Rozdział 42

14 2 62
                                    

Notka od autorki:

ALE WAM BANIE ZRYJĘ TERAZ, PATRZCIE

____________________

Minął tydzień. Dominik nie rozmawiał z Zuzą od niezręcznej rozmowy nad stawem. 

Od dwóch tygodni z Ekipą intensywnie zajmowali się próbami i formalnymi sprawami. Do koncertu zostało tylko osiem dni. Mieli zebrać się ze swoim sprzętem po południu w drugą sobotę czerwca pod miejską sceną. O szesnastej mieli wyznaczoną godzinę oficjalnego rozpoczęcia koncertu.

Ekipa jak szalona drukowała ulotki i zapraszała znajomych na wydarzenie, a jednocześnie zaczęli cisnąć z piosenkami. Mieli do ogarnięcia siedem utworów, razem z tym napisanym przez Dominika. Chłopak nadał mu tytuł "Grasz w moim sercu". Był z niego ogromnie dumny.

Wyznanie Zuzy było dla niego jak bomba, absolutnie się go nie spodziewał. Zauważył, że odkąd ją odrzucił, stracili ochotę by się ze sobą komunikować. Szymon osobiście napisał pewnego dnia do Zuzy z zaproszeniem na próby, ale dziewczyna odmówiła.

Czy była na niego zła? Rozczarowana? Czuła się tak samo paskudnie jak on?

Bo czuł się paskudnie, że nie mógł odwzajemnić jej uczuć. Po prostu wiedział, że nie czuje tego samego.

Dlatego, żeby zapomnieć o dyskomforcie, całe serce przelewał w muzykę. I tak Natan był teraz jego priorytetem.

Zaczął też zastanawiać się nad strojem na koncert. Nie potrzebował teraz piosenki, miał w głowie jedno bardzo wyraźne wspomnienie z ich przeszłości.

***

Pewnego dnia po swoim coming oucie Natan wparował do piwnicy, gdzie siedzieli Szymon z Dominikiem.

— No chyba mnie chuj strzeli! — warknął. Dominik wzdrygnął się.

— Coś ty taki wściekły?

Natan westchnął z rozpaczą.

— Matka wyrzuciła gdzieś wszystkie moje ubrania i nagle w mojej szafie pojawiły się wszystkie te, które wypieprzyłem tydzień temu. Udaje, że nic się nie zmieniło. Miałem szczęście, że schowałem przed nią binder.

— Co, do kurwy?

Minęło kilka dni, od kiedy Natan wyoutował się rodzicom. Jego matce musiało się coś pokręcić i chciała siłą przekonwertować syna na dziewczynę.

— Nie no, nie ma mowy, że pójdę tak jutro do szkoły. Nie pójdę do niej, dopóki nie odda mi moich ubrań. Nie, będę chodzić w tym co mam na sobie, póki te ubrania na mnie nie zgniją.

Dominik miał na to pomysł.

— Ej, nie martw się. Załatwimy to.

Następnego dnia z samego rana Dominik zawitał do drzwi przyjaciela. Natan uśmiechnął się na jego widok.

— Gotowy na przemianę? — zażartował Dominik, zbijając z przyjacielem piątkę.

Weszli do pokoju Natana i stanęli przed jego szafą, przyglądając się ubraniom krytycznie.

— Zostawiła same najbardziej stereotypowo babskie — zauważył ponuro Dominik.

— No...

— Dobra, wybierzmy coś dla mnie.

Ideologia Dominika była prosta: jeśli ktoś nadużywa wobec ciebie władzy, zbuntuj się i pokaż tej osobie, gdzie jej miejsce.

Wyciągnął z szafy Natana ciuchy, które mogły pasować do jego sylwetki. Ubrał się w obcisłe dżinsowe szorty i kolorowy crop top. Obejrzał się w lustrze.

Grasz w moim sercuWhere stories live. Discover now