Rozdział 46

6 1 9
                                    

Dominik oszołomiony przyjął wiwaty widowni. Nie ruszał się od mikrofonu. Wreszcie Szymon do niego podszedł, a za nim podążyła reszta Ekipy. Anastazja wyłoniła się zza kurtyny i złapała Skye za rękę. Skye chwyciło dłoń Michała, Michał — Szymona, a Szymon Dominika. Unieśli złączone ręce w górę i opuścili je, kłaniając się przed słuchaczami.

— To mój syn! — zawołał z dumą tata Dominika. Dominik posłał mu lekki uśmiech.

Ludzie w tłumie zaczęli powoli się rozchodzić i zostali tylko najbliżsi, którzy zostali i czekali, aż Ekipa zejdzie ze sceny. Kiedy Dominik schodził po schodach, jego rodzice już opierali się o barierki z wyczekiwaniem. Podszedł do nich.

Mama zamknęła go w uścisku, gdy tylko się zbliżył. Może i była drobna, ale niemal połamała mu żebra i aż zakręciło mu się w głowie.

— Mamo, udusisz mnie — zaśmiał się.

Mama odsunęła go od siebie na wyciągnięcie ręki. Jej oczy błyszczały.

— Mój kochany. To był najlepszy koncert, na jakim byłam.

Mama musiała przesadzać, bo była na wielu koncertach światowych zespołów, ale Dominikowi i tak zrobiło się miło.

Tata również porwał go do przytulasa.

— To nasz chłopak. Gratulacje.

Julka i Aniela stały z boku, niezbyt wiedząc, co ze sobą zrobić. Najmłodsza członkini ich rodziny ledwo trzymała nerwy na wodzy z ekscytacji, a Julka wydawała się zastanawiać, czy ona też powinna podejść do brata. W końcu to zrobiła.

— Dobra robota w sumie — przyznała, wzruszając ramionami.

— Było super! — dodała Aniela.

— Och, chodźcie tutaj. — Zgarnął je do uścisku. Aniela pisnęła, a Julka najpierw się spięła, ale zaraz potem zmiękła w ramionach brata.

— Dzień dobry. — Pojawił się przy nich Szymon i Skye. Ich rodzice stali parę kroków za nimi.

— Och, Szymon! — ucieszyła się na widok chłopaka mama Dominika. — Świetna gra, chłopaku. Wzruszyłam się na twoich wykonaniach. Dobry wybór z tą balladą. To moja ulubiona.

Szymon wyszczerzył się.

— Dziękuję pani. Gratulacje już złożone? Bo chciałbym porwać naszego Dominika na after party, a musimy jeszcze posprzątać ze sceny.

— Och. — Mama spojrzała na męża, Dominika i z powrotem na Szymona. — Pewnie. Jasne, lećcie świętować. Macie co!

Szymon zagarnął ramieniem Dominika.

— W takim razie do widzenia, my już się ogarniemy ze sprzętem.

— Oczywiście! Bawcie się. Do zobaczenia wieczorem, synku.

Mama posłała Dominikowi całusa w powietrzu, wzięła resztę rodziny i oddaliła się. Tata odwrócił się jeszcze i pokazał Dominikowi gestem kciuk w górę.

Dominik pomachał im na pożegnanie.

Mieli wchodzić na scenę wziąć swoje rzeczy, ale wtedy pojawili się państwo Starzyńscy.

— Przepraszam! Dzień dobry.

Szymon i Dominik odwrócili się do nich.

— O, witamy. Jednak się państwo pojawili.

— Tak. — Pani Starzyńska spojrzała na męża. — Obejrzeliśmy cały występ, prawda? Był... niezwykły.

— Miło nam, że państwo tak sądzą.

Grasz w moim sercuWhere stories live. Discover now