Rozdział 102

74 4 3
                                    

Pov: Ricardo

Zjedliśmy nasze zamówione dania. Teraz Spacerujemy sobie miastem. Tak dokładniej to jesteśmy przy boisku na którym często trenuje Arion. Dzisiaj go tam akurat nie było. Jest już zachód słońca.

-Dziękuję Ci

-Za co?-pytam zdziwiony.

-Za tą randkę. To było bardzo słodkie

Uśmiecham się na to urocze wyznanie. Słodkie.

-Spoczko

Idziemy dalej w ciszy. Dochodzimy na most. Widzimy piękny widok na zachodzące słońce. Stajemy przy barierce. Spoglądam na różowo włosego chłopaka. On za to, patrzy się na zachód. Po chwili on też zaczyna patrzeć się na mnie.

-Co się na mnie tak patrzysz? Popatrz jaki piękny zachód słońca masz, a nie-śmieje się Garcia.

-Ty jesteś ładniejszy

-Weź, bo się zarumienię

Zbliżam się do chłopaka. Nasze twarze są teraz bardzo blisko siebie. Wtedy on się przysuwa i mnie całuję. Ja oddaje pocałunek. Po chwili się odsuwa. Uśmiecham się lekko zarumieniony. On tak samo. Już nic więcej nie mówimy tylko patrzymy się na malujący się przed nami zachód słońca.

Pov: Olivier

W tym samym czasie:

Kolejne łzy spływają po moich policzkach. Dlaczego? Tęsknię. Jednak tęsknię za Polską... Za mamą... Za Kaliną... Ehh... Nawet tydzień tu nie jestem, a już jest mi przykro. Ciężkie życie osoby wrażliwej.

Nagle słyszę otwieranie drzwi.

Kurna to Aitor.

Szybko wycieramy oczy i poprawiam włosy.

-Cześć. Coś się stało?

-Eee nie. Czemu pytasz?

-Tak jakoś. To co, oglądamy jakiś film?

-Jasne

Ja zaczynam przygotowatwać miejsce w którym będziemy siedzieć, a on poszedł po jakieś przekąski do kuchni.

No to ogladąmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mata. Bayoo<33

250 słów


Have you ever love me?Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt