Prolog

463 58 18
                                    

- Miley! Wstawaj! - dobiegał głos z parteru jej domu.

Popatrzyła na zegarek i wstała. Popatrzyła na zawieszone ubrania na jej pierwszy dzień. Biała bluzka i czarna kloszowana spódnica. Wszystko idealnie wyprasowane. Uśmiechnęła się lekko i poszła do łazienki. Zdecydowała się na trochę mocniejszy makijaż. Usta pomalowała szminką w kolorze swoich ust, malinowym różem, nałożyła krem i pokład, jej cera była gładka. Nałożyła tusz na swoje długie rzęsy i zaczęła malować kreskę na lewej powiece. Po czym pomyślała, że to zbyt codzienny make-up i zmyła ją. Wyszukała rzadko przez nią używane cienie i wymalowała smoky-eye na obu powiekach. Gdy wreszcie wyglądało to tak jak chciała, zabrała się za włosy, które na razie były porozwiewane na wszystkie strony w nieładzie. Rozczesała je i popatrzyła na swoje blond loki. Nie trzeba było nic z nimi robić, zdecydowała się na odważny make-up, więc zostawiła skromne loki w ich naturalnym wyglądzie. Gdy wyszła z łazienki założyła swoją ulubioną bieliznę dla pewności siebie. Założyła wcześniej przygotowany strój, było ciepło, więc oszczędziła sobie rajstop. Nigdy nie lubiła nosić dużej biżuterii, więc założyła tylko bransoletkę z zawieszką infinity, którą dostała od przyjaciółki. Schodząc na dół była już gotowa, wzięła więc kawę.

- Kochanie, jestem z ciebie bardzo dumna - ucałowała córkę w czoło - wiem, że rozłączysz się z Vanessą, ale mam nadzieję, że rozumiesz jaka to dla ciebie szansa?

- Tak, mamo. Jestem szczęśliwa, że dostałam to stypendium i przenoszę się do Seattle - powiedziała całkiem szczerze. Przytuliły się. Miley wzięła torbę do której już wcześniej zapakowała swoje ukochane, białe conversy, zaś na nogi założyła czarne szpilki. Wzięła walizkę, która stała pod drzwiami już od kilku dni. Wsiadła do taksówki i uroniła łzę.

"Będę tęsknić Portland" - pomyślała.

Przyjechała pod akademik. Wręczyła kierowcy gotówkę i pomaszerowała przed siebie, szybko znalazła budynek C1 i weszła do środka, jej pokój 37 był otwarty, weszła do środka i zobaczyła dziewczynę leżącą na łóżku. Miała brązowe, krótkie włosy, ciemne oczy i zadarty nos. Była ładna, Miley pomyślała, że wygląda jak elf. Była bardzo zadowolona, że dziewczyna nie jest cała wytatuowana i nie ma kolczyków na całej twarzy. Jej strój był całkiem zwyczajny, jeansy i koszulka z nazwą jakiegoś zespołu. Była bardzo szczupła i właśnie podniosła wzrok.

- Co się tak gapisz do cholery!?

"No to się zaczęło" - pomyślała i od razu oblała się rumieńcem.







___________________________________________________

W kolejnej części zmienię narrację na pierwszoosobową.

Nowe życie MileyWhere stories live. Discover now