Rozdział 6

28 6 0
                                    

Percy pracował pod osłona dnia i nocy. Był już zmęczony, ale nie mógł zrobić sobie wolnego. Rzadko widział z rodziną, więc jak tylko nadarzyła się okazja chciał się z nimi spotkać. Fred zadzwonił do niego późno, ale Percy i tak się zgodził. Fred razem z Audrey planowali wesele, które miało się odbyć już za kilkanaście tygodni. Jednak jego brat wyglądał na całkowicie spokojnego człowieka. Byli u krawcowej dopasować garnitur. Percy pierwszy się zjawił. Zawsze był punktualny. Reszta przyszła spóźniona.

- Musisz mi w końcu powiedzieć czy z kimś przyjdziesz czy nie - powiedział Fred.

- Jeszcze nie wiem czy z kimś przyjdę.

- A ta dziewczyna z pracy? Amore? - zapytał Bill.

- Jaka Amore? - zapytał Charlie.

- Tylko z nią pracuje. To nic takiego. - powiedzial Percy.

- Nie lubisz jej? - zapytał Ron.

- Jest świetna - powiedział Bill - Percy ma słabość na jej punkcie.

- Wcale nie. To dziewczyna z pracy - powiedział Percy.

- Oliver powiedział, że często się widujecie - powiedział George.

- Oliver się myli. Znam Amore ze szkoły. Nie lubiłem jej, teraz jestem zmuszony widzieć ją w pracy. Nasza relacja jest koleżeńska. Koniec tematu.

- Ale jesteś uparty - powiedział Fred - Weź ją po prostu zaproś gdzieś i tyle.

- To nie takie łatwe - powiedział Percy zakładając ręce na piersi - Nawet nie wiem czy ona ma kogoś czy nie. Prawie nic o niej nie wiem.

- Słuchaj, wiesz, że dam ci tyle czasu ile tylko chcesz z znaleziem osoby, z którą pójdziesz na mój ślub, ale Audrey stresuje się najmniejszymi rzeczami, wiec radzę ci się zdecydować. Ale będę czekał tak długo jak tylko będę mógł.

Percy wrócił do domu. Wymęczyli go tymi pytaniami. Może i trochę lubił Amore, ale nie wiedział czy lubi ją jaki kogoś więcej. Jego pierwszy związek nie skończył się dobrze. Nie chciał wchodzić w następny i myśleć, że skończy się tak samo jak tamten. Po rozstaniu z Penelopą zatracił się w nauce i próbował ukryć cierpienie, które ciągle mu towarzyszyło. Minęło sporo czasu zanim zapomniał o Penelopie. Z jego zamyślenia oderwał go dzwoniący telefon.

- Halo?

- Hej, Percy, to ja. Dzwoniłam już wcześniej, ale ciebie nie było. Nie bedzie mnie w tym tygodniu w pracy. Wszystkie papiery są u mnie na biurku. Madison ci wszystko powie.

- Czemu cię nie będzie? - zapytał czując dziwne ukłucie w sercu. Zignorował to.

- Problemy rodzinne. Nic takiego, ale muszę jechać do mamy - powiedziała i westchnęła - Do zobaczenia za tydzień, Percy.

Amore rozłączyła się zanim Percy zdążył wypowiedzieć słowo. Słyszał po jej głosie, że jest zdenerwowana. Wiedział, że miała skomplikowane stosunki z rodziną i ich relacja była skomplikowana. Chciał jej jakoś pomysł, więc zanim zdążył przemyśleć sprawę wykręcił numer i zadzwonił do niej.

- Percy?

- Dzwonię, żeby się zapytać... Wszystko dobrze?

- To nic takiego, Percy. Po prostu mama znowu jest... sobą. Wrócę za parę dni.

- Jesteś pewna, że to nic takiego? - zapytał. Amore zaśmiała się.

- Tak, Percy. Zadzwonię do ciebie jak będę u mamy - powiedziała.

- W porządku - powiedział z lekkim uśmiechem - Muszę kończyć. Mam dużo papierów do ogarnięcia.

Gdzieś z tyłu głowy Percy'emu chodziła myśl, żeby to Amore  zaprosić na ślub Freda i Audrey. Ostatni spędzali dużo czasu ze sobą i dużo rozmawiali. Nie wiedział czy to dobra decyzja brać dziewczynę, na którą połowę życia się narzekało. Irytowała go, a teraz z tego przerodziła się jakaś znajomość. Sam siebie zaskoczył.

Percy skupił się na swoich papierach. Dopiero późnym wieczorem znowu zadzwonił mu telefon i oderwał go od pracy. Odebrał i od razu usłyszał głos Amore, która powiedziała, że już jest w domu mamy.

- Dalej pracowałeś, co nie?

- Mam naprawdę dużo roboty - powiedział - To nic takiego.

- Ty naprawdę jesteś pracoholikiem. Madison mówiła mi, że nie umiem się oderwać od pracy, ale aż tak, Percy?

- Ta praca się sama nie zrobi - powiedział kładąc się na kanapie.

-  Przydałby ci się dzień wolny. Czasem wyglądasz na okropnie zmęczonego.

- Nie dawaj mi wykładów, jak moja rodzina. Radzę sobie. Nie potrzebuje niańki.

- Nie robię za twoją niańkę, tylko czasem wyglądasz jak wrak człowieka, a i tak siedzisz w pracy.

- Nie jestem wrakiem człowieka - powiedział - Czasem każdy bywa zmęczony, to normalne.

- Ty ciągle chodzisz zmęczony - powiedziała. Percy miał ochotę wywrócić oczami i się rozłączyć, ale wiedział, że ma rację - Muszę kończyć, Percy. Mama znowu zaczyna swoje. Czuję się z nią jakbym znowu była nastolatką. Zadzwonię jutro.

Percy się rozłączył i wrócił do pracy. Zasnął na kanapie, później niż zwykle kładł się spać. Naprawdę powinien odpocząć.

Miłość Kwitnie Wiosną | Percy Weasley Where stories live. Discover now