66. - „Nie chcę nic zmieniać"

333 38 2
                                    

Dzisiejszy poranek nie mógł zacząć się lepiej. Od razu pojawił się u mnie uśmiech na twarzy, kiedy zobaczyłam Davida. Przygotował nam śniadanie, które przyniósł prosto do łóżka. Ten facet bardzo dobrze gotuje i co najważniejsze lubi to robić. Nie raz wyręczał mnie w kuchni.

- Dziękuję za pyszny posiłek. - Całuję go w policzek, odstawiając wcześniej tacę na stolik nocny. - Odwdzięczę się w końcu. - Obiecuję.

- Czekam na Twój pyszny omlet. - Ciągnie mnie, aby jeszcze położyła się do łóżka. - Na którą umówiłaś się z Christianem? - Otula mnie swoimi ramionami.

- Na pierwszą. Pogadam z nim i będę jechać do chłopców do szkoły.

Stęskniłam się za dzieciakami. Niby to tylko kilka dni bez nich, jednak bardzo to odczuwam. Na pewno będę chciała poświęcić im trochę czasu.

- Będziesz chciała spotkać się później?

- Oczywiście, że tak. Może nie ugoszczę Cię obiadem, ale na pewno zamówimy coś pysznego. - Rozśmieszam go.

Mi również dopisuje humor, ale wiem, że bliżej spotkania to się zmieni. Zupełnie nie potrafię wyobrazić sobie reakcji Christiana. Może już się spodziewa, skoro wczoraj nie przyjechałam?

***

Długo zbierałam się, aby wysiąść z auta i iść do mieszkania byłego męża. David na szczęście nie nalegał, aby jechać ze mną. Nie chciałam, aby siedział w aucie i na mnie czekał. Może ten czas lepiej zagospodarować. Sam mówił, że ma kilka zaległych spraw z pracy.

- Cześć, Christian. - Mówię, gdy mężczyzna otwiera drzwi.

- Hej. - Przepuszcza mnie w drzwiach, wygląda na nieco zmieszanego.

- Camila, chodź do mamusi. - Rozkładam ramiona, kiedy zauważam małą. Z szerokim uśmiechem podbiega do mnie, chwiejąc się lekko na nóżkach. - Byłaś grzeczna? - Biorę ją na ręce.

- Troszkę rozrabiała. - Christian przypomina o swoim istnieniu. - Napijesz się czegoś?

- Coś zimnego, jeśli masz. - Podążam za nim do kuchni, nadal mając moją malutką księżniczkę w ramionach.

Rozglądam się przez chwilę po wnętrzu i zauważam, że faktycznie zniknęły stąd rzeczy jego panienki.

- I jak Twoje przemyślenia? - Stawia przede mną szklankę z sokiem pomarańczowym.

- Ja i David jesteśmy nadal razem. - Od razu jego mina wykazuje niezadowolenie. - Nie chcę nic zmieniać. Christian, nie potrafiłabym być z Tobą tylko dla dzieci. - Wyznaję.

- Ale jakoś przespałaś się ze mną, to też robiłaś dla dzieci? - Jego ton głosu staje się niepokojący. Jest na mnie wściekły. Jest zły, że go nie wybrałam. - Przyznałaś się mu do tego?

- Christian, to była bardzo głupia decyzja z obydwóch stron. Ty nie powinieneś przychodzić tamtego wieczoru, a ja nie powinnam dać Ci się  zbliżyć do siebie. - Zupełnie nie wiem, dlaczego ja mu to wszystko tłumaczę.

- Przepraszam... Po prostu łudziłem się, że wybierzesz inaczej. - Wzdycha ciężko. - Cóż pozostało mi życzyć Wam szczęścia. - Wysila się na lekki uśmiech. - Pójdę po rzeczy dzieci i pomogę Ci je zanieść do auta.

Czuję się trochę rozbita. Wprawił mnie swoim zachowaniem w małe poczucie winy. Jednak doskonale wiem, że to właśnie on jest głównym winowajcą. Mógł myśleć o tym wszystkim przed zdradą. Może nie byłam idealną żoną, jednak nie zasłużyłam sobie na to wszystko...

Others IV Historia SharonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz