Rozdział 39:

9.4K 538 20
                                    


- Idź otwórz. - szepnęłam i odepchnęłam go. - Może to Mia.

- Po co... zaraz sobie pójdzie. - burknął i przymierzał się do ściągnięcia mojego stanika.

- Alan.. - pisnęłam. - Może to coś ważnego..idź.. - spojrzałam na drzwi. Chłopak założyć szybko spodenki i poczłapał do wyjścia. Dziewczyny wparowały do pokoju, a ja szybko przykryłam się kocem. Stanęły naprzeciwko łóżka i zrobiły dziwne miny. Poczułam się strasznie nieswojo.

- Jak to nie jest nic ważnego, to was chyba uduszę. - Alan warknął stając za nimi, a te momentalnie odwróciły się.

- To my chyba jednak wyjdziemy... - Mia zaczęła wycofywać się do wyjścia.

- Ej! No, ale po co przyszłyście? Pogodziłyście się z chłopakami? - krzyknęłam.

- Tak. Doszłyśmy do wniosku, że to im wybaczymy. Ja też nie jestem bez winy. W sumie to właśnie przyszłyśmy wam to powiedzieć, i że chłopacy zabierają nas teraz na miasto i chciałyśmy się zapytać czy nie będziesz zła jak no... - zakłopotała się.

- Jak zostaniesz ze mną. - spojrzałam na Alana, który dokończył za nią.

- Nie, nie będę zła. Chyba jakoś wytrzymam. - westchnęłam, a te podbiegły i uściskały mnie tak mocno, że nie mogła złapać powietrza. - jery, dziewczyny, okej! Udusicie mnie! -zaśmiałam się, a te stanęły przede mną.

- Okej. Jeszcze raz wielkie dzięki i spotkamy się jutro, to pogadamy. - rzuciła Edith i wyszły puszczając mi oczko. Usiadłam i sięgnęłam po bokserkę. Ubrałam się i pościeliłam łóżko.

- Chyba jakoś wytrzymam?! - Alan spojrzał na mnie z poważną miną, a ja przewróciłam oczami. Podszedł do mnie i spięłam się, lecz uratował mnie sms. Podeszłam do szafki i odczytałam.

,, Oj, mała będziesz mi się nie źle tłumaczyć jak wrócisz. " - od Asha.

Co? O co mu chodzi? Spojrzałam na Alana, który stał za mną i obejmował mnie. Postanowiłam na razie nie odpisywać.

To co idziemy jeszcze trochę pozwiedzać? - zapytał.

- Tak, możemy iść tylko przebiorę bluzkę. Zaczekaj. - weszłam do łazienki i zmieniłam t-shirt, bo w czarnym było by mi za gorąco.

- Idziemy? - Alan stał przy drzwiach trzymając mój telefon i okulary przeciwsłoneczne. Uśmiechnęłam się i wzięłam je od niego, a komórkę włożyłam do kieszeni.

- Eh.. - westchnęłam.- Nie wierze, że te dwa tygodnie tak szybko minęły. Wieczorem znowu Londyn... A przecież dopiero przylecieliśmy... i chciałeś mnie uczyć pływać.- spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się.

- Ta.. nie myśl, że od tej nauki to się wymigasz... Będę Ci udzielał prywatnych lekcji u mnie.. - pogroził mi palcem. Nastała cisza. - No...i co będzie jak wrócimy do Londynu? - zapytał.

- Nie wiem, myślę, że chyba będziemy musieli wrócić do tego co było. - zdenerwowałam się.

- Dlaczego? - chłopak zatrzymał się.

- Och.. no.. - przybliżyłam się do niego. - bo my Alan... nie pasujemy do siebie, jesteśmy kompletnie inni. - wypowiedziałam to z trudem i spojrzałam mu w oczy.

- Ty chyba żartujesz? - krzyknął i parę osób spojrzało na nas. - To ja staram się cholera jak mogę, kupuję Ci kwiaty, chodzę do kina, na spacery... nigdy nie byłem taki miły dla dziewczyny, która nie dała mi się po takim długim czasie przelecieć! - wrzasnął. W oczach pojawiły mi się łzy. Nie chciałam już dłużej tego słuchać... zaczęłam biec przed siebie. Jak najdalej...






Nie bój się uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz