Rozdział 15

196 6 4
                                    

Kaden

Spoglądam na Vivien i widzę jak cała buzuje, z oczu tryskają jej gromy, aż sam boję się do niej zbliżyć, a co dopiero wypowiedzieć chociażby jedno słowo. Wiem, że kocha swojego brata ponad wszystko, ale sam mam ochotę albo go nastraszyć w postaci nasłania  na niego, któregoś z moich ludzi, bądź samemu go ukatrupić, muszę obmyślić plan, w którym dam temu  skończonemu debilowi  nauczkę.

Podnoszę głowę do góry I napotykam zaciekawione spojrzenie Vi, a już w następnej chwili posyłam jej jeden ze swoich aroganckich uśmiechów.

- wpadłeś na jakiś plan? – pyta zakładając ramiona na piersi a ja lekkim skinieniem głowy jej przytakuje. – Drinka? Whisky? Pyta uśmiechając się tak uroczo, że uśmiech powiększa mi się z każdą sekunda patrzenia na nią.

- Usiądź sobie wygodnie ja przyniosę.- posyła mi w powietrzu buziaka i siada na sofie wyciągając nogi na podnóżku. Ruszam do kuchni, dla siebie biorę whisky a Vi robię mimozę, wiem od Klary, że lubi tego drinka, prawie tak samo jak sex on the Beach.

Wchodzę do salonu podaję dziewczynie jej mimozę i sam siadam obok niej, patrzy na mnie wyczekująco, a ja specjalnie ją przetrzymuje, racząc podniebienie miodowo-korzennym trunkiem, wygląda na zdezorientowana, aż w końcu się odzywa..

-Nie masz żadnego planu prawda? -patrzę jej prosto w oczy z i uśmiecham się  delikatnie co wybija ją z rytmy, a ja zaczynam się śmiać, lubię się z nią przekomarzać. Nie trzymając jej już  dłużej w niepewności zaczynam mówiąc..

- Ten plan może Ci się nie spodobać pod wieloma względami, czy mimo wszystko Chciałabyś go usłysz..

-Tak.

-Dobrze, skinąłem głową. A więc, wylecimy z tej wyspy jeszcze dzisiaj, w między czasie Alessandro z moim bratem, pojadą do twojego brata, któryś z nich będzie musiał trochę go poturbować. Po jej minie widzie, że już ma jakieś zastrzeżenia, ale mimo wszystko mi nie przerywa więc mówię dalej. – kiedy mi powiedziałaś co wydarzyło się wtedy w Las Vegas zacząłem zbierać informacje na temat Aarona, i wiem, że ma tylko garstkę zaufanych ludzi, których byłby w stanie wysłać na misie samobójczą byle by zdobyć to czego pragnie, w tym wypadku jesteś to ty, wyślę jednego ze swoich ludzi do niego, aby przekazał mu informacje, że jeżeli się coś Tobie stanie, sam osobiście go zabiję i żeby dobierał sobie lepiej swoich ludzi  bo widocznie nie tylko on miał ochotę na Ciebie. On zajmie się szukaniem sprawcy, któremu nie zaufa, że nic Ci nie zrobił ani Cię nie zabrał, zrobimy z tego domu pobojowisko, dla uwiarygodnienia tej informacji a my spokojnie znajdziemy się tam gdzie tylko będziesz chciała.

- Okej, to może się udać, ale czy konieczne jest poturbowanie mojego brata?

- Cóż, I tak i nie, gdy będą go turbować powiedzą mu również, że jego pochopne działa, zmotywowały Aarona do tego aby Cię zabrać z wyspy na, której jesteśmy bez ochrony, a drugą kwestią jest to, że naraził Cię tym na duże niebezpieczeństwo. I nikt nie może wiedzieć gdzie będziemy, oprócz Logana, w razie jakichkolwiek komplikacji niepowodzeń on wyślę moich ludzi

- O..okey..

Po jej minie mogę śmiało stwierdzić, że nie do końca podoba jej się ten plan, I że bardzo intensywnie próbuje go sobie utworzyć w wyobraźni.

-Jeżeli ten plan Ci nie odpowiada możemy razem wymyślić jakiś inny.

- Nie ten jest w porządku.. Tylko..

- Tylko nie podoba Ci się opcją poturbowania twojego brata?

-Mhm.. mimo wszystko jest moim bratem.. i bardzo go kocham.

-Wiem króliczku, ale musi dostać nauczkę na przyszłość.

-Dobrze. Zgadzam się.

- To zostaje jedno najważniejsze pytanie. A mianowicie gdzie moja Pani ma ochotę spędzić kilka pięknych dni razem zemną?

- Hmm... może Hiszpania?

- No to Hiszpania Mi amor.

Zdradliwy rumieniec na jej policzkach jest najpiękniejszym makijażem jaki kiedykolwiek mogłaby mieć na sobie.

- Poczekaj proszę chwilę zadzwonię do Logana, a i nie pakuj rzeczy, będą musiały tutaj zostać.

- Czekaj co? Przecież to są nowe rzeczy?! W czym ja będę chodzić?

- W Hiszpanii pójdziemy na zakupy, wybierzesz coś sobie

- Żartujesz sobie zemnie teraz tak?!

-Nie.

- Oszalałeś! Na te zakupy poszło mnóstwo pieniędzy! Twoich pieniędzy!

- pieniądze to tylko cyfry, ja mam ich wystarczająco. Ty jesteś tylko jedna. – i z tymi słowami wychodzę na ganek aby wtajemniczyć brata w nasz plan.

*****

Muszę przyznać, że nie wiem jak to jest latać samolotem z ludźmi, odkąd pamiętam poruszam się prywatnymi środkami transportu, ale Vi stwierdziła, że żeby nie wzbudzać podejrzeń tak będzie lepiej. Kupiliśmy bilety za gotówkę, którą wzięła Vi, żeby nie wzbudzać podejrzeń, gdyby Aaronowi przyszło do głowy sprawdzenie moich billingów z konta. Na szczęście już wcześniej przelałem dość spora sumę pieniędzy na konto Vi czego nawet nie zauważyła, bo cały czas dysponuje moją kartą.

***

Gdy lądujemy mam ochotę kurwa wybiec z tego pierdolonego samolotu, ostatni raz. Ostatni kurwa raz. Vi widząc moja minę próbuje powstrzymać śmiech co nie trwa długo, bo gdy tylko opuszczamy pokład zaczyna śmiać się w pełni głosu, mówiąc

- przestań nie było tak źle.

- Nie było?! Ty sobie jaja zemnie robisz?! 

- Dramatyzujesz.

- Ja! Ja dramatyzuje? Jakiś smarkacz kopał mnie pół lotu we fotel, babcia siedzącą obok zasnęła i obśliniła mi całe ramię, stewardesa oblała mnie kawa... a na domiar tego wszystkiego zostałem osmarkany przez jakiegoś faceta  który próbował sięgnąć swój bagaż podręczny... ostatni raz!

- Haha, witaj w normalnym świecie.

- To nie jest zabawne, mówię poważnie.

- Ohh no daj już spokój. Podchodzi do mnie i całuję mnie delikatnie w policzek, co w jakimś stopniu mnie uspokaja, ale po chwili mówi

- Drogę do domu również wracamy w taki sposób.

- Zapomnij kurwa. Chwytam rączkę walizki po czym Ruszam do wyjścia z tego pierdolonego lotniska, w akompaniamenci jej jakże uroczego śmiechu.

Po godzinie docieramy do naszego hotelu, zabukowaliśmy apartament jeszcze w samolocie z możliwością płatności przy odbierze kluczy, gdy przekraczamy próg naszego apartamentu rozdzwania się moja komórka, na wyświetlaczu widzę imię mojego ochroniarza.

- Alessandro? Spoglądam na Vi, która patrzy na mnie z niepokojem, ale już po chwili słyszę w słuchawce

- plan się powiódł, Aaron szuka winnego wśród swoich ludzi, a Alex, siedzi w domu jak na szpilach czekając na jakie kolwiek informacje o jego siostrze, powiedzieliśmy mu że robisz wszystko by ją znaleźć, a gdy tylko się ruszy gdzieś beż naszej wiedzy, skończy z powrotem w pokoju u Pana Logana.

- Dobrze, informujcie mnie na bieżąco. Z tymi słowami odkładam telefon na stoiku nocnym i idę  pod prysznic muszę zmyć z siebie tą okropna podróż.

-Iii... nie trzymaj mnie w niepewności.

- plan się powiódł, a teraz wybacz idę zmyć z siebie tą okropna podróż. Na te słowa dziewczyna znowu wybucha gromkim śmiechem, i aż nie potrafię się nie uśmiechnąć.

Gdy wychodzę z łazienki widzę, że dziewczyna zasnęła na sofie zwinięta w kulkę, przenoszę ją do łóżka I sam układam się obok niej, po drzemce będziemy myśleć co dalej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

STAY MINE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz