8. Snow is falling

4.1K 394 138
                                    

-Mam już dosyć tego cholerstwa!- kopnąłem z całej siły w drzewo, co skończyło się tym, że rozbolała mnie noga oraz, że spadła na mnie duża warstwa śniegu. Poczułem jak Will otrzepuje mi włosy i plecy.

-Wszystko jest przecież okej.- wtrącił tym swoim pozytywnym tonem głosu.

Przez chwilę miałem się zgodzić, ale nie. Przecież nie było okej. Minął już ponad miesiąc odkąd ta cała afera z smsami się rozpoczęła. W między czasie zdążyłem dostać setki kolejnych wiadomości, zostać po raz pierwszy oblany z matematyki oraz zdążyła zacząć się przerwa świąteczna. Przerwa z jednej strony mnie cieszyła, no bo w końcu mogę odpocząć od szkoły i tych wszystkich debi- ludzi, a z drugiej strony jeszcze bardziej wytrąciła mnie z równowagi, bo nie miałem okazji poprawić ocen z matmy, aż do stycznia. Poza tym , dużo moich znajomych wyjechało do rodziny, a Will co krok proponował mi, abyśmy razem z Hazel spędzili święta z jego rodziną. Co prawda, było to kuszące. Persefona dała radę namówić mojego ojca, by wyjechali gdzieś razem na święta i oczywiście było to na zasadzie "zostawmy-dzieciaki-sami-sobie-poradzą-chyba. ", tak więc zostaliśmy sami.

-Ale z drugiej strony...- odezwał się ponownie Will, zdejmując swój szalik i owijając mi go wokół szyi.-...faktycznie robi się to trochę niepokojące.

-Trochę niepokojące?- powtórzyłem z niedowierzaniem.- Trochę niepokojące? No tak, bo przecież wiadomości z pogróżkami są "trochę niepokojące".

-Zmień numer telefonu.- zaproponował Will.

Wzruszyłem ramionami, po czym schowałem dłonie do kieszeni.

-No dobra, to chodźmy już...- mruknął.- Zimno jest.

-Mówisz, że ci zimno, a szalik zdjąłeś.- prychnąłem i ruszyłem przez park.

-No bo tobie byłoby zimno. Powinieneś zacząć ubierać się cieplej.

-Dobrze, mamo!- wywróciłem oczami. Po paru sekundach poczułem jak coś uderza mnie w tył głowy. Odwróciłem się i zobaczyłem, że Will ma rękawiczki oblepione śniegiem, a w dłoni trzyma kolejną śnieżkę.

-Ty szujo.- zaśmiałem się, po czym również schyliłem się po śnieg. Kiedy podnosiłem się poczułem uderzenie śnieżki o moje ramię. Szybko się zamachnąłem, trafiając Willa w obojczyk. Roześmiał się i również mnie trafił. W końcu, po paru minutach gdy każdy z nas był cały w śniegu, a ja nawet upadłem w zaspę, postanowiliśmy to zakończyć. Will pomógł mi wstać i otrzepać ubrania, a kiedy wyglądaliśmy w miarę przyzwoicie ruszyliśmy z powrotem w stronę ulicy.

-To co, odprowadzić cię do domu, czy idziesz do mnie?- zapytał się mój przyjaciel, kiedy szliśmy chodnikiem.

-Nie wiem.- powiedziałem.- Twój tata jest w domu?

Spojrzał się na mnie pytająco.

-Czemu pytasz?

-No odpowiedz.

-Tak, raczej jest w domu. Przynajmniej na pewno nie ma go w pracy, bo zrobił sobie wolne na święta.

-No to, może lepiej mnie odprowadź do domu.- stwierdziłem.

Zaśmiał się.

-Czyżbyś bał się mojego taty?

-Nie.

-Nie?- powtórzył, uśmiechając się.

-Nie. On jest po prostu dziwny. Bez urazy.

Znowu się zaśmiał.

-Masz szczęście, nie biorę tego do siebie.- zmierzwił mi włosy, a ja żartobliwie walnąłem go w dłoń.

***

Don't Leave Me (Solangelo Mortal AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz