Lilith

16 2 5
                                    

Świętą mocą,
ja przeklęta.
Boską nocą,
ja i diablęta.

Adam z piersi mej wykłuty,
inną pojął za żonę.
Teraz ja, Bożej się nie boje batuty.
Chcieliby złamać mnie jak wronę,

Lecz nie dla nich ten zaszczyt,
klękam tylko raz.
Stukot końskich kopyt,
w idealny czas.

Los? Nie znam tego pana,
choć jeśliś on nie zdradza
i kieliszek ze mną wypije szampana...
Oto ja, na bramach Edenu sadza.

Jakby diabeł mnie by
zdradzał jak Bóg z Adamem,
poglądami absorbowałby,
czym z nim była, choć by jezusowskim być abstynentem?

Nie, powiadam.
Nie i koniec.
Szczęście w końcu ja dopadam.
Z uśmiechem na piekła wjeżdżam dziedziniec.

Wartość grzechuWhere stories live. Discover now