Rozdział 7

397 49 11
                                    

Astrella

Poranek nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Przeciągnęłam się, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zdałam sobie sprawę, że Kyle śpi obok mnie. Leżał na plecach, mając lekko uchylone usta, przez które spokojnie oddychał. Mój wzrok automatycznie zjechał na jego odkryty, umięśniony brzuch. Jego skóra miała ciepły, złocisty odcień, który kontrastował z białą pościelą.

Zarumieniłam się na samo wspomnienie ubiegłej nocy. Nie żałowałam, że się do siebie zbliżyliśmy. Oboje w końcu tego chcieliśmy. I musiałam przyznać, że nawet chętnie bym to powtórzyła. Szczególnie że po wszystkim Kyle zabrał mnie pod prysznic i umył moje ciało. Bez przerwy czule mnie całował i szeptał, że jestem piękna. Często też pytał, czy wszystko w porządku, albo czy coś mnie boli. Zasnęliśmy również wtuleni w siebie.

Miałam jeszcze sporo czasu, by wrócić do domu i przygotować się do spotkania z Sadie. Polubiłam ją już podczas naszego pierwszego spotkania. Byłam pewna, że wścieknie się, że wylałam na nią kawę, ale wcale się tak nie stało. Chciałam ją trochę poznać, bo praktycznie nic o niej nie wiedziałam. Miło byłoby też mieć jakąkolwiek młodszą koleżankę, bo głównie to otaczałam się starszymi ludźmi.

– Dzień dobry.

Wróciłam wzrokiem do twarzy Kyle'a, gdy usłyszałam jego zachrypnięty głos. Obrócił się na bok i wtulił w moje ciało.

– Wyspałeś się?

– Spałem jak dziecko. Musisz częściej tu zostawać na noc.

– Wtedy szybko byś się mną znudził – powiedziałam, przejeżdżając palcami po jego włosach.

Od razu podniósł głowę, by na mnie spojrzeć.

– Nieprawda, nie nudziłbym się. Ale mógłbym się uzależnić. Masz czas, żeby zjeść razem śniadanie?

– Mam. – Kiwnęłam lekko głową i pocałowałam go w kącik ust. – W ogóle mam siniaka na udzie – zaśmiałam się i podniosłam nogę, żeby mu pokazać. Nie był na szczęście duży i był dość wysoko, więc wiedziałam, że nawet jak będę miała ubrane spodenki, to raczej nie będzie go widać.

– Tak mocno cię chwyciłem za nogę? Przepraszam.

– Nie musisz przepraszać, nie boli mnie. To co? Wstajemy? Marzy mi się kawa – powiedziałam, przeciągając się ponownie. – Może wypijemy w ogrodzie?

– Chętnie. Możesz iść do łazienki, jeśli chcesz, a ja zrobię nam kawę.

Jednak Kyle'a nie było w domu, kiedy wyszłam po kilku minutach z łazienki. Przeszłam cały budynek wzdłuż i wszerz i faktycznie nigdzie go nie było. Na wyspie w kuchni stały dwie filiżanki z kawą, dlatego chwyciłam jedną i wyszłam z domu, siadając na fotelu za domem. Jego telefon leżał w kuchni, więc nawet nie mogłam do niego zadzwonić.

Na szczęście dość szybko wrócił i usiadł obok mnie, kładąc na stoliku talerz ze świeżymi drożdżówkami i swoją kawę.

– Byłeś w piekarni? – zdziwiłam się.

– Tu na rogu. Nie wiedziałem, jakie lubisz, więc wziąłem różne. Z wiśniami, jagodami, truskawkami, jabłkiem. – Zaczął mi pokazywać, która drożdżówka jest z czym. – Możesz wybierać, bo mi to obojętne. Wszystko zjem.

– Jesteś kochany, że o tym pomyślałeś.

– No wiem. – Puścił mi oko i podał talerzyk. – Wczoraj przegraliśmy.

– Co? – zapytałam, nie wiedząc, o czym mówi.

– Mecz wczoraj oglądaliśmy. Kosza.

– Aaa! Już o tym zapomniałam. Kompletnie mi to wyleciało z głowy. Chyba musiałam być zajęta czymś innym – zaśmiałam się i byłam pewna, że przy okazji się zarumieniłam.

Bases Of LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz