02.

7.8K 398 800
                                    

Gdy wpatrywałem się w sufit, usłyszałem pukanie do drzwi mojego pokoju. Wiedziałem, że to mama, więc poprosiłem, żeby weszła. Usiadła na skraju łóżka tuż obok moich stóp. Popatrzyła na mnie troską w oczach.

- Harry, nie wstajesz do szkoły? - spytała po chwili.

- Um... Ja... Nie czuję się najlepiej - skłamałem. Co? Już ranek? Naprawdę spędziłem całą noc na badaniu swojego pokoju?

- Rzeczywiście, jakiś blady jesteś - stwierdziła. - W takim razie ubierz się, jedziemy do babci.

Kobieta wyszła z pokoju. Wolno podniosłem się z łóżka, podchodząc do szafy. Ubrałem się w czarne rurki i biały T-shirt oraz bluzę. W łazience ułożyłem włosy jak należy i popsikałem się dezodorantem. Cienie pod oczami rozmasowałem palcami, dzięki czemu wyglądały nieco lepiej. Obmyłem twarz wodą i otarłem ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki i, chwytając telefon i torbę podróżną, zszedłem do kuchni.

- Siadaj - nakazała mi moja matka.

- Nie - odmówiłem.

- Harry, musisz coś zjeść! - krzyknęła.

- Nie jestem głodny - mruknąłem.

- Jesteś głodny tylko tego nie czujesz, bo twój żołądek odzwyczaił się od przyjmowania posiłku - wytłumaczyła.

- Może masz rację - westchnąłem. - Ale... Co, jeśli zwrócę?

- Harry, po prostu spróbuj - poprosiła, wskazując na kanapkę z żółtym serem i pomidorem.

Z niezdecydowaną miną usiadłem przy stole, przysuwając do siebie talerzyk. Niepewnie wziąłem kanapkę w rękę i zbliżyłem ją do ust. Ugryzłem mały kęs. Czułem się normalnie. Jeszcze jeden. Ukłucie w żołądku, zaraz zwymiotuję. Nie poddam się. Jeszcze jeden i kilka następnych. Skończyłem oblizując palce. Mam patrzyła na mnie z dumą wypisaną na twarzy.

- Jak się czujesz? - spytała.

- Trochę mnie mdli - przyznałem się.

- Wypij coś.

Sięgnąłem po wodę i napiłem się z butelki. Po kilku minutach czułem się normalnie. Włożyłem talerzyk do zmywarki.

- Świetnie - powiedziała mi Anne.

- Jedziemy?

- Jedziemy.

Poszliśmy do przedpokoju. Ubraliśmy się. Ja tak, jak zawsze: skórzane buty, oliwkowa jesienna kurtka i niebieska beanie. Wziąłem swoją torbę i wyszedłem z domu. Podszedłem do czarnego BMW i otworzyłem jego bagażnik wkładając do niego bagaż. Zamykając go okrążyłem auto i usiadłem na przednim miejscu pasażera. Zapiąłem pas. Oparłem głowę o tył i przymknąłem oczy. Z zamyśleń wyrwało mnie trzaśnięcie drzwi, co oznaczało, że mama już wsiadła. Oprzytomniałem, gdy usłyszałem jej słowa.

- Co?

- Nie jest ci zimno?

Zaprzeczyłem ruchem głowy. Jechaliśmy w totalnej ciszy przez jakąś godzinę. Zatrzymaliśmy się pod wiejskim domkiem mojej ukochanej babci. Wysiadłem z samochodu i poszedłem po swój bagaż. Razem z mamą wszedłem do domu. Przywitała nas babcia.

- Harry, Anne! Co za niespodzianka! - ucieszyła się. 

- Mamo, zostawiam go na weekend - powiedziała moja matka. - Mam nadzieję, że to żaden kłopot?

- Coś ty. Harry jest tu zawsze mile widziany - odparła radośnie starsza kobieta.

- Cóż... Przyjadę po niego w niedzielę wieczorem. Harry, bądź grzeczny, nie rób kłopotów i pod żadnym pozorem nie leż bezczynnie - nakazała moja rodzicielka.

Stop, Honey || Larry Stylinson FanfictionWhere stories live. Discover now