Rozdział VII

146 11 0
                                    

Ocknęłam się i pierwszym co zobaczyłam było jasne światło. Zmrużyłam oczy.

- Czy ktoś może to przyciemnić? - spytałam zachrypniętym głosem.

- O. Widzę, że się pani ocknęła. - powiedziała lekarka, podchodząc do mnie.

- Co się stało? - spytałam odzyskując normalny głos.

- Niech pani powie, co pani pamięta.

- Szłam na uczelnie... Tak, tak. Miałam wejść do klasy, ale nogi się pode mną ugięły i zemdlałam.

- Owszem. - popatrzyła na jakąś kartę i zaczęła coś czytać - Chorowała pani na depresję, czyż nie? - pokiwałam głową.

- Owszem. W ubiegłym roku skończyłam terapię.

- Czy to może mieć coś wspólnego z tym? Proszę mi wszystko powiedzieć. - powiedziała, a ja poczułam w oczach łzy, kiwając głową.

- Czy mogę powiedzieć to tylko pani, a pani to powtórzy mojej mamie? - spytałam z błaganiem w głosie.

- Oczywiście. Kiedy wyjdę z sali wszystko jej powtórzę. - zapewniła mnie - Więc, proszę.

- Miałam sen. Znowu tamten wypadek. Kiedy się obudziłam, miałam policzki mokre od łez, byłam spocona i znowu czułam pustkę. Było mi źle.

- A czy oprócz tego coś się działo? - zmarszczyłam brwi.

- Tak... Wczoraj miałam uczucie, jakbym straciła część siebie.

- Możesz to sprecyzować? - zamyśliłam się na chili,  po czym odparłam ostrożnie dobierając słowa.

- Czułam się tak jakby cała radość z życia w jednej sekundzie wyparowała. Otoczyłam się "murem" od innych ludzi i znowu zaczęłam płakać. Wie pani w jakim sensie. - pokiwała głową.

- Wie pani co to oznacza. - popatrzyła na mnie, a w jej oczach widziałam, że ona wie, że jestem tego świadoma.

- Nie... Błagam... - zaszlochałam - Niech pani nie mówi, że to... to... ta depresja wróciła. Zmarnowałam już dziewięć lat swojego życia na te wszystkie terapie, po co? Dla jednego roku spokoju? Przecież to jest bez sensu! Teraz będę znowu musiała na nie chodzić, prawda?

- Niestety. - wstała - Czy ma pani tamte tabletki?

- Tak. - powiedziałam kiwając głową.

- Proszę je nadal stosować, chyba że czuje się pani na siłach.

- Nie. - zaprzeczyłam szybko - Wolę je stosować.

- Dobrze, ale niech pani próbuje je odstawiać. Powinna pani radzić sobie bez nich.

- Dobrze. Rozumiem. - już miała wychodzić, kiedy znowu się odezwała.

- Nie będzie pani próbować znowu samobójstwa, prawda? - spytała poważnie a ja spuściłam głowę.

- Próbowałam raz. Nie powtórzę tego. To było głupie.

- No i dobrze. - powiedziała wychodząc.

Opadłam z powrotem na łóżko. Ale tak byłoby o wiele prościej. Skończyć z tym raz na zawsze.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak myślicie: Co w związku z depresją? Czy powie o tym swoim przyjaciołom, czy może zachowa to w tajemnicy? Dobra, to ja już kończę ten rozdział. Cześć! ;)


Miłość nie istnieje ✔Where stories live. Discover now