Rozdział 6

176 11 0
                                    


Wieczorem po kolacji postanowiłam pójść pod prysznic. Anton zaszył się w ogrodzie i nawet na kolacji go nie zobaczyłam. Jak będzie trzeba to i pójdę do jego pokoju, może i nie wiedziałam jak go zagadać, ale potrzebowałam jakiś odpowiedzi.

Nie ściągnęłam opatrunków gdy weszłam pod prysznic, postanowiłam je wymienić po umyciu się.

Czysta, pachnąca i ubrana wzięłam się za ściągniecie opatrunków i wciągnęłam głośno powietrze widząc moje palce. Nie wyglądały na poranione, paznokcie były krótkie, krótsze niż wczoraj, ale nie wyglądały tak jak rano.

Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Antona na moim łóżku który siedział przed laptopem.

-Anton!

-Hej. – Odpowiedział nie zerkając na mnie. – Obiecałem, że będę z tobą spał przez twoje lunatykowanie.

-Moje palce. – Powiedziałam stając obok niego.

-Co z nimi? – W końcu spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

-Spójrz. – Podsunęłam mu pod nos moje dłonie. Chwycił je delikatnie i zaczął się przyglądać.

-Masz ładne dłonie.

-Nie ma żadnych ran!

-No tak. – Westchnął i przetarł oczy dłonią. – To dobrze. Źle pewnie oceniłem twoje obrażenia.

-Przecież widziałam krew!

-Pewnie zraniłaś się delikatnie, a z tej ranki może dużo krwi wypłynęło. Nie myśl o tym, ciesz się, że palce są całe i jutro będziesz się wspinała. Ann wspominała, że z rodziną często chodziliście na wspinaczki.

Zrezygnowana położyłam się obok.

-Co się dzieje? – Spytałam się bez ogródek.

-W sensie? – Anton chyba chciał zgrywać głupiego.

-Jakieś problemy rodzinne?

-Nie. Będzie robiony zjazd rodzinny i jestem nim trochę podenerwowany. Cała rodzinka w jednym miejscu? To skończy się katastrofą.

-Widziałam twojego dziadka w moich snach. – Powiedziałam to na głos i miałam rację, brzmiało to niedorzecznie.

-Nie wiedziałem, że gustujesz w takich mężczyznach. – Zamknął laptopa i odłożył go na stolik nocny, zauważyłam, że jego mięśnie były spięte.

-Co?

-Typowy tekst na podryw. Mówisz to drugiej osoby "hej, widziałem cię w moich snach. Umówisz się ze mną?"

-Co?! Nie! – Natychmiast przeszłam do pozycji siedzącej. – Nie o to mi chodziło! Ja naprawdę widziałam go w swoich snach. Mówił mi, że jestem uzdrowicielką i, że moja dusza poczuła dom. Wiem, że dziwnie to brzmi. – Westchnęłam. – Dla mnie też to dziwnie brzmi, ale nie wymyślam.

-To tylko sny Ava. Mój dziadek pewnie jest tylko podobny do osoby z twojego snu.

Opadłam na poduszki i ponownie westchnęłam. To było głupie, przecież Anton ma rację. Może trochę zwariowałam? W końcu szukam zamku który prawdopodobnie nie istnieje.

-Zapomnijmy o tym. – Powiedziałam z nadzieją, że nie będzie drążył tematu.

-Ile tu jeszcze będziecie? – Spytał się porzucając poprzedni temat.

-Do końca przyszłego tygodnia.

-Nie myślałaś by wrócić wcześniej?

-Co? – Spojrzałam na niego z szokiem w oczach, nie spodziewałam się takiego pytania.

Uzdrowicielka wampiraOù les histoires vivent. Découvrez maintenant