t/w: krew, przemoc itp.
***
20.10.2021Nikłe światło oświetlające tylko nie wielką część pokoju. Przy ścianach ustawione jakieś dziwne beczki i worki, a na środku niewielki stolik z kieliszkami i buletką po wódce. Absolutnie nic nie zgadzało się z jego ostatnią zapamiętamą wizją wnętrza, w którym się znajdował. Chciał coś powiedzieć, ale uniemożliwiła mu to taśma, którą miał na ustach. Ręce i nogi miał ciasno związane, więc jakikolwiek ruch także był nie wykonalny.
Drzwi w rogu pomieszczenia otworzyły się i weszło przez nie kilka osób. Przez panujący półmrok nie widział dokładnie kto to był. Poczuł, jak ktoś chwyta go i ciągnie za włosy do góry.
— Gdybyś od początku się słuchał, nie skończyłbyś tak. — Usłyszał kobiecy głos.
Po tych słowach uścisk zelżał, jednak tylko na krótką chwilę bo zaraz poczuł mocne uderzenie w brzuch. Zgiął się w pół, chcąc złapać się za obolałe miejsce, jednak nie mógł ruszyć zakutymi w obcierające go kajdanki rękami. Znowu usłyszał głos, tym razem brzmiący męsko i śmiechy osób z tyłu. Nie dosłyszał słow, a może w ogóle nie chciał ich słyszeć. Bał się. Nie miał zielonego pojęcia ile czasu był nieprzytomy i nie wiele pamiętał z rzeczy, które robił przed tym. Bolało go właściwie wszystko, a najbardziej brzuch w który przed chwilą został kopnięty.
Chwilę później poczuł kolejne uderzenie, tym razem w głowę. Później kolejne i kolejne, aż przestał liczyć. Po chwili, która dla niego wydawała się wiecznością uderzenia ustały. Chciał coś zrobić, ale zanim zdążył choćby kiwnąc palcem poczuł okrony bół zaczynający się na karku, a przechodzący po chwili przez całe ciało. Chciał krzyknąć, ale po prostu się nie dało. Krew rozbryzgała się na ściany i osoby, które stały najbliżej. Rzecz jasna na nikim nie zrobiło to szczególnego wrażenia. Ułamek sekundy później nie czuł już zupełnie nic.
***
Teraźniejszość, 24.10.2021Edgar otworzył oczy leniwie się przeciągając. Ziewnął rozglądahąc się po pokoju i próbując dowiedzieć się gdzie jest, bo to napewno nie był jego dom. Z chwilą, w której zobaczył Draco wchodzącego do pokoju przypomniał jednak sobie, że został u niego na noc. Wczorajszego wieczoru, podczas spotkania ze swoim szefem, a raczej już przyjacielem był strasznie zmęczony, więc ten pozwolił mu przenocować. Mężczyzna był wdzięczny, bo droga z miejsca zamieszkania Draco do jego to nie było dziesięć minut.
Gdy czerwonowłosy zauważył, że jego gość wstał uśmiechnął się i usiadł na skraju łóżka.
— Chodź, zrobiłem Ci śniadanie. — Powiedział.
— Wiesz, że nie musiałeś.. — Edgar czuł się trochę zmieszany i bał się, że za bardzo narzuca się przyjacielowi.
— Mówisz, jakbym miał z tym jakikolwiek problem. — Machnął ręką, drugą podając Edgarowi, aby pomóc mu wstać.
Oboje przeszli do kuchni, gdzie na stole Edgar ujrzał dwie porcje naprawde dobrze wyglądających naleśników. Podziękował jeszcze raz gospodarzowi po czym oboje zabrali się do jedzenia. Śniadanie smakowało tak jak wyglądało, a nawet lepiej. Czarnowłosy musiał przyznać, że Draco umiał gotować.
Po posiłku włączył swój telefon chcąc odpisać na wiadomości, na które nie patrzył od wczoraj. Przewrócił oczami widząc cztery nie odebrane połączenia od Fanga. Czego on chciał? Gdyby chodziło o śledztwo napewno zadzwoniłaby Janet albo Collete, on raczej nie zajmował się takimi sprawami i był bardziej zbliżony swoją pozycją do tej Edgara — oboje po prostu przyglądali się postępami dziewczyn. Skoro nie chodziło o sprawę to chłopak uznał, że to nic ważnego i postanowił nie oddzwaniać.
— Robisz coś dzisiaj? — Zapytał Draco siadając na kanapie.
— Nie specjalnie, a co?
— Może zostałbyś u mnie, możemy pooglądać jakiś serial czy co tam chcesz. — Rudowłosy brzmiał naprawdę ciepło i Edgar nie mógł w żaden sposób tego wyjaśnić, ale czuł się dziwnie na dźwięk jego głosu. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
— Czemu nie? — Zgodził się ponownie wyłączając swój telefon.
Czerwonowłosy przysunął się do niego obejmując go i kładąc głowę na jego ramieniu. Edgar lekko się zestresował takim posunięciem z jego strony, ale nis protestował. Szczerze, było to przyjemne. Draco sięgnął po pilot, by włączyć telewizję. Na ekranie wyświetliło się coś, co wyglądało na jakiś program przyrodniczy. Kobieta trzymająca malutkiego gryzonia na rękach mówiła coś do kamery, niestety w języku innym niż angielski, więc przyjaciele nie zrozumieli nic. Czerwonowłosy przełączył kanał jeszcze kilka razy, aż natrafił na jakiś serial, któremu postanowili dać szanse.
Po kilkunastu minutach zrobił się jednak nudny, więc Draco znowu użył pilota. Tym razem trafili na wiadomości. Na ekranie pojawiła się kobieta ubrana w elegancki strój i z włosami upietym koka. Zaraz po niej pojawiło się zdjecie... Poco? Edgar momentalnie skupił się tylko na telewizji, podobnie jak i Draco.— Otrzymaliśmy właśnie szokujące wieści odnośnie sprawy zaginięcia dwudziestoczteroletniego Poco Hewstona. — Mówiła prezenterka. — Mężczyzna został znaleziony martwy w jednym z miejskich barów przy ulicy Bow. Bardzo szybko policji udało się jednak aresztować mężczyznę, który najprawdopodobniej jest sprawcą.
W tym momencie na ekranie pojawiła się znajoma twarz. Edgar otworzył lekko usta niedowierzając w to, kogo widzi. Otóż na ekranie telewizora znajodwała się fotografia Fanga.
— Dwudziestotrzyletnie Fang Davson został przed chwilą aresztowany pod zażutem morderstwa pana Hewstona. Aktualnie trwają jego przesłuchania. Po więcej informacji w tej sprawie zapraszamy już dzisiaj po czternastej.
Kobieta znikneła z ekranu, a po charakterystynym przejściu, tym razem mężczyzna zaczął mówić o jakiś wyoadku samochodowym. Edgar jednak już go nie słuchał. Wstał powoli z kanapy próbując przetworzyć w swojej głowie to, co chwilę temu usłyszał. "Poco nie żyje? Zabił go Fang? To nie ma sensu!" Złapał za swoje czoło, drugą ręką podpierając się na stole. Draco wstał i chwycił go lekko za zamiona.
— Usiądź, jesteś w szoku, musisz ochłonąć.
Istotnie, trudno nie być zszokowanym po tym, jak się usłyszało takie rzeczy o swoich znajomych. Mężczyzna jednak nie posłuchał rady przyjaciela, zamiast tego podszedł do stołu zabierając swój telefon.
— Draco, przepraszam, ale muszę jechać na policję. — Powiedział patrząc na przyjaciela.
— Rozumiem, też bym tak zrobił na twoim miejscu. — Skinął głową. — Chodź, podwiozę Cię, autobusem dojedziesz tam za rok.
Po tych słowach oboje ruszyli do wyjścia z mieszkania rudowłosego. Edgar miał zbyt dużo pytań i zbyt mało odpowiedzi, w telewizji nie powiedzieli właściwie nic konkretnego. Liczył jednak, że dowie się więcej na policji.
———————————————————
W ósmym rozdziale w końcu zaczęło się coś dziać, no way. No nic, liczę na to, że ktoś dotrwał do tego mometu haha. I tak, to jest fangar.
Pozdrawiam <33
CZYTASZ
You look beautiful tonight; fangar
RomanceKto by pomyślał, że w dosłownie kilka sekund można zmienić wszystko? Tak właśnie było w przypadku Edgara. Z idealnie ułożonego życia, dobrego zarobku i relacji z przyjaciółmi zrobiło sie istne piekło. A gdzieś w całym tym wirze incydentów był Fang...