Rozdział 4

2.1K 171 27
                                    

Czytasz? Zagłosuj/Skomentuj!
Scorpius

Leżałem w łóżku i nie mogłem zasnąć.

Natarczywe myśli nie dawały mi spokoju ani na sekundę.

Zamknąłem oczy, a w mojej głowie wydarzenia z całego dnia przemknęły jak cień przysłaniający słońce.

Jazda samochodem z Alem i Weasley, dzielenie przedziału z Krukonkami.

Te obrazy były mętne, jakby były tylko snem albo przeszłością, którą pamięta się ze starych zdjęć.

Jazda bryczką i wreszcie rozmowa z dyrektorką.

Nie potrafiłem wymazać z pamięci jej smutnego spojrzenia...

Uratowałem siebie i moich znajomych przed katastrofą.

Powinienem się cieszyć, ale nie umiałem.

Dowiedzieli się.

Zdają sobie sprawę, że widzę testrale.

Nie chciałem pamiętać tego, co kiedyś widziałem tego, co wtedy czułem...

Panicznego strachu.

Zdziwienia i zagubienia .

Byłem taki mały...

To nie ja, jednak przeżyłem to najbardziej.

Evie- pomyślałem.

Dreszczyk zakradł się. aż po kołnierz mojej koszuli.

Wstałem pośpiesznie z łóżka i po cichu, uważając by nikogo nie zbudzić, opuściłem dormitorium. Zszedłem po schodach do Pokoju Wspólnego i tak jak się spodziewałem, ujrzałem ciemnowłosą dziewczynę skuloną w szmaragdowym fotelu. Ogień palący się w kominku, rzucał światło na jej chudą sylwetkę. Od razu zauważyłem łzy, spływające po jej zaczerwienionych policzkach.

I ten tusz na mokrej skórze.

Słuchała muzyki ze swojej starej mp3.

Chyba zorientowała się, że ktoś ją obserwuje, bo podniosła głowę i wlepiła we mnie wzrok.

Podszedłem do niej po cichu i kucnąłem przy fotelu, na którym siedziała.

Mimo ognia czułem chłód. Byłem boso podobnie jak ona.

Jednym machnięciem różdżki wyczarowałem ciepły koc, którym od razu nakryłem trzęsącą się dziewczynę. Usiadłem na dywanie i oparłem ramię na fotelu.

Wyjęła z uszu słuchawki i powiedziała cichym, łamiącym się głosem.

- Dzisiaj jest rocznica.

Pamiętałem.

Wspomnienia w ten dzień z jakiegoś powody były wyraźniejsze.

Mieliśmy 9 lat. Po Bitwie o Hogwart najzagorzalsi zwolennicy Voldemorta, którym udało się przetrwać wojnę, ukryli się przed Ministerstwem i poczęli planować zemstę. Spostrzegli, że jest ich za mało, by coś osiągnąć. Próbowali zwerbować także tych Śmierciożerców, którzy nie chcieli mieć już z nimi nic wspólnego.

Skierowali się do Malfoy Manor.

Tego dnia państwo Nott wraz z córką gościli tam na kolacji. Starzy znajomi Lucjusza nie otrzymali ciepłego powitania z jego strony. Kazał im się wynosić, więc jeden z nieproszonych gości wyjął różdżkę. Z jej końca wystrzeliło zielone światło, które trafiło prosto w pierś mężczyzny. Moja rodzina i nasi przyjaciele- wszyscy zbiegliśmy do holu. Widzieliśmy tę przerażającą scenę na własne oczy. Zaklęcia świstały po całym pomieszczeniu. Mój ojciec postanowił, że przeteleportujemy się w jakieś bezpieczne miejsce. Narcyza, moja babcia, nie chciała opuścić domu. Była w szoku. Jej oczy wyglądały na nieobecne. Próbowała się rzucić w stronę męża, ale jej syn ją zatrzymał. Szarpała się, krzyczała, ale nie mogła nic zrobić. Co jedynie narazić też własne życie...

Scorose|| ,,It isn't that hard boy, to like you or love you''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz