Rozdział 15

698 78 36
                                    

Co prawda urodziny mam dzisiaj, ale co Wy na to, żeby jutro wrzucić urodzinowy bonusik? ;-D

A i nie bijcie za ten rozdział :-D

Chloe

- Mogę sam prowadzić - upiera się Vincent stojąc obok Maxa.

- Nie może pan. Pił pan alkohol. Proszę wsiąść do samochodu odwieziemy państwa.

- Nie jestem pijany - warczy.

- Vin! - dobiega nas głos Christiana, który pochodzi do bruneta i kładzie mu dłoń na barku - Co się dzieje?

- Christian powiedz mu, że mogę prowadzić.

- Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Może jeszcze tego nie odczuwasz, ale wypiłeś wystarczająco, aby później boleśnie odczuć tego skutki. A co jeśli nagle złapie cię za kierownicą i spowodujesz wypadek? Chcesz, żeby tobie i Chloe stała się krzywda? - mężczyzna spogląda na mnie i kręci głową - W takim razie pozwól twojemu pracownikowi odwieźć was do domu, aby nikomu nic się nie stało.

- Niech wam będzie - warczy i zajmuje miejsce pasażera.

- Dziękuję - zwracam się do Christiana, który kładąc mi dłoń na plecach prowadzi w stronę tylnych drzwi od strony kierowcy.

- Nie ma za co. Po alkoholu z Vincenta wychodzi całkiem inna osoba, dlatego tak rzadko pije. Niestety każde jego spotkanie z rodziną kończy się w taki sposób. Weź to proszę pod uwagę - spogląda na mnie, a ja nie rozumiem, co kryje się za tymi słowami, ale kiwam głową i zajmuję miejsce w samochodzie.

To, że Vincent jest wkurzony, nie, wkurwiony widać już z kilometra. Po tym jak jego ojciec i brat odeszli od naszego stolika mężczyzna wypił duszkiem kilka szklanek alkoholu, ale mimo tego w ogóle nie wygląda, żeby go to cokolwiek ruszyło.

Nie ukrywam, że spotkanie z jego rodziną nie należało do najprzyjemniejszych. Pierwszym zaskoczeniem był fakt, że Vincent ma brata bliźniaka, o którym nie miałam pojęcia, a sądząc po minach moich przyjaciółek, one też nic o tym nie wiedziały.

Kolejnym był sposób w jaki ojciec się do niego zwracał i jak mężczyzna mu odpowiadał. Nie trzeba być geniuszem, aby zauważyć, że ojciec przez całe życie faworyzował jedno z dzieci i tylko je otaczał miłością. Nigdy nie potrafiłam tego zrozumieć. Jako podwójna sierota zawsze pragnęłam, aby ktokolwiek mnie pokochał.

Kolejnym zaskakującym aspektem była prędkość z jaką odrzucił mnie jego ojciec. Od razu przykleił mi łatkę i skategoryzował do nic nieznaczącego śmiecia. A wyzwiska? Mogę sobie tylko wyobrazić jakich używał w stosunku do syna za zamkniętymi drzwiami.

Przez wiele lat spędzonych w domu dziecka starałam się być jak najlepsza i najgrzeczniejsza, aby ktoś mnie zauważył i zechciał. Po stracie swoich adopcyjnych rodziców wiele nocy spędziłam na wyobrażaniu sobie, że oni jednak wrócą, że przecież pokochali mnie jak własną córkę i nigdy nie pozwoliliby, abym została sama.

Jednak lata mijały, a ja z każdym dniem coraz bardziej odgradzałam swoje serce od wszystkich, nikogo do niego nie wpuszczając. Po co? Skoro i tak w pewnym momencie wszyscy odejdą i po raz kolejny zostanę sama? Jedynymi osobami, które były w stanie przedrzeć się przez mój mur były Emily i Ava, które dzięki swojej wytrwałości stały się moją prawdziwą rodziną.

Jeśli w dzieciństwie Vincent był skazany na podobne odczucia co ja, czy dalej mogę go winić, o to w jaki sposób zachowuje się wobec mnie? Widocznie on też woli trzymać się od wszystkich z daleka, aby potem nie zostać dotkliwie zranionym. Ale czy o to chodziło Christianowi? Czy może historia rodziny Rex wygląda zupełnie inaczej? Na pewno jednak nie dzieję się tam za dobrze.

Relacja z wyboru  | Dary losu #3 | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now