2.

72 10 7
                                    

There is a peace even in the storm
~ Vincent Van Gogh

Nawet w czasie burzy panuje spokój
~Vincent Van Gogh

Ostatni raz spojrzałam na siebie w lustrze. Miałam na sobie ciemno czerwony top na ramiączkach, czarne rozszerzane spodnie, bordowe trampki i czarną oversize kurtkę.

Przybliżyłam się do odbicia i poprawiłam czerwoną szminkę. Na oku zrobiłam czarną kreskę z cienia i mocno wytuszowałam rzęsy.

Wzięłam ze sobą plecak i zeszłam na dół.
Zabrałam leżące na blacie jabłko i wyszłam z domu.

Na słuchawkach leciało Shameless Camili Cabello.
Lubiłam słuchać takiej muzyki podczas drogi do szkoły. Dawało mi to w jakiś sposób siłę i wiarę, że będzie lepiej.

***

Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu. Dzisiaj zaczynaliśmy matematyką, jak cudownie.

Co roku mieliśmy tą samą nauczycielkę - Pani Kerpen. Nikt, ale to nikt jej nie lubił. Chociaż ona lubiła mnie, więc ja też udawałam, że czuję do niej sympatię.

Do klasy wbiegła spóźniona Camelia.

- Przepraszam za spóźnienie. Autobus się spóźnił. - powiedziała zadyszana.

- Witam Pannę Cooper, jak miło, że postanowiłaś się zjawić na mojej lekcji. Może jak już stoisz to rozwiązałabyś ten przykład? - nauczycielka uśmiechnęła się do blondynki.

Przyjaciółka spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem.

Podniosłam lekko rękę i zaczęłam mówić.

- Tak, właściwie to ja chciałabym rozwiązać ten przykład, jeśli mogę oczywiście. - Pani Kerpen odwróciła na mnie wzrok.

- Jasne Antoinette, zapraszam. Camelia odpowie do następnego zadania. - oznajmiła.

Wstałam z ławki i minęłam się z przyjaciółką, która do niej siadała.

- Masz w zeszycie. - szepnęłam mijając ją.

- Dzięki.

Rozwiązałam zadanie na tablicy. Nie lubiłam matematyki, ale ją rozumiałam. Nie sprawiała mi wiele trudności.

- Świetnie Panno Blossom. Usiądź. Zapraszam teraz pannę Cooper. - wskazała kredą na przyjaciółkę.

Usiadłam w ławce. Przyjaciółka napisała przykład na tablicy. Zostawiłam jej swój zeszyt na ławce, by mogła zapamiętać rozwiązanie kolejnego zadania. Zrobiła to, więc nauczycielka nie musiała się jej czepiać.

***

Usiadłam niechętnie w ławce. Mimo, że Nicholas Scott nie wydawał się być złym nauczycielem, nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
Rozpoczęła się godzina wychowawcza.

- Czy ktoś chce startować do wyborów na przewodniczącego klasy? - zapytał profesor.

Każdy spojrzał na mnie.
Prychnęłam lekko, ale podniosłam rękę.

- Świetnie Antoinette. Ktoś jeszcze?

- Nie, Toni była przewodniczącą w tamtym roku i było naprawdę dobrze. - odezwała się Veronica.

I'll heal youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz