07. DROGOWSKAZY

17.4K 1.8K 495
                                    

ARES

Dłubałem widelcem w makaronie, przebierając między krewetkami. Czas wydawał się ciągnąć w nieskończoność, odkąd zasiedliśmy przy stole. W powietrzu wisiało wyczuwalne napięcie, przerywane jedynie opowiastkami Anthei.

Opierałem głowę na dłoni tak długo, że czułem jej zdrętwienie. Moje myśli uciekały do burzliwych wydarzeń związanych Molly i jej nagłym zaginięciem. Niepokój trzymał mnie w swoich szponach tym bardziej, że ojciec zabronił nam szukać jej na własną rękę. Pomimo jego zapewnień, że policjanci zrobią wszystko, by sprowadzić ją do domu, nie potrafiłem tak po prostu siedzieć.

Wysiłki, by do niej dotrzeć, nie przyniosły rezultatu. Dzwoniłem, pisałem... aż w pewnym momencie jej telefon przestał odpowiadać.

– W piątek jest premiera naszego przedstawienia – głos mojej siostry przeciął grobową ciszę. – Przyjdziecie je obejrzeć, prawda?

– Oczywiście, kochanie. – Mama brzmiała na szczęśliwą.

– Na którą godzinę zostało to zaplanowane? – dopytywał tata.

– Na siedemnastą, tuż po zajęciach! – szczebiotała młoda. – Przyjdziesz, tatusiu?

Słyszałem jego niski pomruk, zapewne się namyślał. Oparł ramię na krześle, które zajmowała dziewczynka, nachylił się nad nią, po czym musnął czubek jej głowy.

– Mogę się odrobinę spóźnić, ale będę tam tak szybko, jak to tylko możliwe – zapewnił. – To co, jaka rola tym razem?

– Zagram Annę. – Machała nogami z młodzieńczym entuzjazmem. – A Daphne zagra Elsę! To tak, jakbyśmy były siostrami, prawda, mamo?

– Prawda, Anthi – odparła z nutą zadowolenia. – A teraz jedz, zanim wszystko wystygnie.

Dźgałem krewetkę, odrąbując jej ogon, by w następstwie zrobić z niej miazgę.

– A ty, Ares? – Dobiegł mnie melodyjny głos.

Zamrugałem, napotykając wzrok mojej siostry.

– Co? – wymamrotałem.

– Przyjdziesz na moje przedstawienie? – Karmelowe oczy tętniły nadzieją.

Przedstawienie pozostawało poza marginesem moich zmartwień, a mimo to nie mogłem znieść wizji przyćmienia jej radości.

– Tak. Jasne. Pewnie – mruknąłem, prostując się od niechcenia. – Kogo zagrasz?

Dostrzegłem pojedynczą bruzdę między jej brwiami, a wargi dziewczynki wygięły się w podkowę.

– Nie słuchasz – stwierdziła zasmucona. – Zagram Annę, odgrywamy Krainę lodu. Odtwórcy najlepszego spektaklu mają szansę wygrać bilety do Disneylandu!

– Ares jest zmęczony, perełko – interweniował tata. – To był dla niego trudny dzień.

– Ale mówiłam mu o tym od tygodni – narzekała. – Po prostu jest mi przykro, że zapomniał.

Widelec wymsknął mi się z dłoni, albo może to ja nieintencjonalnie nim rzuciłem.

– Byliśmy w Disneylandzie niezliczoną ilość razy – niemalże warknąłem.

Jadalnię ogarnęła cisza.

Poczułem na sobie wiele par oczu: spojrzenie mamy było zaskoczone, ojca pełne nagany, a Anthei... zawiedzione. Przez chwilę obserwowałem, jak zwiesiła wzrok, wbiła widelec w makaron i w milczeniu wsunęła go do ust.

Fading Red || Molly x Ares +18Donde viven las historias. Descúbrelo ahora