Wypchane kwieciem gardła

10 0 0
                                    

Oczy szklane jak wiktoriański hrabski kieliszek
Chciałoby się je potrzeć a potem wyrwać wraz z nerwem
Ciało mimo że nieruchome pragnie skręcić się jak ręcznik wykręcany z nadmiaru cieczy
Może rubinowej a może pomidorowej
Palce wydawały się odmarzłe
Ale żadnej temperatury nie wykazywały

To nic wielkiego
Dwa gardła tak samo niemogące oddychać
Tak samo wypchane oderwanymi płatkami soczystych kwiatów
Wargi rozciągnięte w sardonicznych uśmiechach
To bezpieczne razem się krztusić

Serce rozpoznaje serce to jawny bluzg
Rana rozpozna ranę na podobnym lub identycznym stopniu jątrzenia się
Jeśli zakażenie okaże się bliźniacze
głaskać będzie po skórze słodkim narkotycznie miodowy
dreszczem bólowym
Takim samym jak umiejętne szwy

Wraz ze wbiciem w skórę na szczęście tylko odrobinę sterylnej igły
Pewnej pachnącej świeżym bandażem nocy
Maj stał się czerwcem

Dziwna PoezjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz