Gdy wpatrywałem się w sufit, usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju. Wiedziałem, że to mama, więc poprosiłem, żeby weszła. Usiadła na skraju łóżka tuż obok moich stóp. Popatrzyła na mnie troską w oczach.
- Harry, nie wstajesz do szkoły? - spytała po chwili.
- Um... Ja... Nie czuję się najlepiej - skłamałem. Co? Już ranek? Naprawdę spędziłem całą noc na badaniu swojego pokoju?
- Rzeczywiście, jakiś blady jesteś - stwierdziła. - W takim razie ubierz się, jedziemy do babci.
Kobieta wyszła z pokoju. Wolno podniosłem się z łóżka, podchodząc do szafy. Ubrałem się w czarne rurki i biały T-shirt oraz bluzę. W łazience ułożyłem włosy jak należy i popsikałem się dezodorantem. Cienie pod oczami rozmasowałem palcami, dzięki czemu wyglądały nieco lepiej. Obmyłem twarz wodą i otarłem ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki i, chwytając telefon i torbę podróżną, zszedłem do kuchni.
- Siadaj - nakazała mi moja matka.
- Nie - odmówiłem.
- Harry, musisz coś zjeść! - krzyknęła.
- Nie jestem głodny - mruknąłem.
- Jesteś głodny tylko tego nie czujesz, bo twój żołądek odzwyczaił się od przyjmowania posiłku - wytłumaczyła.
- Może masz rację - westchnąłem. - Ale... Co, jeśli zwrócę?
- Harry, po prostu spróbuj - poprosiła, wskazując na kanapkę z żółtym serem i pomidorem.
Z niezdecydowaną miną usiadłem przy stole, przysuwając do siebie talerzyk. Niepewnie wziąłem kanapkę w rękę i zbliżyłem ją do ust. Ugryzłem mały kęs. Czułem się normalnie. Jeszcze jeden. Ukłucie w żołądku, zaraz zwymiotuję. Nie poddam się. Jeszcze jeden i kilka następnych. Skończyłem oblizując palce. Mam patrzyła na mnie z dumą wypisaną na twarzy.
- Jak się czujesz? - spytała.
- Trochę mnie mdli - przyznałem się.
- Wypij coś.
Sięgnąłem po wodę i napiłem się z butelki. Po kilku minutach czułem się normalnie. Włożyłem talerzyk do zmywarki.
- Świetnie - powiedziała mi Anne.
- Jedziemy?
- Jedziemy.
Poszliśmy do przedpokoju. Ubraliśmy się. Ja tak, jak zawsze: skórzane buty, oliwkowa jesienna kurtka i niebieska beanie. Wziąłem swoją torbę i wyszedłem z domu. Podszedłem do czarnego BMW i otworzyłem jego bagażnik wkładając do niego bagaż. Zamykając go okrążyłem auto i usiadłem na przednim miejscu pasażera. Zapiąłem pas. Oparłem głowę o tył i przymknąłem oczy. Z zamyśleń wyrwało mnie trzaśnięcie drzwi, co oznaczało, że mama już wsiadła. Oprzytomniałem, gdy usłyszałem jej słowa.
- Co?
- Nie jest ci zimno?
Zaprzeczyłem ruchem głowy. Jechaliśmy w totalnej ciszy przez jakąś godzinę. Zatrzymaliśmy się pod wiejskim domkiem mojej ukochanej babci. Wysiadłem z samochodu i poszedłem po swój bagaż. Razem z mamą wszedłem do domu. Przywitała nas babcia.
- Harry, Anne! Co za niespodzianka! - ucieszyła się.
- Mamo, zostawiam go na weekend - powiedziała moja matka. - Mam nadzieję, że to żaden kłopot?
- Coś ty. Harry jest tu zawsze mile widziany - odparła radośnie starsza kobieta.
- Cóż... Przyjadę po niego w niedzielę wieczorem. Harry, bądź grzeczny, nie rób kłopotów i pod żadnym pozorem nie leż bezczynnie - nakazała moja rodzicielka.
![](https://img.wattpad.com/cover/48346253-288-k954979.jpg)
YOU ARE READING
Stop, Honey || Larry Stylinson Fanfiction
FanfictionSiedemnastoletni Harry nie miał w życiu łatwo. Wiele razy żartowało sobie z niego i dawało w kość. Wszystko zaczęło się powoli zmieniać, kiedy poznał Louisa. Czyli opowieść o dwójce nastoletnich przyjaciół, ich problemach i powoli rozwijającym się...