Rozdział 4.

6.7K 507 190
                                    

Zimowe słońce chyliło się ku zachodowi, a my nadal staliśmy w miejscu, bo śnieg nie zamierzał pozwolić nam dotrzeć do Londynu. Kilka osób postanowiło dodać pociągowi trochę świątecznego ducha, przyozdabiając wąskie korytarze kolorowymi lampkami i latającymi Mikołajami, którzy każdej napotkanej osobie życzyli wesołych świąt.
-Chyba nie dotrzemy do domu na Wigilię. -powiedziała Hermiona, smutno wyglądając przez okno, a którym widziała połyskujące, biały śnieg, który prawie całkowicie zakryć drzewa i pola.
- Zawsze możemy urządzić sobie naszą własną Wigilię. -zaproponowała Luna, siadając po turecku. - przynieść komuś świąteczny pudding?
- Luna, nie bądź głupia. Zamarzniemy tutaj, jeśli tak dalej pójdzie. -powiedział Harry, a ja zauważyłem, że stykamy się ramionami. Po moim ciele rozeszło się miłe uczucie.
Blondynka uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła rożdżkę.
Po chwili w powietrzu przed nami pojawił się mały płomyk, który przyjemnie nas ogrzewał i dodawał trochę magicznej atmosfery.
-Dziękuję, Luna. -powiedziałem, ku zaskoczeniu Weasleya, który jeszcze nie słyszał abym był dla kogoś miły. No cóż, głupi tak mają.
Zmrok zapadł zadziwiająco szybko. Zniecierpliwieni pasażerowie pociągu błąkali się po korytarzu w poszukiwaniu jakiejś rozrywki. Czasem wchodzili do naszego przedziału, ale nigdy nie zostawali na długo. Robiło się coraz chłodniej i kiedy chyba wszyscy zdążyli już stracić nadzieję, z pociągu nagle buchnęła para, a nas poderwało do przodu. Jechaliśmy w stronę Londynu. Nareszcie.
Na dworzec King's Cross przyjechaliśmy po niecałej godzinie. Tłum zmęczonych czarodziejów wylał się pociągu, zajmując prawie cały peron i tworząc kolejki do magicznej światy pomiędzy peronem 9 a 10. Wszyscy chcieli jak najszybciej znaleźć się w domowym zaciszu wraz z rodziną i znajomymi.

Zimowy Londyn jest przepiękny. Kiedy całą grupą szliśmy ulicami, czuliśmy się cudownie pośród kolorowych, świecących lampek, kolęd, śpiewanych na ulicach i wielkich, zielonych choinek, które wyglądały na nas z okien sklepowych. Była już prawie północ i ulice stopniowo pustoszały. Nikt nie chciał tracić chwil z rodziną.
- Może się gdzieś przejdziemy? - zaproponowałem - i tak nie zdążymy do domu.
Harry i Hermiona potkanęli głową.
- My pójdziemy. W nocy można napotkać wampiry. - powiedziała Luna, chwytając Neville'a za rękę. - Wesołych Świąt! - powiedziała i wkrótce Longbottomowie zniknęli pośród drobnych płatków śniegu.
- Niedaleko jest fajna kawiarnia. - powiedziała Ginny, ruszając w stronę centrum. - macie ochotę na świąteczną kawę?
Wszyscy oprócz Rona kiwnęli głowami.
- A nie możemy iść do domu? -jęczał Weasley przez całą drogę do kawiarni - ja nie chcę spędzać świąt z Malfoyem.
- Ron, jak ci nie pasuje, możesz iść. - rzuciła ostro Hermiona, chwytając mnie za rękę. Ron się wykrzywił i nie odzywał się już przez resztę drogi.
Biały śnieg zataczał kółka nad naszymi głowami, co chwila pokrywając nasze włosy i ramiona. Noc była dość chłodna, ale nam to nie przeszkadzało. Kawiarnia na szczęście znajdowała się dość blisko, w jednej z bocznych ulic.
Popchnęliśmy drzwi, a cichy dzwonek poinformował obsługę o naszym przybyciu. Zajęliśmy stół tuż koło wielkiego okna, aby móc podziwiać zimowy Londyn, który cudownie się oglądało z ciepłego pomieszczenia.
Wkrótce pojawiła się znudzona kelnerka.
- Co podać. - spytała, mimo że nie użyła tonu pytającego. - proponuję specjalność zakładu czyli pyszną kawę miodowo- piernikową. - dodała szybko i bez przekonania.
- Poprosimy. - rzuciła Lily z uśmiechem, a kelnerka odeszła na zaplecze zadowolona, że nie zadawaliśmy pytań.
- Draco, czy mógłbym ci coś powiedzieć? -spytał nagle Harry, a wszystkie oczy zwróciły sie na mnie.
- na osobności. - dodał, wstając od stołu.
- P - pewnie...- odparłem, nie wiedząc o co mu chodzi. Harry raczej rzadko ze mną rozmawiał.
Nie zwracając uwagi na niezadowolone spojrzenia niektórych znajomych, udaliśmy się na korytarz koło toalet. Było to chyba jedyne miejsce w kawiarni, które zapewniało nam choć trochę prywatności.
- CO mi chciałeś powiedzieć? - spytałem, opierając się o szarą ścinę i marszcząc brwi. Byłem ciekaw, o co chodzi Potterowi.
Nagle ręce Harry'ego znalazły się nad moimi ramionami, a jego usta zbliżyły się niebezpiecznie blisko.
- Draco... kocham cię... - wyszeptał, patrząc mi w oczy. - od dawna chciałem Ci to powiedzieć.
Moje źrenice się rozszerzyły. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy,ale mimo wszystko się uśmiechnąłem.
- Ja ciebie też, Harry - sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem.
Jego usta wkrótce dotknęły moich ust. Były przyjemnie miękkie, a sam Harry pachniał piernikową kawą, którą tak uwielbiałem. Nie byłem w stanie myśleć. To wszystko mnie przytłaczało, więc po prostu zamknąłem oczy, oddając się pocałunkowi całkowicie. Całował mnie namiętnie, jednocześnie głaszcząc moje włosy. Objąłem go w pasie,ale Harry nie przerywał. Było cudownie. Nie jestem w stanie powiedzieć, ile czasu byliśmy do siebie przyklejeni, ale nie żałowałem ani sekundy. Moje serce biło szybciej niż zwykle, a krew w żyłach pulsowała tak bardzo, że bałem się, czy nie wybuchnę.
- DRACO?! HARRY?! - ze świata erotycznych fantazji wyrwał nas piskliwy głos Hermiony.

Magia Świąt || DrarryWhere stories live. Discover now