11. Od popiołów do płomieni

26.6K 2K 1.2K
                                    

MOLLY

Dom Hoganów był skąpany ciszą, nie licząc podśmiechiwania chłopaków. Ares co rusz ich uciszał, ale oni wydawali się zbyt pijani, by zachować powagę.

Do tej pory zrobili już wszystko, co nastolatkowie mogliby zrobić na nocowaniu: śpiewali Call me maybe, albo raczej fałszowali, bo ich darcie mordy przypominało pianie wściekłych kogutów, nagrywali głupie filmiki na TikToka, zrobili challenge ze zjedzeniem łyżeczki cynamonu, po którym Ace puścił pawia i pisali sprośne wiadomości do dziewczyn z grupy chearleederek.

– Powiem to, kurwa, po raz ostatni – warknął Ares. – Wypierdalać do spania, albo obu wam zapierdolę takiego gonga, że odlecicie.

Chłopcy popatrzyli to na niego, to na siebie i wybuchli gromkim śmiechem.

– Ja idę spać do Vaiany, a wy dalej bawcie się w przedszkole – mruknęłam, podnosząc się z obrotowego stołka.

– Nie, nie, nie, nie – interweniował Rhys. – Nie pozwolę wam spać razem, nie upilnuję was.

– Co takiego? – prychnęłam oburzona.

– Jeśli obie będziecie w jednym pokoju, któremuś z nich na pewno coś odpierdoli, a ja na to nie pozwolę. – Chwiejnym krokiem ruszył w stronę wyjścia.

– Żaden z nas niczego by...

– Spróbuj o tym chociaż pomyśleć. – Rhys wystawił palec w stronę Ace'a. – Lubię cię, ziomek, ale wpierdoliłbym ci ryj w beton, gdybyś tylko spojrzał inaczej na moją siostrę.

– Uuu, ale się boję – parsknął Weston, machając panicznie rękoma w powietrzu.

– Możesz być spokojny – zapewnił Ares. – Jedyne, o czym on fantazjuje, to wyższe obroty i większa pojemność silnika.

– Nie no, z większą chęcią wkradłbym się do sypialni twojej mamy.

Chłopcy po raz kolejny roześmiali się w głos, zaś młody Hogan omal nie zapłonął ze złości. Moja energia była już na wyczerpaniu i prawdę mówiąc, nie marzyłam o niczym innym, jak o pójściu spać.

– Albo do Rhysa – jęknął Ace, obmacując dłońmi własne ciało. – Rhysandzie, jestem na ciebie taki napa...

Pan Hogan chrząknął na tyle głośno, by chłopak ocucił się z krainy upojenia. Laurent ledwie powstrzymał śmiech, zaś Weston poczerwieniał na twarzy.

– Dziękujemy ci za tę informację, Ace – mruknął mężczyzna. – Powinienem poinformować o tym twoją matkę?

– Ależ po co jej gitarę zawracać, prze pana? – zachichotał nerwowo. – Poza tym, zanim pan dojdzie do słowa, na pewno wykrzyczy całą litanię wobec tego, że ją pan obudził, a to nie jest nam raczej obu na rękę, co nie?

Pan Hogan wypuścił oddech i potrząsnął pobłażliwie głową.

– Zapraszam was wszystkich do spania, zbliża się pierwsza w nocy – przypomniał, zerkając na zegarek owinięty wokół nadgarstka.

Sądząc po tym, że wciąż miał na sobie koszulę i garniturowe spodnie, to prawdopodobnie sam właśnie skończył papierkową robotę w gabinecie.

– Wybacz, tato. – Ares pochylił czoło. – Odrobinę się podchmielili po zwycięstwie.

Mężczyzna wykrzywił niemrawo wargi, zanim jego oczy padły na mnie.

Fading Red || Molly x Ares +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz