06. STRACH MA ZIELONE OCZY

18K 1.7K 1K
                                    

ARES

Poniedziałki były ciężkie z wielu powodów, a jednym z nich niewątpliwie była matma. Nieubłagalnie zbliżające się egzaminy końcowe wisiały nam nad głowami jak ponury żniwiarz, który aż zacierał ręce na naszą porażkę.

Odnosiłem wrażenie, że Molly skrupulatnie opracowała plan, podczas którego unikała mnie jak ognia, a ja za nic w świecie nie rozumiałem dlaczego. Zamierzałem zapytać o to tatę, czy może ma to związek z tabletkami, które u niej znaleziono, ale musiał wyjść służbowo tuż po kolacji, a ja zaś grałem do późna z Rhysem w Call of Duty.

Rano jedynym echem jego obecności w kuchni był utrzymujący się zapach wody kolońskiej.

– Czy możemy już przenieść się do momentu, w którym kosimy tyłki drużynie z Filadelfii? – ziewnął marudnie Ace, gdy przemierzaliśmy korytarz All Hallows.

– Mistrzostwa to jedyne, o czym ostatnio myślę – zawtórował mu Rhys.

W milczeniu przepakowywałem książki z szafki do plecaka. Ja wbrew wszystkiemu nie myślałem o zawodach, bo dla mnie stanowiły część rozrywki, nie mniej jednak miałem świadomość, że dzięki wysokiemu stypendium i osiągnięciom sportowym, bez problemu powiedzie mi się na Harvardzie.

– Ej, a ty co taki milczący? – Laurent klepnął mnie w plecy. – Dalej przeżywasz fakt, że rozjebałem cię wczoraj na łopatki? – Błysnął aroganckim uśmieszkiem.

– To moje najmniejsze zmartwienie.

Zarzuciłem plecak na ramiona, zamknąłem szafkę i prawie jak cień snułem się po korytarzu. Miałem złe przeczucia, a te jeszcze nigdy mnie nie zawiodły.

– Co z tobą, byku? – Ace zawiesił mi ramię na szyi. – Twój stary zabiera nas w tym tygodniu na ognisko, wychillujemy się i oderwiemy od tej budy.

Totalnie zapomniałem o tych planach. Kiwałem głową tak, jakbym go słuchał, ale kompletnie odpłynąłem. Chłopaki rozmawiali o nowych dodatkach do gry i o premierze horroru, którego tak bardzo wyczekiwaliśmy, jednak mnie nie cieszyła żadna z tych rzeczy.

W chwili, gdy dostrzegłem Molly, rozmowy moich kumpli zniknęły w tle. Dziewczyna przeciskała się między licealistami w towarzystwie Vaiany. Cała symfonia emocji ożyła we mnie na jej widok.

– Znowu to robisz, stary. – Rhys szturchnął mnie w ramię.

Potrząsnąłem głową, na moment zerkając na kumpla.

– Co robię? – mruknąłem rozproszony.

– Czaisz się na nią jak jakiś zwyrol – wyczułem kpinę w jego głosie. – Czy ty kiedyś normalnie z nią porozmawiasz?

Nie miałem ani sił, ani ochoty na to, by użerać się z jego docinkami.

– Mówisz tak, jakbyś jej nie znał – prychnąłem. – Ledwo zdążę otworzyć usta, a ona już zaczyna się przede mną zamykać.

Vaiana pomachała do mnie z daleka, racząc tak ciepłym uśmiechem, że sam zmusiłem się do wygięcia kącika ust. Jej towarzyszka zerknęła na mnie na ułamek sekundy, a to wystarczyło, by potwierdzić moje obawy.

– Ona taka już jest i nie wiem dlaczego na siłę próbujesz sobie wmówić, że ją zmienisz. – Wzruszył obojętnie ramionami. – Słuchaj, zaraz kończymy szkołę, a ty kompletnie tracisz czas.

– O co ci chodzi? – Strzeliłem w niego ostrym spojrzeniem.

– O to, że się nam marnujesz, chłopie. – Chwycił mnie za ramiona. – Ogarnij się wreszcie i pogódź z tym, że ona cię nie chce. Pora iść na przód, bo to powstrzymuje cię od spotykania się z innymi laskami.

Fading Red || Molly x Ares +18Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang