Rozdział 3

202 14 0
                                    


Tak jak powiedział Vasil, jechaliśmy ponad 2 godziny. Gdy w końcu się zatrzymaliśmy było chwilę przed 20 lokalnego czasu.

Wysiadłam z samochodu i rozciągnęłam zbolałe mięśnie.

Zatrzymaliśmy się przed wiejskim domkiem. Witała nas tabliczka z napisem „Zajazd pod urokami. Pokoje&Pub"

-Pod urokami? – Powiedziałam sama do siebie. – Ciekawe.

Drzwi frontowe otworzyły się i w przejściu pojawiła się kobieta, prawdopodobnie po sześćdziesiątce. Włosy miała blond splecone w warkocz. Była ubrana w długą kolorową spódnice i biały top.

-Witam! – Krzyknęła uradowana, a ja cieszyłam się, że mówi po angielsku. - Zapraszam! – Uśmiechnęła się szczerze. – Vasil, zanieś walizki na górę!

I nie czekając na odpowiedź ruszyła w głąb budynku, nie mając wyboru ruszyłyśmy za nią.

-Musicie być głodne! – Głos dobiegał z Sali, w której był Pub.

W środku Sali był duży bar, kilka stolików, a także kanapa i parę foteli wraz ze stolikiem. Było przytulnie, jednak nikogo nie było.

-Bar zamknięty? – Spytałam się stojąc wraz siostrą na środku Sali.

-Bar? – Spytała się przynosząc do stolika dzbanek z czerwonym napojem. – Ah! Tak, tak. Pomyślałam, że możecie być zmęczone, więc wolałam byście zjadły spokojnie.

-Czy nie powinnam się zameldować? – Spytałam się niepewnie.

-Ava i Ann Wood, prawda? – Uśmiechnęła się ciepło. – Jesteście jedynymi gośćmi zajazdu. Siadajcie. – Wskazała na krzesła i ponownie zniknęła za nieznajomymi drzwiami.

-Jestem głodna! -Stwierdziła moja siostra i usiadła przy stole, który był już zastawiony. Przysiadłam się i czekałam na właścicielkę.

-Przygotowałam na dzisiaj ostropel de pui, czyli kurczaka w sosie pomidorowym z czosnkiem. – Po swoich słowach kobieta postawiła miskę z kurczakiem na stole. – Jeszcze puree. – Powiedziała i ponownie na chwilę zniknęła by wrócić z miską tłuczonych ziemniaków.

-Dziękujemy. – Powiedziałam, gdy siostra zaczęła nakładać sobie jedzenie. – Jak mam się do pani zwracać.

-O mój najwyższy! – Zachichotała gdy do szklanek wlewała czerwony napój, który wcześniej przyniosła. – Mówcie mi Crina. Tak się cieszę, że tu jesteście dziewczyny! – Crina uśmiechała się szeroko. – Tak rzadko mamy tu gości.

-Jakie to dobre! – Nagle odezwała się moja siostra. – A co to jest? – Wskazała na szklankę z nieznanym napojem.

-Kompot z czerwonych porzeczek. Zimny i orzeźwiający.

-Dziękujemy za gościnę. – Powiedziałam gdy już nałożyłam sobie kolacje.

-To co macie u nas zamiast robić?

-Cóż. – Zamyśliłam się. Co miałam powiedzieć? Przecież nie mogę powiedzieć prawdy. – Były nam potrzebne wakacje. Ja potrzebowałam wyciszenia, a siostra chciała wakacji. Pewnie pochodzimy po okolicy. Z chęcią pójdę do muzeum górnictwa.

-Siostra nie odpuści żadnego muzeum, w końcu sama w jednym pracuje.

-Och tak? – Kobieta zdawała się być zainteresowana.

-Tak. – Potwierdziłam upijając kilka łyków chłodnego kompotu. - Opiekuję się zbiorami, zajmuje się wystawami, takie tam.

-Dobra praca. – Crina cały czas się uśmiechała. – Mój syn jutro powinien przyjechać, on na pewno z chęcią pokaże wam okolice. Jeśli potrzebujesz wyciszenia to doskonałym miejscem będzie Cheile Jietului, jest to rezerwat przyrody. Można napotkać piękne wodospady i znaleźć ciszę.

Uzdrowicielka wampiraWhere stories live. Discover now