Rozdział 12

1.1K 58 3
                                    

Od ucieczki Tauriel i Legolasa minął tydzień, elfy nie wiedziały dokąd mogłyby się udać. W każdej wiosce w odległości kilkuset mil od Mrocznej Puszczy byli strażnicy z Leśnego Królestwa. Thranduil dokładnie zadbał, by ich odnaleziono. Rudowłosa elfka coraz bardziej obawiała się o swoje życie. Parę razy gdy była sama atakowali ją wieśniacy, oczywiście za rozkazem króla. Mimo, że byli ludźmi to woleli mieć go za sojusznika, jednak ona była przygotowana na wszystkie ataki, za dobrze znała swego Króla, by nie wiedziała do czego jest zdolny.

***

Ostatni napad na dziewczynę był 2 dni temu. Tauriel w końcu mogła poczuć trochę wolności. Zero rozkazów, patroli, ćwiczeń, tylko ona, natura i jej ukochany. A skoro o nim mowa. Legolas nie wiedział nic o atakach na elfkę, ona po prostu nie chciała go martwić. Gdyby się o nich dowiedział, to pobiegłby do ojca i powiedziałby mu prosto w twarz co o  tym wszystkim myśli, lecz najpierw schowałby Tauriel w bezpiecznym miejscu. Teraz siedział sobie na polanie obok domu Beorna i ostrzył sztylet. Od jakiegoś czasu bacznie przyglądał się swojej ukochanej, zmieniła się. Zawsze grzeczna i posłuszna Kapitanka Straży, a teraz zbuntowana uciekinierka. Jednak nie tylko to się zmieniło. W ostatnich dniach jakby go unikała, chodziła zestresowana, lecz nic nie mówiła. Książę miał tego dosyć i chciał, aby elfka mu wszystko wyjaśniła. Skierował się w stronę lasu, w którym przebywała elfka

- Tauriel możemy porozmawiać? - spytał podchodząc do niej.

- O co chodzi?

- Wszystko dobrze?

- Tak, ale nie rozumiem dlaczego pytasz?

- Ostatnio inaczej się zachowujesz. Chodzisz gdzieś, nie ma cię pół dnia, a potem wracasz i jesteś zestresowana. Chcę wiedzieć dlaczego

- To nic takiego

- Proszę cię powiedz mi. Chcę ci pomóc, lecz musisz mi wszystko wyjawić

- Uważaj! - krzyknęła elfka rzucając się na przyjaciela

- To była strzała? - spytał zdziwiony

- Tak

- Ale skąd tu...

- Później ci powiem, a teraz uciekajmy - powiedziała Tauriel ciągnąc go za rękę w powrotną stronę do domu.

Po krótkim biegu zatrzymali się na polanie, na której Legolas niedawno siedział. Spojrzał na Tauriel rozgniewanym wzrokiem.

- Mogę wiedzieć co się przed chwilą stało? - spytał

- To byli ludzie

- Zauważyłem, ale czego oni od nas chcieli?!

- Twój ojciec rozkazał ludziom, by nas schwytali. Obiecał im wysoką nagrodę jeśli przyprowadzą nas z powrotem do królestwa

- Skąd to wiesz? - spytał zdziwiony

- Bo parę razy mnie zaatakowali, a gdy myśleli, że nie zdołam im uciec to mówili o tym między sobą

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- Bo wiedziałam jak zareagujesz

- To znaczy?

- Nie pozwalałbyś mi nigdzie samej chodzić albo byś pobiegł do ojca i mu nawytykał. Legi on tylko na to czeka, żebyśmy zrobili jakiś błąd, a on to wykorzysta.

- Musimy stąd uciekać. Pewnie strażnicy już tu idą

- Ale dokąd? - spytała przerażona - wszędzie są strażnicy, prędzej czy później i tak nas złapią

- Jest jedno miejsce, do którego możemy się udać

- Gdzie?

- Pamiętasz to piękne miejsce pod wzniesieniem?

- Tak

- Nikt oprócz nas nie wie o jego istnieniu

- To zbyt niebezpieczne

- Dlaczego?

- Bo to jest w Mrocznej Puszczy. Wszędzie są strażnicy. A poza tym będziemy musieli coś jeść, a zapasy starczą nam może na tydzień.

- Ale to jest nasza jedyna szansa

- Nieprawda - odparła elfka, co mocno zdziwiło Legolasa -myślę, że Thranduil nie spodziewa się, że udamy się w pobliże krasnoludów

- Mówisz o Erebor?

- Nie, raczej o Dale

- Nie wiem czy to dobry pomysł. To co najmniej 2 tygodnie drogi.

- Wiem, ale tam będziemy bezpieczni.

- Skoro tak uważasz - powiedział podchodząc do niej.

- Co robisz? - spytała roześmiana, gdy Legolas próbował ją pocałować

- Coś czego od dawna nie robiliśmy.

- A może ja tego nie chcę?

-  A ja wiem, że chcesz

- Tak? To mnie złap

Elfka zaczęła uciekać przed elfem jednak szybko została złapana. Nie zamierzała się tak łatwo poddać, dlatego zaczęła się szarpać. Legolas nie mogąc jej utrzymać położył ją na ziemi i przycisnął jej ręce nad głową, by nie mogła nimi ruszać.

- Puść mnie! - krzyknęła śmiejąc się

- Ani mi się śni.

- Ale musimy ruszać

- Możemy wyjazd przełożyć na później - odpowiedział elf składając jej pocałunki na szyi - ale teraz zajmiemy się czymś innym...

***

Thranduil siedział wściekły na swym tronie. Strażnicy codziennie do niego przychodzili i mówili gdzie znajdują się Tauriel z Legolasem, lecz gdy po nich szli, to oni gdzieś znikali. To bardzo złościło króla. Jednak się nie poddawał, zrobi wszystko by dwójka elfów wróciła z powrotem.

- Panie - powiedział strażnik wchodząc do sali tronowej

- Macie ich? - spytał

- Niestety nie. Ludzi znów ich zaatakowali, lecz im uciekli.

- Czy ci ludzie nie mają pojęcia, że jak są razem to ich nie złapią?! Przekaż im, że mają atakować gdy są rozdzieleni.

- Tak jest

- Wiadomo gdzie są teraz?

- Jakiś człowiek powiedział, że mają ruszyć w stronę Dale

- Wyślij strażników i tym razem nie wracajcie bez nich.

- Oczywiście Panie. Tym razem ich złapiemy

******************************************************************************

Dziś wyjątkowo szybko napisałam, zacznę pisać kolejny rozdział Zakazanej Miłości i  jutro dodam. Jestem tak zafascynowana elfami i ogólnie Śródziemiem, że idę zapisać się na lekcje łucznictwa :D A tak wracając do opowiadania to powiem szczerze, że Thranduil nie da im chyba spokoju dopóki ich nie złapie i nie ukarze. Mam w głowie fajny pomysł na karę Tauriel i reakcje Legolasa ale to dopiero w następnym rozdziale lub jeszcze następnym. Wszystko się okaże jak wena mi na to pozwoli.

- Tauriel

Miłość przezwycięży wszystko, nawet śmierćWhere stories live. Discover now