Rozdział 30

15.7K 869 18
                                    

Rozdział 30

Pierwsze, co zauważyłam, kiedy weszłam do sali, była pustka.

No, może nie kompletna, jednak została nam tylko doba do przyjęcia, a sala nadal nie była udekorowana. Kompletnie.

- Nie będziesz mnie uczyć, jak urządza się imprezę!

Spojrzałam przed siebie. Na środku sali, jakby nigdy nic stała Claudia z Willem. Claudia, z rękoma na biodrach i oczami piorunującymi wszystko i wszystkich na co spojrzy i Will, rozbawiony i rozluźniony, jak nigdy wcześniej.

- Ale te kolory balonów nie pasują. – Odpowiedział, posyłając jej słodki uśmieszek, a zarazem dając wyraźny znak, że oczekuje dalszej rozmowy.

Byli tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zauważyli.

- Jestem artystką, wiem, co pasuje, a co nie! – Oho, nadepnął jej na odcisk.

- Spokojnie, paniusiu. Mogę mieć swoją opinię. – Wymruczał, puszczając jej oczko.

Nagle, w jedną sekundę, w jej postawie coś się zmieniło. Will pewnie tego nie zauważył, ale ja zbyt długo ją znałam, aby nie widzieć.

Odchyliła się do tyłu, orientując się, że znalazła się zbyt blisko swojego rozmówcy. Mrugnęła parę razy, chłonąc jego rysy twarzy, po czym odchrząknęła, speszona. Nie speszona Willem,czy jego spojrzeniem, które ją świdrowało.

Była speszona swoimi własnymi myślami. Brudnymi myślami.

Will jej się podobał.

- Nie bajeruj. Urocze uśmiechy na mnie nie działają. – Syknęła.

Ta, na pewno.

Will przekrzywił głowę, w ten sam sposób, jaki to robił Matt.

- Mam o wiele więcej rzeczy do zaoferowania, niż tylko uroczy uśmiech. – Wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć:  „No cóż, cały ja.” Nagle ich rozmowa stała się nadzwyczaj intymna.

Odchrząknęłam głośno, uśmiechając się szeroko.

Claudia odwróciła się w moją stronę, patrząc na mnie, jakbym była jej długo wyczekiwanym wybawieniem.

Ruszyłam do nich.

- To jest ten twój problem? – Spytałam, zerkając na Willa.

Skrzywiła się, na co Will zareagował cichym śmiechem.

- Ktoś nie umie przyjmować krytyki. – Mruknął cicho, oczywiście, że specjalnie. Chciał zwrócić na siebie uwagę i, a jakże, podziałało.

- Nienawidzę takich ludzi, jak ty. Obrzydliwie bogatych i nadto pewnych siebie. I cieszę się, że cię poznałam. Przypomniałeś mi, dlaczego nie powinnam zazdrościć elicie.

Westchnęłam. Czy to możliwe, że ja zachowywałam się z Mattem tak samo? Boże, było to takie irytujące.

Złapałam Claudię za dłoń, odchodząc na bok. Nie mogłam nie zauważyć, że cały czas posyłała wściekłe spojrzenia w stronę bruneta.

- Claudia, nie zwracaj na niego uwagi. – Mruknęłam.

Spojrzała na mnie zaskoczona.

- To, co, mam go ignorować?

Przewróciłam oczyma. Od czego są przyjaciółki, przypomnijcie? Ach, od uświadamiania paru rzeczy.

- Nawiązujesz z nim rozmowę, bo chcesz. – Obserwowałam jej reakcję.

Zaufaj MiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz