Rozdział 15

17.1K 997 21
                                    

Rozdział 15

- A potem oglądniemy Dumę i uprzedzenie. Tylko tą wersje z Colinem Firthem.  Obiecujesz? - Spojrzałam błagalnie na tę małą diablice, która właśnie usadowiła się wygodnie naprzeciwko mnie.

Rozglądnęłam się po kafejce błagalnie.

- Po raz, który? – Spytałam.

- Nieważne. Powiedziałaś, że będziemy robić wszystko, co chce.

- To nie znaczy, że jakbyś powiedziała, że skaczemy z bungie, to od razu bym tam z tobą poleciała, prawda?

- Nie bądź głupia, ciociu.

Ciociu. Ach, uwielbiałam jak tak na mnie mówiła, choć tak naprawdę byłyśmy kuzynkami. Jednak chyba fakt, że Zuza była tak dobrze wychowana, a między nami była prawie dwudziestoletnia różnica wieku sprawiał, że zwracała się do mnie per "Ciociu". Ach, uwielbiałam być ciocia.

- To tylko film. - Dodała po chwili.

Przewróciłam oczyma.

Tak, i tylko oglądałam go tysiąc razy. I połowę z tego tysiąca razem z Zuzą.

- Ta, jak na osobę tak przyziemną wydajesz się być naprawdę romantyczką. - Powiedziałam. Uśmiechnęła się pobłażliwie.

- Ciociu, jestem tylko dzieckiem. - Spojrzałam na nią uważnie.

No właśnie. Czy znacie jakiekolwiek dziecko, które tak by mówiło? Zazwyczaj chcą być takie dorosłe, bla, bla, bla. A ta tutaj była mądrzejsza od Einsteina! No, przynajmniej tak to wyglądało. Naprawdę nie wiem, po kim Zuza odziedziczyła tą mądrość. No, bo na pewno nie po wujku.

- A więc?

- No dobra, dobra. Obiecuje. - Wsadziłam jedną frytkę do buzi. Gdybym była w domu, pewnie byłaby to garść. - Jak tam w szkole?

Skrzywiła się.

- Nudno. Dopiero uczymy się głupich funkcji. - Podniosłam brwi do góry.

- Głupich, bo ich nie umiesz? - Spytałam, upewniając się.

- Głupich, bo już dawno przerabiałam je z moim osobistym nauczycielem. Są proste, jak drut i jasne, jak słonce.

Wypiłam łyk coli, uśmiechając się głupio. Ta, łatwiutkie. Szkoda tylko, że miałam ledwo, co dwóje na koniec z matmy.

- Lepiej porozmawiajmy o tym Don Juanie z mercedesem.

Zmrużyłam oczy.

- Ma na imię...

- Matthew Ward. Wiem. - Moje oczy zmieniły się w jeszcze mniejsze szparki.

- Skąd wiesz? - Spytałam. Uśmiechnęła się szeroko.

- Tak czy inaczej, to dobrze, że Joe cię rzucił. Od początku mi się nie podobał. -Stwierdziła rezolutnie.

- Joe mnie nie rzucił.- Syknęłam.

- Matthew go do tego zmusił, ale prawda jest taka, że gdyby miął wystarczające jaja, to by z tobą nie zerwał. Czyli był palantem.

Westchnęłam, przyglądając jej się uważnie.

Długie, brązowe włosy związane w dwa warkoczyki, brązowe, duże oczy i oliwkowa cera. Przypominała aniołka, ale z chwilą, kiedy tylko otwierała buzie, człowieka spotykało rozczarowanie.

Ale uwielbiałam ją. Nawet za to, że miała dziwny sposób okazywania swojej troski.

- Następnym razem nie będę ci się zwierzać. Poza tym, masz dopiero dziewięć lat, nie powinnaś wysłuchiwać tych głupot.

Zaufaj MiOù les histoires vivent. Découvrez maintenant