rozdział 9

76 7 2
                                    

Nadszedł dzień imprezy halloweenowej. Moje chęci, by tam jechać były bliskie zeru. Zwłaszcza, że naprawdę dostałam okresu. Jak to jest, że zawsze, kiedy dzieje się coś ważnego on się pojawia?
- Cześć mamo.
- Cześć córcia. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyś szła na tą imprezę.
- Dlaczego?
Czyżby jednak stwierdziła, że powinnam zostać w domu i się uczyć, by poprawić oceny.
- Wczoraj ktoś włamał się na komisariat. Sądzę, że to niebezpieczne.
- E, to nic takiego raczej.
     W tym mieście nigdy nie było bezpiecznie. Zaczynając od ustawek kiboli, poprzez bójki, kradzieże, rozboje, a kończąc na nielegalnych wyścigach. Nielegalnych wyścigach, w których też biorę udział.
- W dodatku od trzech tygodni chodzicie na imprezy. Nie sądzisz, że to trochę przesada?
- Nie no, chyba nie. Jest weekend. Jesteśmy nastolatkami, ale jeśli chcesz to mogę zostać.
- Idź, baw się. Tylko błagam uważaj na siebie.
- Będę. Opowiedz mi coś więcej o tym włamaniu.
- Może to nic takiego. Ktoś po prostu włamał się i ukradł dokumenty.
- Co to były za dokumenty?
- Skarbie, nie wiem tego dokładnie. Nie były to jakieś jedne dokumenty. Zniknęło kilka teczek, ale więcej nic nie wiem.
- Okej.
Zjadłam śniadanie i zajęłam się czytaniem książki. Mam jeszcze sporo czasu do imprezy. Nie mogłam się skupić na tym co czytam. Kilka razy wracałam do tych samych zdań, bo tylko sunęłam wzrokiem po literkach. W końcu sfrustrowana rzuciłam książkę na łóżko i się położyłam. Czy to możliwe, żeby posunął się aż tak daleko? Zresztą nie moja sprawa. Spakowałam trochę kosmetyków i małą torebkę do plecaka, i wyszłam. Dziewczyny miały spotkać się z chłopakami przed budynkiem, w którym odbywa się impreza. Dotarłam do Olivi z Arią na 3. Drzwi otworzył nam jej brat, z którym zresztą miałyśmy tam jechać. Dziewczyny pewnie się już szykują.
- Hej.
- Cześć - odpowiedziałysmy mu i poszłyśmy do pokoju Olivi.
- Hej laski.
- Hej, kupiłam nawet serce kondrakaru, zobaczcie- powiedziała Olivia.
Zajęłyśmy się szykowaniem. Muszę przyznać, że te stroje są cudowne. Musiałam się pomalować, ale zrobiłam delikatniejszy niż zwykle makijaż. Nie ma opcji, że pojawię się bez niego gdziekolwiek. Specjalnie rano tylko nałożyłam podkład i korektor, żeby resztę zrobić tu. Skończyłyśmy jakoś o 6 i muszę przyznać, że efekt robił wrażenie.
Powędrowałyśmy do salonu, gdzie czekał już na nas brat Olivi przebrany za wampira.
- No muszę przyznać dziewczyny, że robi wrażenie.
- Co nie- powiedziałam. Jeśli nawet ja tak uważam, to musi być dobrze. Znaczy moje przyjaciółki zawsze wyglądają świetnie.
- Ej zrobisz nam fotkę?
- Jasne, Liv, tu czy na dworze?
- Chodźmy na dwór- powiedziałam- Zrobimy sobie pod tym wielkim drzewem na waszym podwórku.
- Okej chodźmy.
Ustawiłyśmy się wszystkie pięć. Muszę przyznać, że jak na mnie wyszłam dobrze.
- Wstawię na story- powiedziała Olivia- oznaczę was. Udostępniajcie.
   Tak też zrobiłam.
- Jedziemy?- spytałam.
Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Usiadłam z przodu.
- Ej ogólnie wiecie, że ktoś się wczoraj włamał na komisariat policji?- spytał nas brat Olivi.
- Ta, mama coś mi wspominała rano.
- Wiadomo, kto to?- spytała Aria.
- Nie, wiadomo tylko, że zniknęło wiele dokumentów. Nikt nie chce nic więcej ujawnić, ale podobno jakichś drobnych złodziei i jedne ważniejsze. Akcja była zaplanowana. Ktoś zasłabł przed posterunkiem. Zrobiło się zamieszanie i ten ktoś to wykorzystał. Później go gonili przez pół miasta, ale im zwiał- brat Olivi skończył wypowiedź, a ja czułam jak się pocę.
- Wczoraj jak stałyśmy z Sophią na przystanku, to mijały nas radiowozy, które kogoś goniły. Pewnie to to.
- Pewnie tak, policja nie chce nic mówić, ale na pewno kogoś podejrzewają tylko, że auto było lewe i znaleźli je gdzieś później porzucone, ale nie udało się ustalić, kto jest właścicielem.
- To wszystko jest tak powalone, że rozbolała mnie głowa. Kto mógłby być aż tak sprytny, by się włamać na komisariat i uciec, nie pojmuję- powiedziała Betty.
Ja kompletnie wyłączyłam się z tej dyskusji. Znamy kogoś, kto byłby w stanie to zrobić, ale nie chciałam tego do siebie dopuścić. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Samochodów było dużo. W przeciągu 6/7 mil od źródła muzyki były porozstawiane na poboczach. Zaparkowaliśmy i spacerkiem poszliśmy w kierunku imprezy.
- Hejka.
Noah zauważył nas pierwszy. Jezu już zapomniałam jak ta zgraja irytuje swoją obecnością. Były z nimi też jakieś dwie dziewczyny. Przebrały się się Draculorę i Claudeen z monster high.
- Ale wy wiecie, że Daltonów było czterech- powiedziałam do nich.
- Oj tam- powiedział Noah- Przedstawię was sobie. To Lily i Stella, a to są: Sophia, Olivia, Betty, Emma, Aria i.
- A właśnie. Poznajcie się. To Maks, brat Olivi- powiedziałam.
Uścisnęli sobie dłonie, a my podeszłyśmy do dziewczyn.
- Gdybym wiedziała, to byśmy się też przebrały za postacie z Monster high.
- Może za rok.
Dziewczyny wyglądały na sympatyczne i uśmiechały się serdecznie. Nie za bardzo mogłam się odwdzięczyć tym samym, ale byłam miła.
- To ja idę do kumpli. Jakbyście czegoś potrzebowały to dzwońcie.
    Oczywiście, że głównie skierował te słowa do mnie. Pochylił mi się nad uchem i szepnął:
- Spróbuj ich jakoś pilnować Soph.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, delikatnie.
- Spróbuję- odpowiedziałam równie cicho.
- Bawcie się dobrze- powiedział już do nas wszystkich. Omiotłam spojrzeniem otoczenie. Dwie dziewczyny i czterech chłopaków patrzyło się na to z zaciekawieniem.
- Idziemy?- spytałam. Nie mogłam znieść, że uwaga jest skupiona na mnie. Weszliśmy wreszcie do środka. Reszta trzymała się za ręce, a ja starałam się trzymać bezpieczny dystans od Cadena. Poszliśmy do kuchni.
- Co pijemy?
- Wódkę.
Wolałabym coś lżejszego, ale chyba naprawdę na trzeźwo tu dziś nie wytrzymam. Caden nie pił. Znowu, ciekawi mnie, dlaczego. Może musi zachować czujność, żeby w razie co spierdalać przed policją. Nie mój interes. Wypiliśmy po dwa kieliszki i towarzystwo poszło tańczyć. Chcąc nie chcąc zostałam z Cadenem sama. Przez chwilę myślałam, że uratuje mnie jakaś blondynka, ale chłopak ją zbył.
- Zatańczymy?
- Nie lubię tańczyć.
- Może jednak?
- To wykorzystanie wygranej z zakładu?
- Nie.
- To nie.
Pokręcił rozbawiony głową.
- Dlaczego nigdy nie pijesz alkoholu?
- Odpowiem Ci jak ze mną zatańczysz.
- Spierdalaj.
Nie ciekawi mnie to aż tak bardzo.
W sumie wolę sama sobie wymyślać scenariusze, a jest w czym wybierać.
- Po prostu kieruję, a poza tym nie lubię pić alkoholu.
- Słaba wymówka.
- To nie wymówka. A czemu ty zawsze tak mało pijesz?
- Ktoś musi ich pilnować.
- Ale dzisiaj chyba możesz- powiedział niby obojętnie, ale wyczułam w jego głosie jakąś emocję. Tylko nie potrafiłam jej rozróżnić.
- Co przez to rozumiesz?
- Nooo, ten facet chyba może was pilnować.
Teraz to już byłam w stanie stwierdzić - zazdrość. Czy to możliwe, żeby on był o mnie zazdrosny? Nie, nie ma mowy.
- Brat Olivi? On jest z kumplami, więc i tak ja muszę ich pilnować. Poza tym nie lubię się doprowadzać do stanu, w którym w ogóle nie kontaktuję, a już w ogóle nienawidzę wymiotować.
- Okej. Skoro nie lubisz tańczyć to może pójdziesz ze mną na fajkę?
    Akurat to mogę zrobić.
- Czemu nie?
Wzruszyłam ramionami. Wyszliśmy na zewnątrz. Usiedliśmy na ławce. Starałam się zachować bezpieczny dystans, ale mi to uniemożliwił. Siadł tak, że stykaliśmy się ramionami. Nie było sensu się odsuwać, bo i tak, by się przysunął.
- Zagrajmy w pewną grę.
- Co, Ciebie powaliło już do reszty?
- Chodzi mi o pytanie za pytanie. W sensie, że ja odpowiadam na twoje, a ty na moje.
Hm niegłupi pomysł.
- Okej, tylko musisz szczerze odpowiedzieć.
- Okej.
Rozejrzałam się dookoła. To o co chce go zapytać, nie może mieć świadków.
- Czy coś Cię z nim łączy? Z tym bratem Olivi, to dlatego cały czas mnie odrzucasz?
Teraz to już byłam pewna. On jest zazdrosny. O mnie?! Brzmi to tak niedorzecznie, że nie wiem.
- A jeśli tak to co?
Uśmiechnęłam się specjalnie w bezczelny sposób.
- Nic, tak pytam- powiedział niby obojętnie, ale widziałam jak zacisnął pięści.
- Nie, traktuję go jak starszego brata.
- Okej. Pytaj.
Rozejrzałam się znowu. Było tu za dużo ludzi.
- Możemy pójść się przejść?
- Skąd ta nagła zmiana?
- To nie zmiana, okej zapytam tutaj.
- Możemy, chodź.
Wstaliśmy wyrzucając swoje niedopałki i przydeptaliśmy je butem. Bałam się trochę o to pytać. Gdy byliśmy już oddaleni zapytał:
- Więc co jest takiego, że nie mogłaś o to spytać tam?
Przez chwilę się zawahałam. Miałam wątpliwości, czy to dobry pomysł. Mimo wszystko byliśmy daleko od ludzi. Mogłam już nie wyjść z tego cało, ale z drugiej strony już mi wszystko jedno.
- Czy to ty wczoraj włamałeś się na komisariat policji?
Jego mina mówiła za siebie. Nie musiałam już czekać na odpowiedź.
- Jak się domyśliłaś?
Wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego?
- To już drugie pytanie- powiedział z bezczelnym uśmiechem. Miałam już mu mówić, że będzie mógł zapytać o coś jeszcze, ale w ostatniej chwili zmieniłam taktykę.
- Ty też się już spytałeś o drugą rzecz- teraz na jego twarz malowało się zdziwienie- więc wracając do twojego pytania. Nie wiem jak się domyśliłam. Tak po prostu stwierdziłam, że to pewnie ty, a teraz powiedz, dlaczego.
- To niesamowite jak potrafisz mnie zagiąć. Zazwyczaj to ja to robię. Musiałem ukraść swoje dokumenty. Przy okazji wziąłem też inne, żeby nikt mnie nie powiązał z tą sprawą. Choć nawet jak to zrobią nie mają dowodów.
- Taa, zastanawiam się, co takiego musiałeś zrobić, że aż tak ryzykowałeś.
- Zmartwię Cię. Nic o czym byś już nie wiedziała.
- Teraz do tego wszystkiego dojdzie jeszcze włamanie na komisariat.
- Nikt mi tego nie przypisze.
- No tak.
- Dlatego chciałaś gdzieś pójść, żeby nikt nas nie usłyszał.
- Tak i ta rozmowa zostaje wśród nas. Moje przyjaciółki, by mnie zabiły, gdyby się dowiedziały, że im nie powiedziałam.
- Jasne, dziwne.
- Co jest dziwne?
- Że nie chcesz się tym nikomu pochwalić.
- Powinniśmy już wracać.
- Masz rację, ale jak idziemy to też możemy gadać. To jak, czemu tak jest?
- Nie wiem, nie lubię mieć przed nimi sekretów, ale tym nie zamierzam się chwalić.
Tak samo jak tym, że dostałam od Ciebie książki. Dotarliśmy z powrotem pod budynek, w którym odbywa się impreza.
- Może jednak zatańczymy?
- Nie, nienawidzę tańczyć. Chodźmy już lepiej poszukać znajomych. Tak właściwie to jest jeszcze system internetowy.
- Tym się zajął Lukas.

nobody breaks my heart [16+] ( Break #1) [ Zakończone]Where stories live. Discover now