13. Ochroniarze

392 19 13
                                    

Minął miesiąc od ataku tego chłopaka na nasz dom. W raz z Adrienem przenieśliśmy się do naszego apartamentu. Dokładnie tego, który znajdował się obok apartamentu Vincenta.

Wylegiwałam się na kanapie oglądając jakiś film na netlixie. Nawet nie wiedziałam jaki. Adrien pojechał w interesach do Allentown. A mi się strasznie nudziło i nie wiedziałam co zrobić żeby się rozerwać.

Miałam zakaz jakichkolwiek sprawności wydany przez pana doktora Adriena Santana.

Po tym ataku Adrien stał się jeszcze bardziej ostrożny we wszystkich aspektach. Przed drzwiami do naszego apartamentu stało dwóch ochroniarzy. Następnych dwóch stało po drugiej stronię drzwi, a zapomniała bym dodać  Danilo siedzi około 5 metrów za mną i stale sprawdza czy wszystko jest okej. Nakazał mu to oczywiście nie kto inny jak mój przewrażliwiony mąż.

Jestem w 4 miesiącu ciąży, a mój mąż się zachowuje jak bym już miał rodzić. Nie mogę go za to winić. Po tym okropnym ataku był tak przerażony że prawię kazał stać ochroniarzom tuż przy naszym łóżku jak spaliśmy.  Oczywiście wybiłam mu ten pomysł z głowy, bo bym nie przeżyła gdybym nawet we własnej sypialni nie miał prywatności. Już wystarczy że mamy w apartamencie przynajmniej z 4 ochroniarzy i na pewno na więcej się nie zgodzę.

Do głowy niespodziewanie wpadł mi  pomysł. Adrien zabronił mi samej wychodzić bez przynajmniej 3 ochroniarzy . Więc skoro tylu ich tu jest to wyśle jednego po jedzenie. Wymyśliłam że zrobię kolacje dla mnie i Adriena, a jak wróci nawet siłą zmuszę go do tego żeby przed apartamentem stało maksymalnie dwóch ochroniarzy, a w środku ani jednego.

Wysłałam Rico. Był chyba najmilszy (od razu po Danilo) dla mnie. Miał 22 lata i usiałam to przyznać, był strasznie podobny o Sony'ego. Patrząc na niego widziałam moje starego ochroniarza. Przywracało to strasznie dużo wspomnień.

Rico zgodził się na to prawie od razu. Dałam mu listę tego co miał kupić i wysłałam go do sklepu z najdroższym i przy okazji najlepszej jakości jedzeniem w mieście. Niektóre rzeczy tam były tak horrendalnie drogie że  za około 5 takich rzeczy można by było kupić jakieś bardzo tanie auto.

Wróciłam do oglądania filmu. Oczami śledziłam fabułę, ale myślami byłam gdzie indziej. Z moim ukochanym brunetem na plaży w Dubaju. Adrien zabrał mnie tam jeszcze przed ślubem. Wylegiwaliśmy się na prywatnej plaży i popijaliśmy orzeźwiające drinki. Tymczasem teraz byłam zamknięta w apartamencie, a moją jedyną rozrywką było oglądanie jakiegoś nudnego filmu na netlixie. 

Zaraz chyba oszaleje. Nudzi mi się, nienaturalnie tęsknie za Adrienem, mam okropnie dziwne zachcianki i mój humor zmienia się co około 10 minut. Oglądam film przyrodniczy, a zdążyłam wybuchnąć śmiechem, poryczeć się i zdenerwować. Wszystko i wszyscy dookoła mnie wkurzało.

Usłyszałam jak ktoś wchodzi przez drzwi. Zaalarmowana od razu wstałam z kanapy i bezszelestnie pognałam do kuchni. Wyciągnęłam z jednej, z szuflad. Mimo że w tym miejscu yło tylu ochroniarzy ja i tak wolałam być ostrożna.

-Pani Santan, wszystko dobrze?- zapytał Rico, który stanął w progu kuchni z dwoma wielkimi torbami.

Odetchnęłam z ulgą. To tylko Rico. Nikt nie chce zrobić mi krzywdy.

-Dobrze się pani czuję. Bo zrobiła się pani strasznie blada. Pani Santan!- Chłopak szybko do mnie podbiegł i mnie przytrzymał. 

-Wszystko dobrze. Po prostu myślałam że ktoś chciał się włamać- odłożyłam nóż na blat i się o niego oparłam- Była bym wdzięczna gdybyś podał mi wody.

Blondyn niemal od razu złapał za wodę stojącą na blacie i szybo nalał mi jej do szklanki. 

-Może lepiej by było gdyby pani usiadła?-chłopak szybko złapał za krzesło.

-Nie, nie trzeba. Muszę się po prostu się uspokoić- wyjaśniłam. 

Po około 20 minutach poczułam się lepiej, ale i tak usiadłam z powrotem na kanapę. Mam jeszcze trochę czasu zanim wróci Adrien więc mogę jeszcze odpocząć i dopiero za chwile zabiorę się z robienie kolacji. 

-Rico- blondyn niemal natychmiast pojawił się obok mnie.

-Tak, pani Santan czegoś pani potrzebuję?- zapytał.

-Wypakuj zakupy- chłopak udał się do kuchni i wykonał moje polecenie. 

Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. 

Poczułam jak oplatają mnie silne ramiona, a na czole ktoś składa pocałunek. Otworzyłam oczy i ujrzałam osobę, którą tak bardzo kochałam. Adrien nachylił się i delikatnie mnie pocałował.

-Jak ci miną dzień?-wyszeptał w moje usta.

-W miarę dobrze, a tobie?- muskałam jego wargi swoim oddechem.

-Znakomicie od kiedy zobaczyłem ciebie- uśmiechną się i lekko odsunął- Co robiłaś prze cały dzień?

-Oglądałam film, spałam...- wymieniałam gdy nagle przypomniało mi się że miałam zrobić kolację.

-Co jest? Dlaczego przestałaś wymieniać?

-Miałam zrobić dla nas kolacje, ale zasnęłam i zapomniałam- wyznałam zrezygnowana.

-Nic nie szkodzi- przysiadł na brzegu kanapy i złapał z moją dłoń i lekko ją ścisną- Możem zrobić ją teraz razem.

Podniosłam się do siad i go przytuliłam. Rozkoszowałam się jego przyjemnym zapachem. Po chwili oderwałam się od niego. 

-To idziemy robić tą kolacje czy będziemy tak tu siedzieć i głodować- zaśmiałam się. Podniosłam się z kanapy ciągnąc Adriena za sobą. Zaczęłam kierować się w stronę kuchni.

Rico tak jak go o to prosiłam wypakował wszystkie rzeczy. Część zostawił na blacie, a resztę schował do lodówki.

-Co zamierzamy gotować kochanie- Adrien staną a mną i przytrzymał mnie w pasie i nachylił się do mojego ucha- A może to ja ci coś ugotuję. Tak jak kiedyś- ewidentnie nawiązywał do momentu kiedy przyrządził nam obiad w swoim rodzinnym domu.

-Wolała bym abyśmy zrobili to razem. Co ty na to?- obrócił mnie do siebie przodem i pokiwał głową- I zamierzamy gotować Ramen.

-Nie wątpię w twoje umiejętności, ale nie chciał bym żebyśmy przypadkiem spalili cały apartament.

-Spokojnie- uniosłam ręce w obronnym geście- Mam sprawdzony przepis przez koleżankę z kliniki. A poza tym, wątpisz we mnie?

-Nigdy w ciebie nie zwątpię i nawet tak nie myśl kochanie, a teraz zabieramy się za przyrządzenie tej zupy.

Szybko wyszukałam przepis, który poleciła mi koleżanka i zabraliśmy się do pracy. Szło nam bardzo sprawnie bo pracowaliśmy we dwójkę. Po 3 godzinach mieliśmy pyszną japońską zupę. 

Usiedliśmy do stołu i dopiero wtedy zobaczyłam że wszyscy ochroniarze zniknęli. 

-Adrien, cos jest nie tak. Nie ma ani jednego ochroniarza- przestraszona się sięgnęłam pod stuł i złapałam rękę Adriena.

-Wszystko jest okej- zapewnił- Wiem że nie lubisz jak nad nami sterczą, więc odesłałem część  nich, a trzech postawiłem przed drzwiami.

Odetchnęłam z ulgą bo już myślałam że ktoś szykuje kolejny zamach na nas. Wróciłam do delektowania się pyszną zupą i mało znaczących rozmów z Adrienem.

Cały wieczór miną nam na rozmowach i oglądaniu filmów. Na razie było spokojnie, ale w nocy miało się to zmienić o 180 stopni.



Rodzina Monet "Co by się stało gdyby"Where stories live. Discover now