrine pilnie wzywał ją do siebie. A to mogło oznaczać dosłownie wszystko.

Minęły już trzy miesiące odkąd uwolnił się ze swego więzienia i odzyskał w pełni swoją moc. Przez ten czas wiele rzeczy się zmieniło. Przede wszystkim za pomocą magii odbudował swój zamek nieco go modyfikując pod swoje potrzeby. Poza tym wcześniej korytarze były puste albo zapełnione jedynie przez potwory. Teraz przemierzali je również ludzie. Mieli na sobie kombinezony kamuflujące, a ich twarze w całości zakrywały hełmy, których otwory na oczy były pomalowane na biało. Ci, którzy nie chcieli, bądź nie odważyli wstąpić do armii Herorbrine'a, nazywali ich potocznie Białookimi.

Sama Anastazja również bardzo się zmieniła. Gdy tylko Herorbine odzyskał swoją moc, praktycznie przywrócił ją do życia. Gdyby nie on, klątwa Czarnej Różdżki już dawno by ją zabiła. Było tylko jedno ale. Herobrine nie był w stanie usunąć tej klątwy. Jedynie zatrzymał jej postęp. Gdyby tylko przestało mu coś pasować, mógłby cofnąć to działanie, a wtedy na pewno by zginęła. Na razie jednak mianował ją, a także Aikara, Hieronima, Rudolfa i Roberta generałami swojej nowej armii. Póki robiła, co jej kazał, nie miał powodu, by pozbawiać jej życia.

W pewnym momencie minęła duże lustro wiszące na ścianie. Przelotnie spojrzała w swoje odbicie. Owszem, Herobrine zatrzymał postępowanie klątwy, ale nie zdołał usunąć znamion, które ta jej uczyniła. Skóra na jej rękach, po lewej stronie szyi i twarzy była poczerniała. Nadal miała dwukolorowe oczy. Prawe było niebieskie, jak dawniej, ale lewe, do tej pory brązowe, teraz zabarwiło się na czarno.

Te znamiona jej nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie, była z nich dumna do tego stopnia, że zaczęła nosić bluzki bez rękawów, by jeszcze bardziej je eksponować. Niech ludzie o tym mówią. Niech się jej boją.

Weszła do sali tronowej. Wystrój mocno się zmienił, ale podwyższenie z tronem pozostało takie samo. Może poza tym, że sam tron był nieco wyższy i bardziej ozdobny niż jego poprzednia wersja. Na tronie zaś siedział Herobrine. Przybrał niedbałą pozę i grzebał sobie wykałaczką między zębami. Obok tronu stał oparty Czarny Miecz, emanujący mrocznym blaskiem i potężną energią. Mimo ponownego przekucia, ślady po pęknięciach pozostały widoczne. Osobiście Anastazja uważała, że w takiej wersji wygląda on lepiej niż gdyby po pęknięciach nie pozostał żaden ślad.

Pochodnie na ścianach i liczne lampiony pod sufitem sprawiły, że przed Herobrinem rozpostarł się jego cień. Anastazja patrzyła na to z lekkim niepokojem. Przyzwyczaiła się do jego widoku bez cienia. W dodatku wiedziała, że ten cień kiedyś był żywą istotą z własną świadomością. Jednak ta istota zbuntowała się przeciwko Herobrine'owi, a on ją za to ukarał. To było dla Anastazji przypomnienie co się dzieje z tymi, którzy nie są wdzięczni mu za to, co on im daje. Nie zamierzała popełniać tego błędu.

- Wzywałeś mnie - powiedziała Anastazja kłaniając się lekko.

Herobrine przeniósł na nią niepokojące spojrzenie swoich świecących białych oczu. Niedbała poza i wykałaczka między zębami odbierały mu jednak nieco majestatu. Z resztą Anastazja się go nie bała. Ona sama podjęła decyzję o jego uwolnieniu. On uratował jej życie i uczynił ją silniejszą niż kiedykolwiek. Nie zamierzała skończyć, jak jego cień.

- Owszem - Herobrine odjął wykałaczkę od swych zębów i zaczął ją obracać w palcach dla zabawy. - Mam do ciebie jedno ważne pytanie. Czy odkryłaś wreszcie gdzie ukrywają się pozostali przy życiu członkowie Ferajny?

Anastazja przełknęła ślinę. To była póki co jedyna kwestia, która spędzała jej sen z powiek. Każdego dnia liczne oddziały Białookich przeczesywały najróżniejsze obszary Minecrafta w poszukiwaniu żyjących członków Ferajny, ale minęły już trzy miesiące od ich zniknięcia, a nikt nie natrafił choćby na najmniejszy ślad.

- Niestety nie - odparła spokojnym głosem. - Ale pracujemy nad tym.

- To najwyraźniej się nie staracie - huknął Herobrine prostując się. Zaraz jednak opanował się i z powrotem usiadł kręcąc wykałaczką. Na Anastazji nie zrobiło to żadnego wrażenia. - Ja wiem, że Minecraft jest ogromny i osiem osób mogło się ukryć dosłownie wszędzie, ale moje patrole są wszędzie. Jakoś ciężko mi uwierzyć, że nadal nikt nie wpadł na żaden trop.

- Jednego z nich już mieliśmy - przypomniała mu Anastazja.

- Co z tego, skoro nic nie wiedział, ani o miejscu pobytu swoich przyjaciół, ani o miejscu ukrycia Białego Miecza. Chociaż przesłuchując go przynajmniej mogłem się rozerwać - przez twarz Herobrine'a przemknął okrutny uśmieszek. - Z resztą nieważne. Ostatecznie nie powiedział nic ciekawego, a jakiś czas temu ktoś go odbił. Widać jakich mam ludzi, skoro nawet jednego więźnia na terenie własnego zamku nie potrafią upilnować.

- Podwoimy patrole i zwiększymy obszar poszukiwań.

- Koniecznie. Nie naciskałbym na to, gdyby nie fakt, że chociaż osiągnąłem to, co chciałem, nadal nie przestaje mi się śnić Ferajna oraz Biały Miecz. Nie odetchnę spokojnie, dopóki choć jeden członek Ferajny będzie nadal stąpał po ziemi i dopóki nie zetrę w proch Miecza Entity'ego. To jest jedyny przedmiot, który może mnie zabić, a tego raczej bym nie chciał. Entity'ego wprawdzie już nie ma, ale jeśli dobrze rozumiem przepowiednię, jeden z członków Ferajny został wybrany jako jego następca. Nie wiemy który, dlatego trzeba załatwić wszystkich, rozumiesz?

- Tak, mój panie.

- To dobrze - Herobrine podniósł się z tronu. Znowu wyglądał, jak potężny władca, któremu nikt nie jest w stanie zaszkodzić. - Nie martw się o to za bardzo. Najtrudniej będzie ich odnaleźć. Ale, gdy już ich odnajdziecie, pokonacie ich bez problemu. Nie mogą już liczyć na swoje wsparcie. Załatwicie ich jednego po drugim, a wtedy nikt już nas nie powstrzyma. Będziemy niepokonani, a Minecraft ostatecznie upadnie do moich stóp - roześmiał się złowieszczo. Od tego dźwięku przez Anastazję przeszedł dreszcz.

Herobrine zszedł z podwyższenia i skierował się w stronę drzwi. Wykałaczkę zostawił na podłokietniku tronu. Dopiero wtedy Anastazja zauważyła, że to, czym grzebał sobie w zębach, to wcale nie była wykałaczka.

To był krótki, nadłamany białoszary kolec ubrudzony dawno zaschniętą krwią.

Minecraft Ferajna: Czas BohaterówWhere stories live. Discover now