Rozdział 19 Powrót Bohaterów

132 55 1
                                    

☾ Rozdział 19 Powrót Bohaterów ☽

Demalis szła prosto, słuchając owacji i pozwalając, aby właściciele znajomych twarzy klepali ją po plecach. Wszystko to jednak zdawało się dziać dla niej obok. Słuchała, ale nie miała siły odpowiadać. Po prostu stawiała kolejne kroki, ignorując wszystko, bo chociaż przebywała w zamku królewskim nie pierwszy raz, to czuła się w nim obco. Serce wyrywało się jej z piersi, chcąc czym prędzej wrócić do Orinii. Przymknęła oczy, dostrzegając przed sobą Fasco. Dobre wychowanie zmusiło ją do pokłonu.

— Nauczycielu, to zaszczyt cię widzieć — skomentowała cicho.

Fasco skinął głową, ruchem dłoni pokazując na drzwi przed sobą.

— Nasz król cię oczekuje.

Sion zignorował mężczyznę, kierując się ku drzwiom. Strażnicy od razu umożliwili mu wejście do środka. Sora za to stała w miejscu, przykuwając coraz to większą uwagę. Łatwo było zauważyć, że jest bardzo zmęczona. Nikt jednak nie wiedział, jak wielką batalię toczy we własnych myślach.

— Pozwoli, aby król czekał?

Cichy, nieznany głos ją ożywił. Prędko podążyła śladami Siona, już chwilę później znajdując się w sali tronowej. Ruszyła fioletowym dywanem, aby ostatecznie zrównać się z Sionem i się ukłonić. Nie miała chęci patrzeć na Luciusa, stąd nie poświęciła mu choćby jednego spojrzenia. Zamiast tego skupiła się na podłożu, licząc, że spotkanie prędko się zakończy.

Ktoś zaczął klaskać, a zaraz za nim podążyli inni. Dopiero teraz do Demalis dotarło, że sala była dość zatłoczona. Kątem oka przyjrzała się części zgromadzonych, zauważając, że ci byli dość ważnymi szlachcicami i dowódcami królestwa.

Witano ich jak bohaterów.

Fakt ten ją obrzydził. Nic z tego, co miało miejsce, nie było jej decyzją, a jednak każdy zachowywał się tak, jakby sama tego chciała.

— Witam was z powrotem w Yannie — skomentował wesoło Lucius. — Unieście głowy.

Zdusiła w sobie iskry buntu, prostując się i spoglądając na twarz króla. Ten siedział na tronie z do połowy rozpiętą koszulą. Uśmiechał się, co tylko pogłębiało wstręt kobiety.

— Starania tej dwójki zaowocowały.

Ktoś prychnął, przerywając królewską przemowę.

— Sądzisz inaczej, hrabio? — spytał Lucius ponuro, a atmosfera wesołości wydawała się na krótką chwilę zniknąć.

Możny wystąpił z tłumu, kłaniając się.

— Panie, król Orinii się zbudził. Dodatkowo każdy wie o winie naszego kraju. Chodzą plotki, że to my zabiliśmy księżniczkę Aloisię.

Salę wypełniły szepty. Demalis miała ochotę się śmiać. Była pewna, że Lucius zlecił morderstwo siostry Keona. Testował odporność jego krewnej, chcąc wiedzieć, na co on sam mógł być nadwrażliwy. W końcu byli rodzeństwem, mogli dzielić wrodzone słabości.

Król Yanny ciągle milczał, najwyraźniej niewzruszony tym, co było mówione. Podobną postawę prezentowało tylko kilka innych osób. Dyplomatka była pewna, że wiedzieli coś, czego nie znali inni.

— Orinia przygotowuje się do wojny — przypomniał hrabia. — Przodkowie jedynie wiedzą, czy nie dołączy do nich armia Głębin.

Ostatnie słowa sprawiły, że atmosfera stała się ciężka i mroczna. Nikt nie ośmielił się przemówić, ale twarze wyrażały więcej. Bali się takiej interwencji i chociaż Demalis również poczuła strach, to uważała ją za mało prawdopodobną. Król Głębin nie miał interesu w takim czynie i to nawet jeśli jego żona była siostrą Keona.

Kochankowie GłębinTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang