13. Nieodżałowany akt łaski

1.1K 421 173
                                    

Nerwowe pukanie do drzwi sali numer dwanaście sprawiło, że profesor Raszewska westchnęła głęboko. Zanim zawołała "proszę" zbolałym tonem, zdążyła jeszcze strzepnąć pył kredowy z palców i opaść ciężko na krzesło, wyrażając niezadowolenie z zaistniałej sytuacji całym swym pięćdziesięciokilowym jestestwem. Drzwi uchyliły się nieśmiało, a w wąskiej szparze ukazała się twarz jednego z trzecioklasistów.

– Przepraszam najmocniej. Pani sorka Sitek prosi do siebie przewodniczącego i wice. Niezwłocznie.

– A czy ja przeszkadzam pani profesor Sitek w prowadzeniu lekcji? Czy ja jej nasyłam posłańców, plany rujnujących? No przecież, że nie! – odpowiedziała sobie sama, nie czekając na reakcję pytanego. – Wytłumacz mi z łaski swojej, dlaczego ona zakłóca mój z trudem wypracowany ład i porządek, podczas gdy ja się jej ładu nie dotykam? – Westchnęła po raz wtóry, ale już rozglądała się po sali, szukając wywołanych. – Ogłuchliście? Jazda mi z klasy!

Daria wstała niepewnie, zerkając pytająco na Artura, ale ten nie odwrócił nawet twarzy w jej kierunku. Z klasy wyszli w pośpiechu, licząc się z tym, że zamiast w labie, skończą pod tablicą, gniew matematyczki bywał bowiem nieokiełznany i nieprzewidywalny. 

Drogę przemierzyli w zupełnej ciszy i mimo iż Daria próbowała ściągnąć na siebie wzrok Artura, ten udawał, że nie dostrzega jej spojrzeń pełnych niemego przekazu. Przestępując próg labu, w którym kilka dni temu przetrząsał zawartość szafki, Artur czuł, że emocje z tamtego dnia wracają do niego ze zdwojoną siłą. 

Zacisnął lepkie ze stresu dłonie i oddychając miarowo, próbował uspokoić rytm dudniącego w piersi serca. Już dawno temu nabrał pewności, że zawał to będzie coś, co definitywnie zakończy jego przygodę na tym łez padole.

Zerknął ukradkiem na Darię, która wyczekująco patrzyła w kierunku profesor Sitek, nieświadoma zaistniałych wcześniej okoliczności i struchlał, kiedy chemiczka odezwała się bez ostrzeżenia.

– Kajetan, możesz już iść. Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania, usiądź na ławce na korytarzu. Jak skończę, to cię zawołam.

– Ale nawet nie zaczęliśmy... – zaprotestował cicho, ugiął się jednak błyskawicznie pod naporem nieznoszącego sprzeciwu wzroku chemiczki. – Dobrze, to ja poczekam...

– To poczekaj – ucięła sucho i jakby nigdy nic, wróciła do poprzedniego zajęcia. Zduszony odgłos przymykanych drzwi zabrzmiał w uszach Artura jak szczęk zapadni miny przeciwpiechotnej. Kilka sekund później głucha cisza przerywana była jedynie głośnym klikaniem myszki, chemiczka uderzała bowiem w klawisz z taką częstotliwością i mocą, jakby co najmniej próbowała zamordować jakiś folder.

– Powiedziałeś koleżance? – Niespodziewanie podniosła głowę i zwróciła się do Artura głosem pełnym wyższości i pogardy.

– Nie. Nie chciałem psuć niespodzianki. – Artur czuł, jak w ułamku sekundy jego mięśnie kostnieją, a ciało wchodzi w tryb bojowy, nie miał jednak zamiaru w żaden sposób dać się sprowokować. – Niech sama pani jej powie.

– Doszło do pomyłki systemu. – Zacisnęła usta w cienką, bladą kreskę. Obdarzyła ich zmęczonym, zniesmaczonym spojrzeniem, zupełnie tak, jakby podejrzewała, że któryś z nich się do owej pomyłki przyczynił. – Twoje oceny, Daria, trafiły do rubryki Artura, a Artura do twojej. Zgłosiłam już problem informatykowi, ale na razie nie wiemy, co było przyczyną tego buga. Zapoznajcie się ze swoją nową średnią. To wszystko, co miałam wam do powiedzenia. A, jeszcze jedno. Byłabym zapomniała! – Teatralnym gestem przytknęła dłoń do czoła, jakby nagle przypomniała sobie o czymś niezwykle ważnym. – Bardzo mi przykro, Artur, ale z racji zmian, które zaszły, niestety musisz ustąpić koleżance miejsca na tegorocznej olimpiadzie. Sam rozumiesz, że czwórkowy uczeń nie ma co szukać szczęścia na konkursie przedmiotowym o tak wyśrubowanych wymaganiach. Mam nadzieję, że nie masz żalu. – Uśmiechnęła się w udawanym współczuciu.

OposWhere stories live. Discover now