10. Niewybaczalny akt wandalizmu

2K 514 302
                                    

– Dzisiaj będziemy pracować w grupach. Przygotujemy projekt, w którym podzielimy lekturę na kilka aspektów, a każda grupa omówi szczegółowo swój w taki sposób, żeby innym łatwiej było zapamiętać jak najwięcej detali. – Pani Brzóska przeszła klasę wzdłuż i wszerz, z rozwagą dobierając ludzi w kilkuosobowe drużyny. Na samym końcu podeszła do Darii i Artura, którzy jako jedyni nie zostali przydzieleni do żadnych grup. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, wręczając im ostatni kawałek brystolu, zwinięty w rulon. 

– Wy będziecie razem. Spokojnie poradzicie sobie w dwójkę. Poza tym możecie to potraktować jako kurs integracji i ćwiczenie zdolności interpersonalnych. Przyda wam się.

– Sorka to lubi życie na krawędzi... – jęknął Filip, patrząc na nauczycielkę z udawanym przerażeniem. – To tak jakby rozlać wodę, wsadzić do niej kabel wysokiego napięcia i kazać nam po tym biegać w trampkach z cienką podeszwą.

Daria wywróciła oczami i westchnęła zrezygnowana, po czym przykleiła na usta najbardziej sztuczny ze wszystkich swoich uśmiechów, wstała z najwyższą gracją, wygładziła fałdki ubrania i zadzierając dumnie głowę, dosiadła się do Artura. 

Kątem oka zauważyła, jak Gaba krztusi się ze śmiechu. Posłała jej pełne dezaprobaty spojrzenie spod półprzymkniętych powiek, ostentacyjnie odwracając się do niej plecami. Wzięła dwa głębokie oddechy i zerkając z ukosa na towarzysza niedoli, otworzyła brudnopis.

– Jaki masz pomysł na to zadanie? – zapytała uprzejmie, nie odrywając oczu od trzymanego w dłoni ołówka. Zdecydowanie bezpieczniejszą opcją było skupienie wzroku na obracanym w palcach różowym kawałku drewienka nadziewanego grafitem niż patrzenie Arturowi prosto w oczy. Szczególnie z bliska.

– Może zrobimy ten plakat w formie bullet journal? – Pokazał jej jedną ze stron swoich poprzednich notatek z gramatyki, które wydały się jej niezwykle estetyczne. Ze zdziwieniem odkryła, że pismo Artura jest czytelniejsze i znacznie bardziej kształtne od jej własnego.

– Z elementami sketch notek? – zasugerowała, wyjmując z torby swój zeszyt do biologii. Otworzyła na tej stronie, gdzie rysunki jej zdaniem były najbardziej udane i podsunęła mu pod sam nos. – O, takich?

– Brzmi świetnie. – Cmoknął z podziwem, patrząc na jej szkice. – Ja piszę, ty się zajmujesz oprawą graficzną.

Pracowali w skupieniu, Daria rysowała, Artur uzupełniał notatki. Wszystko szło świetnie do momentu, kiedy Brzóska postanowiła skontrolować postępy ich pracy.

– Tu masz błąd, Daria. Przez dwa "i". – Postukała paznokciem w wyraz z ortem.

W wyraz, który zapisał Artur, nie ona. Podczas gdy on wydawał się skrajnie rozbawiony, twarz Darii w nanosekundę poczerwieniała ze złości.

– Ona nas nienawidzi – mruknęła ledwie dosłyszalnie, przygryzając wnętrze policzka.

– Nas? Chyba ciebie. Mnie kocha – poprawił ją Artur i nie przestając się uśmiechać, dopisał drugie "i" do wskazanego wyrazu. – Nawet jej do głowy nie przyszło, że to ja mógłbym popełnić to haniebne zaniedbanie.

– To nie jest śmieszne. – Posłała mu groźne spojrzenie i odchrząknęła ostrzegawczo.

– Zależy, jak na to spojrzeć. Mnie bawi.

– Nie lubię cię, wiesz? – wyszeptała, zaciskając usta w wąską kreskę.

– A już się łudziłem, że jesteśmy na dobrej drodze. – Patrzył na nią z powagą, wypowiadając słowa zupełnie płasko, nie mogła jednak nie zauważyć iskierek rozbawienia w jego oczach. – Muszę sobie zapamiętać, że ratowanie czyjegoś zadka przed zamarznięciem na przystanku i szkolenie z samoobrony, nie zawsze zapewni mi sympatię delikwenta.

OposWhere stories live. Discover now