13

4.1K 199 5
                                    

- obiecuje...

Obiecałam coś co nie wiem czy dotrzymam.

Nie rozmawiałam z Carm od dwóch dni... nie może rozmawiać z różnych powodów, czasami czuję, że ją tracę, że nasza przyjaźń sensu na odległość nie ma.. wiem że przyjedzie na ferie ale one są za miesiąc. Chce je za tydzień! Tu i teraz!

Jest lekcja fizyki i pisze z Carm na telefonie.
Jak czytam jej wiadomości czuje, że jej się tam podoba i że chce tam zostać. Tracę ją bezpowrotnie... jedyny został mi Luke, ale też nie wiem czy siedzi tylko ze mną z litości. Nie potrzebuje od kogoś litości, potrzebuje tylko żeby się wygadać, wypłakać do kogoś. Czy o tak wiele proszę?

- Clary?- zapytał Luke. Czy on sam, zwłasnej woli do mnie przyszedł?! A nie ja do niego???

________________
Oczami Luke'a
________________

- Clary?- musiałem się dowiedzieć dlaczego wywołały moje słowa taką depresje u niej... męczy mnie to od kilku dni co mogło jej się stać. Chce ją wspierać pod tym względem, a na stówe nie ma do kogo iść bo jej przyjaciółeczka wyjechała. Po tym co jej zrobiłem należy jej się wsparcie.

- hmm?- powiedziała głosem wypranym z wszelkich emocji.
Co ja narobiłem?!
Pierwszy raz mam wyrzuty sumienia że tak potraktowałem laskę, ale jak ją taką widzę... żałuję, że jej to powiedziałem

- możemy pogadać- pomachała tylko głową na tak i poszliśmy do miejsca gdzie zawsze nikogo nie ma- wiesz... czy... no wiesz

- chcesz żebym ci opowiedziała o tym?- spuściła wzrok na buty. Nie chce jej bardziej ranić ale bez tego nie będę wiedział jak jej pomóc i nie wytrzymam bez tej wiedzy!

- powiesz? Chce ci pomóc, ale bez tego nie wiem jak

- i tak mi już nie pomożesz...- pojedyńcza łza spłynęła po jej policzku, odrazu ją ztarła- dlaczego w ogóle chcesz mi pomagać? Jesteśmy chyba wrogami- lekko się uśmiechnęła

- nie potrafie cię teraz zostawić samej

- skąd wiesz że jestem sama?

- gdy cię taką widzę to wiem, że teraz nie masz nikogo komu mogłabyś się zwierzyć, ale na mnie możesz liczyć

- boję się...- powiedziała łamiącym się głosem

- powiesz czego się boisz- próbowałem do niej mówić tak by nie wybuchła niepochamowanym  płaczem, nie chce widzieć gdy płacze... wole już widoki gdy jest zła i śmiesznie marszczy jej się nosek

- b- boje się stracić wszystko...
Ciebie... rodzinę... Carm... Życie...- ostatnie słowo mnie zamórowało, jak to życie?! Co ona opowiada!
Widząc moją minę zaczęła mi opowiadać- d-dawno temu... byłam z t-takim chłopakiem... Chrisem...
Wydawał s-się być w porządku a-ale - łzy zaczęły skapywać po jej policzkach- o-on taki nie był... b-bił mnie... ośmieszał... nie raz wtrafiłam d-do szpitala z ciężkimi urazami... czasami ledwo c-co przeżyłam... to s-się ciągnęło bardzo długo... groził mi że m-mnie zabije... kazał ćpać... wyżywał się nade mną... gdyby m-mnie Carmen nie znalazła w l-lesie to...- rozpłakała się nadobre, przytuliłem ją i powtarzałem uspokajające słowa. Jaki debil i psychopata mógł jej coś takiego zrobić! Zabił bym go własnymi rękami! Matko co ona musiała przechodzić! Jak ktoś mógł ją tak potraktować! Serca nie miał ani za grosz i robić takie świństwo tak wspaniałej dziewczynie! Nie dziwię się jej że lepiej było zostawić uczucia na boku... nie chciała więcej cierpieć- mogłam n-nie przeżyć...
Tak się boje że on wróci, że to wszystko wróci!

- zabije sukinsyna za to co ci zrobił. Jak on mógł?! Chory psychycznie idiota!

- idzie tu!- zaczęła majaczyć, sprawdziłem jej czoło, była rozpalona jak diabi- puść mnie! Muszę uciekać- wyrywała mi się, ale ja tylko wzmocniłem uścisk- nie! Nie idź stąd! Zostaw mnie! Ja nie chce!

- ćśś... tu nikogo nie ma, poszedł sobie już go nie ma, spokojnie... zawieziemy cię do lekarza okey? Ćśś...- powtarzałem jej gdy nie przestała majaczyć. To musiało trwać naprawdę bardzo długo... ale ona ma tylko 17 lat!
Po 5 min byliśmy na miejscu w samochodzie zasnęła więc podczas podróży nie było problemu z pilnowaniem jej by nie wyskoczyła z auta.

Zbili jej gorączke i wsiedliśmy do samochodu

- przepraszam...- powiedziała cichutko

- za co? P...- nie dała mi dokończyć tylko zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękoma

- robię tylko problemy! Przeze mnie straciłeś lekcje! Już drugi raz! To ja! Ja i moje bezsensowne problemy! Całe moje życie to cierpienie! Każdy patrzy krzywym okiem na mnie dlaczego taka jestem!- zaczęła ciszej- a bez uczuć jest łatwiej...

Nie zastanawiając się dłużej złapałem jej podbródek i popatrzyłem w oczy... miały wiele smutku, wiele cierpienia a zarazem miała coś co nie potrafiłem odczytać.

- zawsze ci pomogę- i ją pocałowałem nie myślałem o niczym tylko o tym co musiała przeżywać... potem przejeły nade mną emocje i myślałem tylko o jej cudownych ustach.

__________________________

Kolejny długi rozdział! Cieszycie się??? Jak myślicie czy Clary pozbiera się po tym z pomocą Luke'a?

Tym razem to jest najdłuższy rozdział ma 736 słów bez tego co teraz do was pisze! Next jak zawsze jutro!

Mamy przyszłość?Where stories live. Discover now