4. Powrót w Deszczowe Góry

79 16 6
                                    

Gdy dealer i Jachimozo dzięki kompasowi teleportowali się do następnego miejsca, poczuli na swoich twarzach deszcz. Następnie szarpnął nimi gwałtowny podmuch wiatru, który sprawił, że natychmiast zrobiło im się zimno.

- Gdzie my jesteśmy? - dealer rozejrzał się z konsternacją wokół siebie. Widok przesłaniała mgła, ale wśród niej zdołał dostrzec fragmenty szarych skał. To miejsce wydawało mu się dziwnie znajome.

- Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że trafiliśmy w Deszczowe Góry - stwierdził Jachimozo otulając się szczelniej płaszczem.

Teraz dealer sobie przypomniał. Był tutaj raz, gdy razem z Jachimozianką i skkf-em szukał człeko-lisa Freda. Było to podczas rozprawy Ferajny z Bractwem Mieszańców, którym dowodził brat bliźniak poszukiwanego.

- Którykolwiek z naszych przyjaciół postanowił się tu ukryć, mógł wybrać jakieś cieplejsze i mniej ponure miejsce - dealer pociągnął nosem.

- A jak go znajdziemy?

- Kompas wskaże nam drogę. Poza tym może będziemy mieli szczęście i sam się znajdzie. W taki sposób dotarłem do ciebie.

- Średnio pocieszające.

Ruszyli w kierunku, który wskazywała im igła kompasu. Szli powoli, bo musieli uważać na każdy krok. Deszczowe Góry były bardzo zdradzieckie. Jeden nieostrożny ruch i można było ześlizgnąć się prosto do przepaści.

Po jakimś czasie dojrzeli wejście do jaskini. Na pierwszy rzut oka wyglądało, jakby niczego tam nie było. Obaj byli już przemoczeni do suchej nitki i marzyli tylko o znalezieniu schronienia.

- Nie podoba mi się to miejsce - przyznał Jachimozo.

dealer kichnął głośno.

- Jak chcesz możemy iść dalej, ale ja jestem już cały mokry i jak tak dalej pójdzie, to zaraz będę chory. Poza tym nadal mi jest niedobrze po teleportacji, więc wolałbym choć chwilę odpocząć.

Jachimozo nie wyglądał na zadowolonego, ale powiedział:

- W porządku. Możemy usiąść w przedsionku.

Przeszli przez próg jaskini. Od razu poczuli się lepiej, gdy zostali osłonięci od deszczu i wiatru. dealer pomyślał, że można by rozpalić ognisko, ale nie mieli niczego na podpałkę. Poza tym wolał nie kusić losu. Gdyby faktycznie coś jeszcze kryło się w tej jaskini, ogień mógł to wywabić.

- Jesteś pewny, że ten kompas nie jest zepsuty? - spytał Jachimozo wyciskając wodę ze swego płaszcza. - Mówiłeś, że teleportuje on nas w pobliże któregoś członka Ferajny, a póki co od kilku godzin nie widzę nic, poza deszczem, mgłą i skałami.

- W twoim przypadku kompas zadziałał. Florian nie doprecyzował jak blisko tego kogoś się znajdę. Najwyraźniej to nie jest odległość jednej kratki, tylko nieco większa.

- Trochę szkoda, bo to jednak nieco utrudnia życie.

- Ale jestem pewien, że zaklęcie działa. Musimy tylko być cierpliwi, uważni i liczyć na to, że...

- Cicho - przerwał mu Jachimozo i rozejrzał się wokół. - Chyba coś słyszałem.

- To pewnie tylko wiatr. Poza nami nikogo tu nie ma.

Ledwo dokończył zdanie, gdy z ciemności jaskini wyskoczyło kilka postaci i rzuciło w ich stronę sieci. dealer zdołał uskoczyć, ale Jachimozo zaplątał się w jedną z nich i runął, jak długi na ziemię.

- Uciekaj, Karol! Ratuj się! - zawołał Jachimozo szamocząc się w pułapce.

dealer walcząc pomiędzy odruchem ucieczki a chęcią rzucenia się na ratunek przyjacielowi doprowadził do tego, że ktoś rzucił się na niego, przygwoździł do ziemi i przystawił mu czubek noża do twarzy.

Minecraft Ferajna: Czas BohaterówDonde viven las historias. Descúbrelo ahora