Rozdział 11

4.3K 173 35
                                    

Elena:

- dziękuję Federico- wyszeptałam w jego usta zastanawiając się co ja najlepszego wyprawiam! Wskakuje na  Federico i go całuje, nie no coraz gorzej ze mną...jednak on mam wrażenie że mnie przyciąga, nie wierzę w te jego strasznie mroczną stronę.
- oj Eleno nawet nie masz pojęcia co Ty ze mną robisz - teraz to Federico szeptał w moje usta patrząc mi w oczy
- mnie tu gołąbeczki nie ma, nie przeszkadzajcie sobie - przerwał nam nagle Luka który pochłaniał naleśniki. Poczuła jak moje poliki zaczynają mnie piec od wstydu, Boże odpaliłam coś takiego przy nim i lekarzu!
Nagle wszedł jakiś potężny facet w garniturze i podszedł do nas
- szefie, gość specjalny czeka na szefa - powiedział poważnie. Federico ciężko westchnął i oparł swoje czoło o moje
- dokończymy to później Eleno - gdy to powiedział pocałował mnie szybko przez co na nowo doznałam palpitacji serca. Zeszłam z niego powoli i patrzyłam jak odchodzi. Po chwi jednak usłyszałam głośny śmiech, oczywiście był to mój głupi przyjaciel
- no zostawić Ciebie na chwilę samą a ty już się obściskujesz z tym facetem- śmiał się dalej- ale wpatrzony jest w ciebie jak w święty obrazek , więc korzystaj, w końcu jakiś porządny człowiek a nie to coś co Twoi starzy Ci wciskali - dodał a ja usiadłam koło niego
- ale wiesz że on jest...
- gangsterem?!- przerwał mi - oczywiście że tak Elena, jego nazwisko jest znane - uśmiechnął się blado - dopóki będziesz przy nim szczęśliwa nie mam nic do niego i tego czym się zajmuje - oznajmił pochłaniając kolejnego naleśnika. Chryste ten Człowiek to jest worek bez dna jeśli chodzi o naleśniki.
- nie wiem czy dobrze robię Luka, ale coś mnie do niego ciągnie - wyznałam opierając swoją głowę na jego ramieniu
- więc oddaj się temu- teraz to on położył swoją głowę na moją - zrób w końcu to na co masz ochotę, żyj Elena - dodał cicho a mi aż zakręciła się łezka w oku. On mnie zna chyba lepiej niż ja samą siebie.

Cmoknełam go w policzek i poszłam na górę do pokoju, wiem że Luka sobie poradzi ze wszystkim a ja chyba potrzebuje chwili dla siebie. Wchodząc do pokoju skierowałam się na balkon, była piękna pogoda a z tego miejsca rozchodzi się bajeczny widok, piękny ogród otoczony lasem , kwiaty,drzewa i słońce, czego chcieć więcej. Usiadłam na krześle i zamknęłam oczy łapiąc każdy oddech jakby na nowo i nie wiem ile tak leżałam ale po jakimś czasie poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu, lekko się wystraszyła. I aż podskoczyłam, nade mną stała Catherina uśmiechając się od ucha do ucha

- emm coś się stało?- zapytałam nieśmiało
- oj źle zaczęliśmy i chciałam Cię strasznie przeprosić a zarazem namówić na zwiedzenie pewnego miejsca - powiedziała radośnie
- no...nic nie szkodzi - odpowiedziałam nadal niepewnie. Ta klasnęła w dłonie a po chwili pociągnęła mnie w górę tak żebym wstała
- cudownie a zatem che pokazać Tobie Elena część naszego dziedzictwa, naszego życia - mówiąc to ciągnęła mnie już w stronę wyjścia a później na dół
- aaale...nie rozumiem - starałam się za nią nadążyć
- oj zrozumiesz jak zobaczysz, chce pokazać Ci prawdziwe życie mojego brata i jego prawdziwą naturę- odpowiedziała a następnie zaczęliśmy schodzić chyba do piwnicy
- Catherina nie wiem czy to dobry pomysł - stwierdziłam
- ja twierdzę że to rewelacyjny pomysł moja droga - zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami a ta od razu pociągnęła za klamkę po czym wepchnęła mnie do środka .

Wszędzie była krew, duszne powietrze, jakiś człowiek leży na betonowej ziemi bez ręki i nogi, dwóch mężczyzn stoi w rogu i patrzy to na mnie to na Catherine która stanęła obok mnie, i wtedy zauważyłam jak powstaje jakiś mężczyzna który był przy tym człowieku co leżał w kałuży krwi i wtedy dotarło do mnie że mężczyzna który wstaje to.... Federico! Rękawy koszuli miał od krwi ,podwinięte jednak, jego ręce również były całe czerwone , jednak nie to było najgorsze...gdy tym razem mój wzrok spotkał się z jego nie ujrzałam tam człowieka, tam widniała furia, dzikość...w jego oczach poraz pierwszy ujrzałam prawdziwą bestie która czerpie przyjemność z tego co robi

- zobacz Elena jak mój brat poświęca się dla Ciebie, właśnie torturuje z przyjemnością twojego byłego, romantyk nieprawda?- usłyszałam głos Catheriny.
Ja nie umiałam się ruszyć, moje ciało jakby sparaliżował strach. Gdy dotarło do mnie to co ona powiedziała, ponownie spojrzałam na tego człowieka na ziemi i o Chryste! Zaslonilam usta drżącymi rękoma , łzy zaczęły płynąć z moich oczu, on naprawdę to robi...on torturuje człowieka ...Brandona....uciął mu rękę i nogę....
- co ona tu robi!- usłyszałam głos przepełniony czystą nienawiścią...to był Federico, dosłownie w tej jednej chwili nie poznałam go...stał się potworem w ludzkiej skórze
- pokazuję jej jak wygląda nasz świat braciszku- odezwała się Catherina a ja zaczęłam powoli się cofać do tył
- Elena... spójrz na mnie-jakby zmienił się jego głos znowu w ten który znam ale nie chciałam...nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Pokiwałam przecząco głową nadal się cofając, gdy poczułam drzwi nie myśląc wiele odwróciłam się i zaczęłam po prostu biec- ELENA!!!- krzyknął za mną co jeszcze bardziej mnie przeraziło.

Wybiegłam jak torpeda z jego domu i pobiegłam w stronę lasu. Nie odwracając się i nie patrząc na to co będzie i czy ktoś mnie goni pędziłam, po dłuższym czasie czułam jak ogień trawi moje płuca ale strach napędzał mnie cały czas do tego żeby biec, uciec jak najdalej od tego wszystkiego. Nie tak to sobie wyobrażałam, nie tak miała wyglądać zmiana mojego życia ...gdy już moje ciało całkowicie odmówiło posłuszeństwa padłam na kolana ciężko dysząc i dopiero do mnie dotarło że jestem gdzieś sama w środku lasu, ale chyba lepszy teraz las jak tamto miejsce. Gdy trochę unormowałam swój oddech postanowiłam iść dalej, szłam....szłam...szłam ....aż cholera zapadł zmrok a ja nadal tkwię w tym cholernym lesie, ile on może się ciągnąć.
- aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! - wyrzuciłam nagle z siebie nagromadzony stres mając nadzieję że to coś da...i jak bardzo się myliłam, usłyszałam wtedy wycie wilków.... cudownie, co jeszcze masz dla mnie losie? Znowu wycie, jakby bliżej cholera, puściłam się ponownie biegiem przed siebie. Niestety niewiele widziałam, gałęzie mnie raniły, a wycie słyszałam z każdą chwilą coraz to bliżej...nie mam żadnych szans ale pomimo tej świadomości biegłam, do momentu aż nie upadłam przez wystający korzeń. To teraz już po mnie. Wszystko mnie bolało, odwróciłam się na plecy podpierając się rękoma i wtedy zobaczyłam świecące oczy i niesamowicie ogromne zęby, wilk zaczął się skradać do mnie warcząc przy tym , ja starałam się cofać będąc na ziemi ale wiem że to mi nic nie da, łzy ponownie leciały strumieniem z moich oczu, gdy chciałam cofnąć się ponownie on skoczył....

No w końcu udało mi się coś napisać 🙈🙈🙈najmocniej Was przepraszam moje wattpadziątka, ale choroba mnie powaliła i dopiero dzisiaj miałam siłę i wenę 🙈🙈 mam nadzieję że podoba się kolejny rozdział 🥰

Piękna i Mafiozo Where stories live. Discover now