12. Insygnia władzy

1.1K 434 387
                                    

Mimo że właściwy trening miał zacząć się dopiero za pół godziny, na sali znajdowało się już dość sporo ludzi. Daria weszła nieśmiało, szukając wzrokiem Artura, a kiedy go nie dostrzegła, zajęła miejsce przy drabinkach i postanowiła trochę się porozciągać. 

Gdy wreszcie zauważyła go zbliżającego się do niej z przeciwległego końca sali, ledwie powstrzymała się od wszelakich oznak entuzjazmu, które z dnia na dzień stawały się coraz bardziej naturalne i trudniejsze do okiełznania.

– Mam coś dla ciebie. – Usiadł w klęku naprzeciwko niej, kładąc czarny tobołek pomiędzy nimi. – Noszę to ze sobą już parę dni. Wahałem się, czy w ogóle z tym wyskakiwać, żebyś nie pomyślała, że jestem jakimś nadopiekuńczym świrem.

– A jesteś? – roześmiała się, czując przyjemne łaskotanie w żołądku.

– Trochę jestem – przyznał z rozbrajającą szczerością. – Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że przesadzam, ale po tym, co od ciebie usłyszałem, całkowicie mi przeszło. Siostrze też skompletuję taki zestaw, Bóg mi świadkiem.

Rozsunął wiązania materiałowego worka i sięgnął do środka.

– Na początku nauczę cię używać narzędzi. Na pewno będzie to dla ciebie łatwiejsze niż praca w klinczu, bo nie poradzisz sobie z dwa razy większym przeciwnikiem. Tu masz standardowe sygnalizatory dźwiękowe. Gwizdek ratunkowy. – Podał jej małe, podłużne urządzenie, ścięte ze skosa na jednym z krańców. – Bardzo skutecznie przyciąga uwagę, a dźwięk naprawdę daleko się niesie. Gdybyś na przykład zgubiła się w górach, gwizdek pomoże namierzyć ekipie ratunkowej twoją lokalizację. Ten różowy gadżecik, to całkiem potężny alarm. – Wskazał plastikowy, owalny breloczek, z okrągłym przyciskiem pośrodku. – Działa po wyjęciu zawleczki i wyje wściekle do momentu, aż nie umieścisz jej na swoim miejscu.

– Mogę to przetestować?

– Nie, niczego tu nie testujemy. Wystarczy, że ja to zrobiłem i musiałem się potem gęsto tłumaczyć sąsiadom. Zapewniam cię, że działa.

– Okej... – zerknęła przepraszająco na Artura i na wszelki wypadek odłożyła wszystko na bok.

– Strzelałaś kiedykolwiek? Z broni? Karabinka pneumatycznego? Z pistoletu na wodę? Nie gadaj. Z czegoś musiałaś. – Pokręcił z niedowierzaniem głową, kiedy zaprzeczyła.

– Boję się zapytać, ale... kupiłeś mi alarm, gwizdek i broń? Jaka jest procedura działania? Dmucham w gwizdek dla rozproszenia uwagi przeciwnika, potem włączam alarm, aby zagłuszyć wystrzał?

– Daria! – Udał zaskoczenie pomieszane z nieukrywanym zachwytem. – Ty masz poczucie humoru!

– A ty całkiem zgrabny tyłek – wypaliła bez zastanowienia.

– Najlepsze cechy odziedziczył po matce. – Usłyszeli nad głowami głos ojca Artura, który minął ich, nie zatrzymując się.

– To był... taki żart... – Daria zaczerwieniła się po cebulki włosów, patrząc, jak Artur krztusi się ze śmiechu. – Błagam, wyjaśnij mu to!

– I co mu mam powiedzieć? Że mój tyłek jednak nie jest zgrabny? – zapytał, przecierając załzawione oczy.

– Ja bym powiedział, że jest. Tyle razy go miziałem, że zdążyłem się już nauczyć jego anatomii na pamięć. – Soczek usadowił się na macie tuż obok, obdarzając przyjaciela teatralnie czułym spojrzeniem. – Ale osobiście uważam, że mój jest milszy. Zawsze możesz sprawdzić, jeżeli mi nie wierzysz. – Mrugnął do Darii, na co ta, opadła bez siły na matę i zasłoniła twarz dłońmi. – Co tam macie? – Zerknął do worka i wyciągnął z niego coś, co przypominało opakowanie małego dezodorantu. – O, gaziwo!

OposWhere stories live. Discover now