Rozdział 12.

865 68 16
                                    



Parker

Słyszę trzaśnięcie drzwiami, a zaraz potem odgłos zbliżających się kroków. Wiem, co zobaczy Cameron, kiedy wejdzie z powrotem do salonu, ale uważam, że i tak wytrzymałam długo. Serio, przez całą wizytę mojej matki udało mi się powstrzymać od komentarzy, przewracania oczami i posłania jej do wszystkich diabłów. To naprawdę sukces. Zresztą to Cameron wziął na siebie ciężar rozmowy, bo najwyraźniej moja matka uznała, że to on jest naszą lepszą połową, i wolała szczebiotać z nim.

Jeśli ktoś jeszcze raz wypowie przy mnie słowo „tiul", to zacznę krzyczeć, przysięgam.

Tymczasem oplotłam dłonie na karku, łokcie oparłam na kolanach i bujam się w przód i w tył, odkąd Cameron poszedł odprowadzić matkę do drzwi.

– Mam pochować wszystkie ostre narzędzia? – słyszę i wzdycham.

– Tak – mamroczę.

– Może jeszcze wezwać egzorcystę?

– Przyda się.

– Okej, ale jak zaczniesz wykręcać się na wszystkie strony i biegać po suficie, to spieprzam – śmieje się, a i ja prycham pod nosem, choć niechętnie.

– Jestem zmęczona – jęczę i znów dobiega mnie ten niski, chrapliwy śmiech, który wyczynia cuda z moim ciałem. Jezu, gdyby tak Cameron nagrał ASMR-a i jedynie się w nim śmiał albo coś szeptał, od razu miałabym milion wyświetleń na YouTubie.

– Zmęczona? – pyta miękko i nagle orientuję się, że musiał się zbliżyć. Unoszę odrobinę głowę i nagle napotykam tuż przed sobą błękitne spojrzenie Camerona. Taksuje nim moją twarz, a ja nie rozumiem kompletnie, dlaczego ten typ uśmiecha się do mnie słodko.

Jest z pewnością psychopatą.

– Tak – szepczę.

– A jeśli obiecam ci spokój do końca dnia, ciszę i chińskie żarcie z dowozem pod same drzwi, to poczujesz się lepiej? – Krzywię się. – I... – dodaje pospiesznie, widząc moją minę – żadnych ludzi. Ani jednego ludzia. Obiecuję. Tylko ciemność, jedzenie, spokój. Co ty na to?

Kiedy tak mówi, to brzmi nawet mądrze.

Mimo wszystko mrużę oczy.

– Co chcesz w zamian? – pytam, bo wiem, że to nie może być tak proste.

– Pozwolisz mi tu posprzątać – odpowiada od razu, a jego policzki oblewają się czerwienią.

Nawet urocze, myślę sobie, o ile nie byłoby jednocześnie tak głupkowate.

Rozglądam się po salonie.

– Tu jest czysto – mamroczę, bo, serio, ten gość wylizał mi mieszkanie, kiedy byłam w szpitalu, i jestem niemal pewna, że nigdy nie żyłam w takim porządku.

– Tak, cóż... – Chrząka. – Nie. – Unoszę prawą brew.

– Nie?

– Nie po cameronowemu.

Do prawej dołącza lewa.

– Czy jest coś, co powinnam wiedzieć, Cam? – pytam powoli, bo... naprawdę. Ten kretyn jest miły. Proponuje mi wieczór marzeń. Chce posprzątać mi chałupę. I jeszcze ani razu mnie nie obraził, odkąd wrócił...

Kurwa.

– Co powiedziałeś mojej matce? – warczę, wstając gwałtownie, przez co Cameron, który dopiero co kucał przede mną, ląduje na tyłku.

The ASMR (Arrogant-Sexy-Messy-Roommate)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz