Rozdział 1.

1.9K 121 1
                                    


Betowała Grindylow i Davina Baine

~*~

Główna sala niewielkiego, acz wziętego domu aukcyjnego w Moskwie wypełniona była krzykiem, papierosowym dymem i ciężką wonią alkoholu. Goście oraz kupujący zajmowali wszystkie stoliki otaczające scenę. Mimo że duszny salon nie był najprzyjemniejszym miejscem w mieście na nabycie niewolnika, oferował jedne z najlepszych towarów, a kolejka przed wejściem nierzadko ciągnęła się do końca ulicy. Również w sklepie przy domu aukcyjnym zawsze kłębił się dziki tłum.

Michaił Gawriłow stał na scenie w samych stringach. Drżąc ze strachu, zalewał się zimnym potem. Od ostrego smrodu i głośnych krzyków kręciło mu się w głowie. Wcześniej siedział jakiś czas na wystawie sklepu, jednak kiedy okazało się, że cieszył się dużym zainteresowaniem, właściciel uznał, że uda mu się więcej zarobić na chłopaku podczas licytacji. Na etykietce, którą Michaił miał w sklepie, widniała kwota trzydziestu dwóch tysięcy rubli, co było ceną odrobinę wygórowaną, biorąc pod uwagę fakt, że chłopak nie przeszedł żadnego, choćby i pobieżnego, szkolenia. Dostał jedynie kilka teoretycznych instrukcji, a właściciel reklamował go jako prawiczka i towar przeznaczony stricte na zabawkę seksualną.

Kwota, którą podbijał właśnie licytator, była dwukrotnie wyższa od tej z metki, a chętnych na zakup wciąż nie brakowało. Jeszcze niedawno wykrzykiwane kwoty wydawały się Michaiłowi kuriozalne, ale gdy licytator z wypiekami na twarzy krzyknął: „STO DWADZIEŚCIA TYSIĘCY! Kto da sto dwadzieścia tysięcy?", chłopak z histeryczną ironią pomyślał, że sytuacja stała się po prostu nieprzyzwoicie śmieszna. Czy nowobogaccy naprawdę nie mieli na co wydawać ciężko zarobionych pieniędzy?

– Biorę go – rozległ się donośny głos z tyłu sali.

Mężczyzna nie krzyknął, lecz i tak, mimo gwaru, wszyscy wyraźnie go usłyszeli. Nonszalancki, władczy ton wywołał chwilę konsternacji, jednak licytator zreflektował się szybko i rąbnął zamaszyście młotkiem.

– Sprzedany! – krzyknął zachrypniętym głosem.

Wśród kupujących zapanowało poruszenie. Podekscytowane szepty przetoczyły się przez tłum. Wampiry rozglądały się z mniejszą lub większą dyskrecją, starając się zlokalizować osobę, która nabyła chłopaka.

Ochroniarz sprowadził Michaiła ze sceny na zaplecze. Oddał go w ręce hostess, a sam chwycił następnego z kolejki do sprzedaży chłopaka, anonsowanego już przez licytatora.

Michaił nie do końca rejestrował, co się wokół niego dzieje. Na zapleczu panował chaos. Hostessy i ochroniarze miotali się między niewolnikami. Właściciel – i zarazem kierownik domu aukcyjnego – niemal podskakiwał z podniecenia. Każdy coś do kogoś wykrzykiwał. Michaił został popchnięty w stronę drzwi, za którymi wcześniej znikali sprzedani niewolnicy. Jakaś młoda wampirzyca ciągnęła go za rękę, a osiłkowaty ochroniarz popychał co chwilę. Chłopak kątem oka zauważył, że zaaferowany kierownik – wysoki, kostyczny wampir o trupiobladej skórze – depcze im po piętach.

W pokoiku już czekał postawny mężczyzna w schludnym, czarnym garniturze. Zmierzył Michaiła niechętnym spojrzeniem.

– To ten? – zapytał.

Kierownik przytaknął skwapliwie.

– Proszę go w coś ubrać – polecił mężczyzna, wyjmując telefon komórkowy.

Michaił przyglądał się mężczyźnie jak zahipnotyzowany, a jego słowa docierały do niego jak spod wody. Zastanawiał się, czy to ten mężczyzna go kupił. Nieznajomy wyglądał całkiem ludzko, ale mógł być wilkołakiem i pracować dla wampira, który Michaiła nabył. A jeśli klienta było stać na wynajęcie wykwalifikowanej ochrony (a takową zawsze zapewniały wilkołaki), z pewnością mógł on również pozwolić sobie na zapłacenie takiej sumy za zwykłego człowieka.

Trudne związkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz