Rozdział I

4.7K 227 6
                                    

Miała wadę serca, wszyscy wiedzieli że coś może być nie tak. Wszyscy poza nim, żył w swoim wyimaginowanym świecie, wierzył w rzeczy niemożliwe, ale czy i tym razem wszystko pójdzie jak w bajce? Raczej nie, to prawdziwy świat, tu nie ma miejsca na takie rzeczy. Podchodził do życia bezmyślnie, wszystko przychodziło jemu z łatwością. Tym razem jednak realia uderzyły w niego ze zdwojoną siła.
-Luke, o mój Boże jak to boli. aaaa-w środku nocy zaczęła krzyczeć Chloe.
Luke obudził się przerażony, w pierwszym momencie myślał że to zły sen, to jednak nie był sen to działo się naprawdę. Jego narzeczona miała atak serca.. nic gorszego nie mogło
się zdarzyć, kobieta w 32 tygodniu ciąży ma atak serca, jeśli natychmiast nie pomogą jej, może umrzeć ona i dziecko.
Chłopak spojrzał na Chloe przerażony. Zerwał się z łóżka jak oparzony, złapał telefon i wykręcił dobrze mu znany numer.
Podał wszystkie potrzebne informacje. Teraz pozostało już tylko czekać, bał się ogromnie. Wyciągnął narzeczona z łóżka i zabrał do salonu, ułożył ja na kanapie i zaczął podawać potrzebne leki, wszystko działo się tak szybko. Był zdesperowany, chciał jej pomóc ale wydawało się że leki zamiast pomagać tylko pogarszają sytuacje. Dzwonek do drzwi. Luke podbiegł do wejścia i wpuścił ratowników do domu. Szybko zajęli się kobieta, zaniepokoił ich fakt ze kobieta jest w ciąży.
Zabrali ja. Luke poczuł straszliwy ból w klatce piersiowej. Coś rozdzierało go od środka. To była tęsknota i strach przed stratą ukochanej. W tej chwili nie przejmował się jutrzejszym meczem, zawsze mógł go ktoś zastąpić, ale kiedy zabraknie jego ukochanej on tego nie przeżyje. Założył na siebie jakieś ubrania, zabrał klucze od samochodu i wybiegł, wybiegł z domu ile sił w nogach, biegł po schodach do garażu. Wsiadł do samochodu, odpalił go . Nacisnąć podał gazu, słychać było tylko potworny pisk. Jechał, łamiąc wszystkie możliwe przepisy, w tej chwili nie obchodziło go to, liczyło się jedynie zdrowie Chloe i dziecka. Dotarł do szpitala, musiał trochę skłamać. Podawał się za męża Chloe chociaż prawnie nim nie jest. Wydawało się jemu to w tamtym momencie konieczne. Dzięki temu mógł uzyskać wszystkie informacje na temat jej zdrowia. "Zabrali ja na operację. Zabrali ja na operację." Cichy głosik w jego głowie ciągle to powtarzał. Stawało się to irytujące. Czuł się jak psychopata. Operacja trwała dosyć długo. Kiedy tylko zobaczył lekarza zerwał się na równe nogi.
-Co z nią? - jego głos był ledwo słyszalny
Lekarz miał kamienna twarz. Nie okazywał żadnych uczyć. Pokręcił tylko głową.
-Przykro mi, nie udało się uratować pańskiej żony, ale..
Luke nie chciał słuchać dalej z jego gardła wydostał się przeraźliwy krzyk."NIE, NIE, KURWA NIE" Uderzył z całej siły pięścią w ścianę. A później osunął się powoli na ziemię.
Zaczął szlochać jak małe dziecko. Nie radził sobie z emocjami. Przekazało go to ze juz nigdy jej nie zobaczy, nigdy nie zobaczy jej pięknego uśmiechu, nigdy więcej jej nie przytuli. Siedział na ziemi od dłuższego czasu, jego ciało przemarzło, on płakał dalej. Ludzie mijający go współczuli mu. Lekarz który jemu powiedział o śmierci ukochanej starał się jemy pomoc.
-Musisz być silny, masz wspaniałą córkę. Nie możesz się poddać chłopie!
Nie był pewien czy te słowa które rozbrzmiały w jego głowie były prawdziwe.
-Mam córkę?
Spojrzał zapłakany na lekarza siedzącego obok.
-cz-zy mógłbym ja zobaczyć?
Doktor nieznacznie skinął głową, pod podniósł się z miejsca i pomógł pozbierać się siatkarzowi.

****
Hej :D Mam nadzieje, ze spodobały wam się moje "wypociny". To moje pierwsze takie opowiadanie, mam nadzieję że spodoba się wam

Single Father (L.H)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang