Rozdział 47: Ten Czcigodny Czuje, Że Coś Jest Nie Tak

152 25 0
                                    

Chu Wanning był ranny, a pozostała trójka wyczerpana, więc kiedy dotarli do korytarza prowadzącego do wyjścia, Chu Wanning kazał im się zatrzymać i odpocząć. Przez chwilę nikt się nie odzywał, stali lub siedzieli oglądając swoje lub czyjeś rany i regenerowali siły.

Tylko Xue Meng spuścił głowę i intensywnie o czymś myślał.

Mo Ran wymamrotał:

- Xue Meng...

Xue Meng nie przejmował się pozostałą dwójką i na sztywnych nogach podszedł do Chu Wanning'a. Spojrzał w górę, a kiedy otworzył usta, jego głos drżał z emocji.

- Shizun.

Widząc go w takim stanie, Chu Wanning poczuł potrzebę poklepania go po jego rozczochranej głowie, jednak ostatecznie zdusił to w sobie.

- Święta broń, którą wybrałem wcześniej. Czy jest fałszywa?

Chu Wanning nie odpowiedział.

Oczy Xue Meng'a stały się wilgotne i przekrwione. Gdyby nie jego wysoka duma i upartość porównywalna do twardej skały, łzy zaczęłyby wypływać rwącym strumieniem.

- Czy to znaczy, że nigdy nie zdobędę Świętej Broni?

Chu Wanning zamknął swoje oczy i westchnął.

Czysty i łagodny głos Chu Wanning'a przerwał ciszę panującą na korytarzu.

- ... Głupie dziecko.

Powiedział tylko te dwa słowa, jednak delikatny ton, jakim to się z siebie wyrzucił sprawił, że reszta samoopanowania Xue Meng'a legła w gruzach. Nie będąc w stanie dłużej opanować swoich emocji, rzucił się w ramiona Chu Wanning'a i dłońmi uczepił jego pasa, po czym wtulony w niego, zaczął płakać.

- ... Shizun... Shizun...

Brak świętej broni z Jeziora Jincheng był jednoznaczny z utratą kwalifikacji do wzniesienia się w Świecie Kultywacji. Innymi słowy utratę szansy na stanie na szczycie i rozsławienie swojego imienia. Wszyscy dobrze o tym wiedzieli. Siła śmiertelników jest ograniczona, nieważne jak ktoś jest potężny, bez świętej broni kultywator nadal ograniczony jest przez własne ciało z krwi i kości.

Gongzi z Górnego Świata Kultywacji, prawie zawsze posiadali świętą broń, którą przekazali im ich przodkowie. Taka broń była niesamowicie potężna nawet wtedy, kiedy nie była doskonale kompatybilna z energią duchową użytkownika. Jednak Xue Zhengyong i jego brat zaczynali od zera, kiedy zakładali własną sektę, dlatego nigdy nie wyruszyli do Jeziora Jincheng, aby zdobyć świętą broń. Z tego powodu, Xue Meng nie miał żadnych perspektyw.

Tak więc, kiedy zdecydował się użyć świętego Miecza Gouchen'a Shanggong przeciwko Zhaixin Liu, aby zniszczyli się wzajemnie, było to tym samym, co rezygnacja ze swoich namiętnych ambicji, by wznieść się ponad wszystkich innych.

Chu Wanning nie zapytał o nic i nie powiedział już nic więcej. Jedynie przytulał Xue Meng'a i głaskał go po włosach, kiedy tamten wypłakiwał się w jego szaty. Xue Meng dorastał, będąc rozpieszczanym i nigdy nie doświadczając żadnych niesprawiedliwości. Spędzał dnie krocząc dookoła z arogancją i nigdy nie płacząc.

Jednak teraz, łzy płynęły po jego młodzieńczej twarzy, a każde jego słowo wypowiadane było łamiącym się głosem, zupełnie jak jego szczere pragnienie posiadania świętej broni, które zostało rozszarpane na kawałki.

Chu Wanning trzymał swojego ucznia w ramionach i pocieszał go.

- Xue Meng.

Fale na dnie jeziora falowały, szarpiąc białe szaty Chu Wanning'a i jego długie, atramentowo czarne włosy. W tym momencie, w delikatnym świetle, Mo Ran mógł jedynie zobaczyć gęstą kurtynę rzęs, która opadała i zasłaniała jego oczy. Potem, fale zawirowały mocniej sprawiając, że jego roztrzepane włosy zasłoniły twarz. Mo Ran nie widział już nic w tym przyćmionym świetle.

Głupi Husky I Jego Biały Kot Shizun Księga 1: Różne Ścieżki | PLWhere stories live. Discover now