Rozdział 58

137 8 3
                                    

-Skończyłam-mruknęłam i podałam mu kartkę.Wtedy właśnie do pokoju wszedł wkurwiony ojciec.

-Mela! Do cholery jasnej, zaraz lanie pasem dostaniesz!!-krzyknął. A Maks się uśmiechnął kpiąco. Spojrzałam na tate i wiem,że on wie o aucie. Boże mogłam mu wcześniej powiedzieć,ale i tak bym dostała. Dobra spróbujemy innej taktyki.

-Okej, tato. Miałam ci o tym powiedzieć ale później, wtedy jak mówiłam ci, że musimy o czymś pogadać.-powiedziałam cicho. On na mnie spojrzał i się lekko uśmiechnął.

-Maks wyjdziesz na chwilę?-zapytał go, a ja już wiedziałam,że dostanę to lanie. Chłopak wyszedł, a tata jak zwykle do stawił sobie krzesło do mojego łóżka.-Mela, jak mi powiesz dlaczego zrobiłaś rysę na moim aucie to nie dostaniesz lania, tylko ma to być szczere.

-Okej, robiłam przejścia i kopnęłam przez przypadek Kamyka,który odbił się od ziemi i poleciał na auto. Przepraszam to był przypadek wiem, że jesteś zły ale to niechcący było.-wyjaśniłam, pod koniec mówiłam już błagalnym głosem. Patrzył na mnie i badał mnie wzrokiem.

-Dobra pójdziemy na kompromis. Jeśli dzisiaj mi choćby zapyskujesz to dostaniesz lanie za auto, jak będziesz dzisiaj grzeczna to twoja nagroda to brak lania. -powiedział, ja skinęłam głową. On sie uśmiechnął i mnie przytulił co odwzajemniłam.-Dobra, a jak ci idzie z Maksem?

-Szczerze to nie wiem. Na razie chyba git jest.-odpowiedziałam na jego pytanie. On sie zaśmiał i wyszedł z pokoju,  a wrócił Maks z kartką  w ręku. Usiadł na łóżku i na mnie spojrzał.

-----------------------------------------------------------------
Wesołych świąt🎄

Rodzina AndersonWhere stories live. Discover now