Rozdział czwarty

25 1 0
                                    


Perspektywa Melanii Martinelli

Zaczynam polowanie.

Dwa słowa, które przez cały czas toczyły walkę w mojej głowie. Dwa słowa, które wprawiły mnie w stan strachu, niepewności i jeszcze większej nienawiści. To one nie dawały mi szans na normalne funkcjonowanie.

Nie wiele pamiętam z dzisiejszej w nocy, a w szczególność momentu, w którym zostałam sama w łazience, walcząc o każdy kolejny oddech. Obrazy rozbitego szkła, krwi i te dwa słowa były jedynym co zapadło mi w pamięci przed wyjściem mojego koszmaru z łazienki. Nawet nie pamiętam kiedy odnalazła mnie Kate i wraz z Nicholasem zabrała mnie do jej domu. Nie pamiętam co stało się z nowo poznanymi mi znajomymi Morettiego. Zaniki pamięci dawały o sobie znać.

Jeszcze większy strach opanował mnie w momencie, w którym dotarło do mnie, że Kate musiała widzieć moją krew tak samo jak Nick. Serce zaczęło walić w mojej pierwsi, a zimny pot oblał moje ciało. Nie pamiętam tego co mówiłam jej w amoku, ani tego co ona mówiła do mnie. Świadomość tego, że mogłam jej powiedzieć wszystko z czym miałam do czynienia u boku Morettiego sprawiała, że żółć podchodziła mi do gardła. Wiedziałam, że jeśli nie dowiem się tego, co wczoraj mówiłam od Kate to nie będę mogła spać po nocach. Mogłam powiedzieć tyle sekretów. Mogłam powiedzieć dosłownie wszystko, a ja nie pamiętałam ani jednej rzeczy.

Byłam żałosna.

Po wpatrywaniu się przez dobrą godzinę w pudrowe ściany w pokoju Wood, zebrałam się do wstania i stawienia czoła rzeczywistości. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy położyłam stopy na zimnych panelach. Wzięłam kilka głębokich wdechów i dopiero wtedy wstałam kierując się w stronę zasłoniętych okien. Odsłoniłam brązowe rolety, a do pokoju wpadły promienie światła. Otworzyłam okno, wyglądając przy tym na zewnątrz. Na osiedlu, w którym znajdował się dom Kate Wood, sąsiedzi już pracowali pełną parą. Odgłos kosiarek, krzyczących i bawiących się dzieci był miłą odmianą w mojej rzeczywistości.

Kiedy przebywałam u przyjaciółki miałam wrażenie jakby czas się zatrzymywał, a rzeczywistość zwalniała, co było naprawdę przyjemnym doświadczeniem. Odczuwałam wtedy spokój wraz ze stabilnością, której tak bardzo mi brakowało. Zazdrościłam jej tego ogromnie, oczywiście w pozytywny sposób. Cieszyłam się, że może wstać rano, wyjrzeć przez okno i po prostu popatrzeć na starców, którzy zajmowali się swoimi wnukami. Ten widok był przyjemny dla oka.

W chwili, w której nawet ten widok zaczął mnie przytłaczać, odbiłam się od zimnego parapetu, na którym trzymałam dłonie. Przechadzając się po dużym pokoju ze skosami i białymi meblami, natrafiłam na lustro, przy którym się zatrzymałam. Przeglądając się w nim prawie zamarłam. Oczy miałam podkrążone. Dawały się we znaki. Napuchnięta, blada twarz wyglądała szkaradnie. Błękitne oczy przypominały teraz bardziej szare a niżeli jasno niebieskie. Odcień szyi był bardziej purpurowy niż kiedykolwiek wcześniej. Przejechałam wskazującym lewej ręki po świeżym śladzie rany, która zdobiła moje ciało od szyi aż po dekolt. Rana zapiekła przez co zmrużyłam oczy. Taksując siebie wzrokiem dalej swoją sylwetkę zauważyłam, że nie mam na sobie tych niewygodnych, wysokich szpilek ani tej więcej odkrywającej niż zakrywającej, sukienki. Uniosłam kącik ust na myśl, że rudowłosa zadbała o mój komfort i przebrała mnie w jedną ze swoich piżam, na którą składała się długa, oczywiście różowa koszula nocna.

Stwierdzając, że już bardziej gotowa nie będę, wyszłam z różowego pokoju Kate, kierując się w stronę drewnianych, krętych schodów, które znajdowały się naprzeciwko. Będąc w połowie do moich uszu dotarły dobrze znane mi nuty piosenki, której cała nasza święta trójca uwielbiała. Iris The Goo Goo Dolls grana była z wielkich głośników znajdujących się koło telewizora.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 20 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Addictive |  1 Część Trylogii "Zatuszowań" [SZYBKO PISANE]Where stories live. Discover now